Ja nie miałem zamiaru obniżać wartości osiągnięć MK – tylko od początku jego kariery w dźwiękach gitary słyszałem starego dobrego Dżejdżeja. Mistrz, od którego brzmienie przejął Mark jest gigantem, choć u nas może mniej znanym, to za oceanem szanowanym i cenionym. Wspaniałe kompozycje Cale’a grali najwięksi. Choćby “Aftermidnight” w wykonaniu Claptona, choć ja akurat tego hitu serdecznie nie cierpię. Ale “Cocaine” łykam w każdym wykonaniu – widocznie uzależnia…
:)
Oszuście Pierwszy!
Ja nie miałem zamiaru obniżać wartości osiągnięć MK – tylko od początku jego kariery w dźwiękach gitary słyszałem starego dobrego Dżejdżeja. Mistrz, od którego brzmienie przejął Mark jest gigantem, choć u nas może mniej znanym, to za oceanem szanowanym i cenionym. Wspaniałe kompozycje Cale’a grali najwięksi. Choćby “Aftermidnight” w wykonaniu Claptona, choć ja akurat tego hitu serdecznie nie cierpię. Ale “Cocaine” łykam w każdym wykonaniu – widocznie uzależnia…
jotesz -- 29.07.2008 - 08:28:)