Rzecz w tym, że moralna rewolucja i Czwarta RP, które miały rewolucyjnie ze wspomnianym wyżej, do Jotesza, syfem skończyć — okazały się w najlepszym wypadku niedościgłą utopią. W ciut mniej optymistycznym odbiorze — pustymi, kłamliwymi hasłami propagandowymi.
Oskarżenie, że Tusk & co. są li tylko utrwalaczami PRL-bis, że to prosty ciąg dalszy eSeLDe i PeZetPeeR — jest mitem ładnie opowiedzianym i można nawet w niego uwierzyć, co zdaje się przytrafiło się samym jego opowiadaczom. Ale ma pewną wadę: nie zgadza się z faktami. Tzn. zgadza się jedynie z niektórymi. Tylko co z niepasującymi do obrazka?
Mit nocnej zmiany jest jeszcze lepszy, ale podobnie jak mit okrągłego stołu, pomija szereg istotnych, a niewygodnych okoliczności. Szczerze mówiąc, spanikowany Wałęsa z Unią Demokratyczną zrobili wówczas Kaczyńskim & co. niezły prezent. Gdyby ich zostawili w spokoju, towarzystwo samo by się wytłukło i skompromitowało. Przede wszystkim jednak — to historia.
Podporządkowywanie całej bieżącej polityki – wewnetrznej i zagranicznej – urazom powstałym w jednym epizodzie (bynajmniej nie kluczowym) sprzed mendla lat – to katastrofalny błąd Kaczyńskich.
W tym czasie upowszechniły się telefony komórkowe, internet (nawet w telefonach), był kryzys ekonomiczny w Rosji, w Japonii, teraz jest w USA, runeły nowojorskie wieże, wybuchły dwie wojny w których bierzemy udział, w USA minął Clinton, Bush i jest Obama, w Europie Chirac, Kohl, Schreoder, Aznar, Belgia się rozpada, do UE wkraczają na raty Bałkany, u nas weszliśmy do UE i NATO, postkomuna zatryumfowała i upadła, PKB skoczył bodaj o połowę, ja zdążyłem poznać moją żonę, spotykać się z nią kilka lat, zaręczyć, ożenić i mieć czwórkę dzieci — a według Kaczyńskich w naszej polityce nic się nie zmieniło!
Nadal nocna zmiana, Wałęsa, udecja, michnik i poskomunści w tajnym sprzysiężeniu przeciw nim — jedynym rodzynkom sprawiedliwym!
No to ja powiem tak: postkomunizm się skończył. I nie prawda, że Tusk go może reaktywować. Nie da się. A ja, swoją drogą, nie wierzę, by on chciał. Bo dziś mu się to nie opłaca. A Tusk nie jest jakimś tam ideowym zaślepieńcem, ani pionkiem ruskiej mafii. Jest zwykłym politykiem, który gra takimi kartami, jakie mu podejdą. Ale Tusk to nie Gazeta Wyborcza. Ani nie ITI. Choćby oni chcieli.
Gazeta już się przejechała, gdy myślała że może manipulować postkomuchami.
Teraz — już by nie miała nawet siły by próbować takich akcji.
Kiedy mówisz o dwóch wizjach Polski, to ja się zgodzę. Ale one są nie przeciwstawne, tylko — obok siebie.
Kaczor wierzy, że walczy z wszechpotężną postsowiecką mafią, zapewne z jednym wodzem, której żołnierzem jest Tusk i każdy, kto Kaczorowi nie klaszcze (Dorn też). Kaczora wizja Polski – to folwark tej mafii, a sposób walki z nią — to zastąpić ludzi mafii ludźmi uczciwymi. Czyli takimi, których Kaczyńscy znają i którym ufają. Czyli stworzenie takiej ant-mafii.
Spróbuj Poldku, z pięcioma fakultetami i doświadczeniem super-fachowca pójść do Kaczyńskiego i kandydować na stanowisko, ja wiem, jakiegoś dyrektora PZU. Nic z tego. Bo on Cię nie zna. Wsadził tam jakiegoś Netzla, o którym wprost mówił, że to świnia. Do telewizji dał Urbańskiego (co ten gość wie o mediach?), gdy okazało się że Wildstein nie daje się sterować. Itd, itd.
To nie jest wizja demokratyczna. To wizja sanacyjna. Ale to groźna utopia, bo złodzieja czyni okazja, nie zaś fakt, że nie popiera czy nie zna Kaczyńskich.
I tu przechodzimy do wizji Polski głoszonej przez PO. Oto kraj z wieloma obciążeniami i wieloma wyzwaniami. Cel — szeroko pojęta modernizacja. Drogi, internet, nauka, szkolnictwo, zinformatyzowane urzędy i co tam jeszcze. A przy tym — uproszczenie ścieżki rozwoju obywatelom. Możliwości awansu, inwestowania, przedsiębiorczości.
PO mówi tak: wiemy o systemowym paraliżu, o nepotyzmie, układach, mrocznym wpływie przestępczych i agenturalnych struktur, chorym prawie i samodzierżawiu urzędów. Zlikwidujemy zawarte w systemie okazje, które czynią złodziei.
To jest demokratyzacja.
Ja nie wiem, czy wizja Tuska jest szczera. To może być tylko cyniczna reklama.
Ale nie mam alternatywy.
Bo akurat o tym, że Kaczyński naprawdę wierzy w to, co mówi — mogłem się przekonać. A to jest po prostu groźne.
Poldku
Rzecz w tym, że moralna rewolucja i Czwarta RP, które miały rewolucyjnie ze wspomnianym wyżej, do Jotesza, syfem skończyć — okazały się w najlepszym wypadku niedościgłą utopią. W ciut mniej optymistycznym odbiorze — pustymi, kłamliwymi hasłami propagandowymi.
Oskarżenie, że Tusk & co. są li tylko utrwalaczami PRL-bis, że to prosty ciąg dalszy eSeLDe i PeZetPeeR — jest mitem ładnie opowiedzianym i można nawet w niego uwierzyć, co zdaje się przytrafiło się samym jego opowiadaczom. Ale ma pewną wadę: nie zgadza się z faktami. Tzn. zgadza się jedynie z niektórymi. Tylko co z niepasującymi do obrazka?
Mit nocnej zmiany jest jeszcze lepszy, ale podobnie jak mit okrągłego stołu, pomija szereg istotnych, a niewygodnych okoliczności. Szczerze mówiąc, spanikowany Wałęsa z Unią Demokratyczną zrobili wówczas Kaczyńskim & co. niezły prezent. Gdyby ich zostawili w spokoju, towarzystwo samo by się wytłukło i skompromitowało. Przede wszystkim jednak — to historia.
Podporządkowywanie całej bieżącej polityki – wewnetrznej i zagranicznej – urazom powstałym w jednym epizodzie (bynajmniej nie kluczowym) sprzed mendla lat – to katastrofalny błąd Kaczyńskich.
W tym czasie upowszechniły się telefony komórkowe, internet (nawet w telefonach), był kryzys ekonomiczny w Rosji, w Japonii, teraz jest w USA, runeły nowojorskie wieże, wybuchły dwie wojny w których bierzemy udział, w USA minął Clinton, Bush i jest Obama, w Europie Chirac, Kohl, Schreoder, Aznar, Belgia się rozpada, do UE wkraczają na raty Bałkany, u nas weszliśmy do UE i NATO, postkomuna zatryumfowała i upadła, PKB skoczył bodaj o połowę, ja zdążyłem poznać moją żonę, spotykać się z nią kilka lat, zaręczyć, ożenić i mieć czwórkę dzieci — a według Kaczyńskich w naszej polityce nic się nie zmieniło!
Nadal nocna zmiana, Wałęsa, udecja, michnik i poskomunści w tajnym sprzysiężeniu przeciw nim — jedynym rodzynkom sprawiedliwym!
No to ja powiem tak: postkomunizm się skończył. I nie prawda, że Tusk go może reaktywować. Nie da się. A ja, swoją drogą, nie wierzę, by on chciał. Bo dziś mu się to nie opłaca. A Tusk nie jest jakimś tam ideowym zaślepieńcem, ani pionkiem ruskiej mafii. Jest zwykłym politykiem, który gra takimi kartami, jakie mu podejdą. Ale Tusk to nie Gazeta Wyborcza. Ani nie ITI. Choćby oni chcieli.
Gazeta już się przejechała, gdy myślała że może manipulować postkomuchami.
Teraz — już by nie miała nawet siły by próbować takich akcji.
Kiedy mówisz o dwóch wizjach Polski, to ja się zgodzę. Ale one są nie przeciwstawne, tylko — obok siebie.
Kaczor wierzy, że walczy z wszechpotężną postsowiecką mafią, zapewne z jednym wodzem, której żołnierzem jest Tusk i każdy, kto Kaczorowi nie klaszcze (Dorn też). Kaczora wizja Polski – to folwark tej mafii, a sposób walki z nią — to zastąpić ludzi mafii ludźmi uczciwymi. Czyli takimi, których Kaczyńscy znają i którym ufają. Czyli stworzenie takiej ant-mafii.
Spróbuj Poldku, z pięcioma fakultetami i doświadczeniem super-fachowca pójść do Kaczyńskiego i kandydować na stanowisko, ja wiem, jakiegoś dyrektora PZU. Nic z tego. Bo on Cię nie zna. Wsadził tam jakiegoś Netzla, o którym wprost mówił, że to świnia. Do telewizji dał Urbańskiego (co ten gość wie o mediach?), gdy okazało się że Wildstein nie daje się sterować. Itd, itd.
To nie jest wizja demokratyczna. To wizja sanacyjna. Ale to groźna utopia, bo złodzieja czyni okazja, nie zaś fakt, że nie popiera czy nie zna Kaczyńskich.
I tu przechodzimy do wizji Polski głoszonej przez PO. Oto kraj z wieloma obciążeniami i wieloma wyzwaniami. Cel — szeroko pojęta modernizacja. Drogi, internet, nauka, szkolnictwo, zinformatyzowane urzędy i co tam jeszcze. A przy tym — uproszczenie ścieżki rozwoju obywatelom. Możliwości awansu, inwestowania, przedsiębiorczości.
PO mówi tak: wiemy o systemowym paraliżu, o nepotyzmie, układach, mrocznym wpływie przestępczych i agenturalnych struktur, chorym prawie i samodzierżawiu urzędów. Zlikwidujemy zawarte w systemie okazje, które czynią złodziei.
To jest demokratyzacja.
Ja nie wiem, czy wizja Tuska jest szczera. To może być tylko cyniczna reklama.
Ale nie mam alternatywy.
Bo akurat o tym, że Kaczyński naprawdę wierzy w to, co mówi — mogłem się przekonać. A to jest po prostu groźne.
odys -- 13.11.2008 - 16:05