Od knajpy do knajpy może być tysiąc lat świetlnych.
Od jednego nastroju do drugiego też.
Ja mam często w oczach obraz który wstawiam poniżej – bawię się, że jestem tam z nimi (nie tylko w postaci tych czterech butelek na stole;-). Rozmawiamy o rzeczach ważnych i bzdurnych naraz. Slychać jakąś muzykę, gwar i inne takie. I jest nam wszystkim razem dobrze, chociaż ta w głębi werandy ma zdaje się na imię Venissa, a ten z wąsikiem to podobno jakiś major, co z konia zsiada tylko do łazienki.
Panie Yayco
Od knajpy do knajpy może być tysiąc lat świetlnych.
Od jednego nastroju do drugiego też.
Ja mam często w oczach obraz który wstawiam poniżej – bawię się, że jestem tam z nimi (nie tylko w postaci tych czterech butelek na stole;-). Rozmawiamy o rzeczach ważnych i bzdurnych naraz. Slychać jakąś muzykę, gwar i inne takie. I jest nam wszystkim razem dobrze, chociaż ta w głębi werandy ma zdaje się na imię Venissa, a ten z wąsikiem to podobno jakiś major, co z konia zsiada tylko do łazienki.
Tak mi jakoś tęskno do tej knajpki.
Jean Auguste Renoir pixit.
merlot
merlot -- 12.03.2008 - 21:37