Głowy nie dam, ale jakąś inna część ciała mogę poświęcić, że to właśnie Dali wpadł na pomysł ozdobienia papieru toaletowego wizerunkami Giocondy. Podobno papier był jednak o tyle mało przydatny, że dla uzyskania najlepszej jakości reprodukcji użyto papieru kredowego. Podwójnie zaskakiwał użytkownika…
Widzę w tym dwa morały(bo Dali autorytetem moralnym bywał, nie tylko dla Stalina):
1. Nawet wielka(uznana) sztuka może być do d…
2. Spróbuj wielkiej sztuki użyć do d…(sprofanować), a żadna ze stron korzyści nie odniesie.
A wątek nieco rozmydlając: w czasach. kiedy papier, który wszystko przyjmie, zdobywało się, miast kupować, moja znajoma miała problem z gatunku poważnych – otóż dostała uczulenia na farbę drukarską, pokrywającą erzace(w ramach protestu używała ogólnie dostępnej “Prawdy”). Konieczność moczenia dolnej części ciała w cebrzyku(żywym ogniem ją ponoć paliła, i to nie miłosnym) okrutnie ją zniesmaczała. Wtedy jak z nieba spadł jej konkurent w postaci pracownika PKP, który lubej przynosił rolki. Konkurent był jej niemiły, ale prezenty przyjmowała z wdzięcznością. Odcięła się od ich źródła w chwili, gdy zareagowała nieromantycznie zgoła na takie dictum kandydata na narzeczonego: “Mam nadzieję, że za każdym razem, kiedy będziesz tego używać, pomyślisz o mnie”. Nie umiała powstrzymać łęz. Ze śmiechu, nie wzruszenia. Skończyły się dostawy i wrócił do łask cebrzyk z zimną wodą kojącą rozpaloną sempiternę. Dziś każdy może sobie wybrać papier w “twarzowym” kolorze. Pastelowym. No i nie ma “Prawdy” ;)
re: Szkoła specjalna - wtórnik
Głowy nie dam, ale jakąś inna część ciała mogę poświęcić, że to właśnie Dali wpadł na pomysł ozdobienia papieru toaletowego wizerunkami Giocondy. Podobno papier był jednak o tyle mało przydatny, że dla uzyskania najlepszej jakości reprodukcji użyto papieru kredowego. Podwójnie zaskakiwał użytkownika…
Widzę w tym dwa morały(bo Dali autorytetem moralnym bywał, nie tylko dla Stalina):
1. Nawet wielka(uznana) sztuka może być do d…
2. Spróbuj wielkiej sztuki użyć do d…(sprofanować), a żadna ze stron korzyści nie odniesie.
A wątek nieco rozmydlając: w czasach. kiedy papier, który wszystko przyjmie, zdobywało się, miast kupować, moja znajoma miała problem z gatunku poważnych – otóż dostała uczulenia na farbę drukarską, pokrywającą erzace(w ramach protestu używała ogólnie dostępnej “Prawdy”). Konieczność moczenia dolnej części ciała w cebrzyku(żywym ogniem ją ponoć paliła, i to nie miłosnym) okrutnie ją zniesmaczała. Wtedy jak z nieba spadł jej konkurent w postaci pracownika PKP, który lubej przynosił rolki. Konkurent był jej niemiły, ale prezenty przyjmowała z wdzięcznością. Odcięła się od ich źródła w chwili, gdy zareagowała nieromantycznie zgoła na takie dictum kandydata na narzeczonego: “Mam nadzieję, że za każdym razem, kiedy będziesz tego używać, pomyślisz o mnie”. Nie umiała powstrzymać łęz. Ze śmiechu, nie wzruszenia. Skończyły się dostawy i wrócił do łask cebrzyk z zimną wodą kojącą rozpaloną sempiternę. Dziś każdy może sobie wybrać papier w “twarzowym” kolorze. Pastelowym. No i nie ma “Prawdy” ;)
Defendo
defendo -- 16.04.2008 - 06:45