J.J.Cale napisał wiele cudowności. Ja Kokainę lubię, choć wyżej stawiam “Call Me The Breeze”...
Wspominka o Winwoodzie to dla mnie miodzio, bo ja z Winwoodem jestem za pan brat od czasów Spencer Davis Group, kiedy to Stevie był nastolatkiem. Traffic, Blind Faith i reszta, to dla mnie ciągle żywa muzyka! Na początek więc bardzo wczesny Steve, w superprzeboju “Gimme Some Lovin”, z głosem imponująco czarnym, zwłaszcza jak na angielskiego nastolatka!
Nie znalazłem w jutubkach “Steve’s Blues” jeszcze z czasów Spencer Davis Group, więc wlepię zupełnie świeże nagranie, tegoroczne:
na którym Winwood gra na fortepianie, choć ja go najbardziej lubię przy hammondzie. Tu z Claptonem wykonują nieśmiertelnego bluesa o podwójnym kłopocie. “Double Trouble” mi najbardziej smakuje w starym wykonaniu Johna Mayalla i jego Bluesbreakers.
Aleś mi dogodził! Jak ksiądz...
J.J.Cale napisał wiele cudowności. Ja Kokainę lubię, choć wyżej stawiam “Call Me The Breeze”...
Wspominka o Winwoodzie to dla mnie miodzio, bo ja z Winwoodem jestem za pan brat od czasów Spencer Davis Group, kiedy to Stevie był nastolatkiem. Traffic, Blind Faith i reszta, to dla mnie ciągle żywa muzyka! Na początek więc bardzo wczesny Steve, w superprzeboju “Gimme Some Lovin”, z głosem imponująco czarnym, zwłaszcza jak na angielskiego nastolatka!
Nie znalazłem w jutubkach “Steve’s Blues” jeszcze z czasów Spencer Davis Group, więc wlepię zupełnie świeże nagranie, tegoroczne:
na którym Winwood gra na fortepianie, choć ja go najbardziej lubię przy hammondzie. Tu z Claptonem wykonują nieśmiertelnego bluesa o podwójnym kłopocie. “Double Trouble” mi najbardziej smakuje w starym wykonaniu Johna Mayalla i jego Bluesbreakers.
jotesz -- 29.07.2008 - 10:17