Panie Grzesiu,

Panie Grzesiu,

nie jestem fanem rozmarynu.

Najgorsza restauracja włoska, w jakiej jadłem, nazywała się Los Rosmarinos i nie usprawiedliwia jej nawet to, że była na obrzeżach Los Angeles.

Ale jest coś do czego rozmaryn pasuje.

Ziemniaki.

Wersja banalna: gotujemy ziemniaki ,a następnie dodajemy utarty w moździeżu rozmaryn i masło lub oliwę. I starannie ugniatamy. Pasuje do tradycyjnej kuchni polskiej.

Dzisiaj talk jadlem, w toważystwioe buraczkow i pieczonego kurczaka. Bardzo lubię.

Wersja fajniejsza. Kupujemy najtańszą z oliw (taką z wytłoków i w niej gotujemy sobie kartofle. Można w łupinie, ale możne obrane i pokrojone. Oliwę solimy jak wodę i wrzucamy sporo rozmarynu.

Potem wykładamy to na papierowy ręcznik. Jeśli kartofle były w łupinach -obieramy i kroimy (trochę muszą wystygnąć). Jeśli nie, to nie.

Można je jeść jako dodatek. Można dodać do zapiekanek, Można jeszcze trochę podpiec, wtedy tłuszcz mniej się narzuca.

Można jeść samodzielnie z sosem tzatziki albo innym na bazie jogurtu.

Teściowa piecze schab z rozmarynem, ale ja schabu pieczonego nie lubię.

Pozdrawiam


Smakoszkowe pytanie w sprawie rozmarynu By: tecumseh (34 komentarzy) 25 październik, 2008 - 15:50