Szkoła powinna być z natury troche konserwatywna. Takie mam przekonanie. Wiem , ze gonienie za młodzieżowym slangiem jest bez sensu, bo to my mamy ich uczyć, a nie na odwrót. Nie mniej dla wzajemnego zrozumienia potrzeba choć troche się orientować, żeby łamać bariery nauczyciel-uczeń.
Nie oznacza to wcale, że będę się gibał i silił się na nawijkę, bo pewnie wyglądałbym jak idiota.
Co do historii oprócz tego, ze trudno się wyrobić z materiałem to jeszcze dochodzi syndrom historyka powojennego, który wolał grzebać w Polsce piastowskiej bo tam nie wpadał na miny niedostosowania światopoglądowego. Tymczasem uczniowie więcej wiedzą o Ramzesie czy Henryku VIII niz o Gomułce czy Pol Pocie
grześ
Szkoła powinna być z natury troche konserwatywna. Takie mam przekonanie. Wiem , ze gonienie za młodzieżowym slangiem jest bez sensu, bo to my mamy ich uczyć, a nie na odwrót. Nie mniej dla wzajemnego zrozumienia potrzeba choć troche się orientować, żeby łamać bariery nauczyciel-uczeń.
Nie oznacza to wcale, że będę się gibał i silił się na nawijkę, bo pewnie wyglądałbym jak idiota.
Co do historii oprócz tego, ze trudno się wyrobić z materiałem to jeszcze dochodzi syndrom historyka powojennego, który wolał grzebać w Polsce piastowskiej bo tam nie wpadał na miny niedostosowania światopoglądowego. Tymczasem uczniowie więcej wiedzą o Ramzesie czy Henryku VIII niz o Gomułce czy Pol Pocie
sajonara -- 13.09.2008 - 11:10