Jeszcze jedno. Kiedy ktoś “żartuje”, Pani nazywa to brakiem szacunku. Kiedy Pani “żartuje”, to jedyny wyjściem jest konieczność poczucia humoru u Pani rozmówcy. Nie widzi Pani tego?
Pewnie Pana dobiję ostatecznie, ale widzę. Tyle, że jakoś nie mam z tym problemu. :)
Niektóre Pana żarty są dla mnie wyrazem braku szacunku, moje wątpliwej jakości facecje są w Referacie odczytywane z kolei jako dowód na to, że mam przewrócone w głowie, albo, mówiąc prościej, że jestem zwyczajnie głupia. No i co z tego?
Zesłało Pana Coś na tekstowisko, by siał Pan ferment i grozę. W takiej, a nie innej, ustawił się Pan konwencji.
A teraz Pan płacze, że nie ma monopolu zapewnionego i dominujacej pozycji na rynku.
Panie Referencie,
Jeszcze jedno. Kiedy ktoś “żartuje”, Pani nazywa to brakiem szacunku. Kiedy Pani “żartuje”, to jedyny wyjściem jest konieczność poczucia humoru u Pani rozmówcy. Nie widzi Pani tego?
Pewnie Pana dobiję ostatecznie, ale widzę. Tyle, że jakoś nie mam z tym problemu. :)
Niektóre Pana żarty są dla mnie wyrazem braku szacunku, moje wątpliwej jakości facecje są w Referacie odczytywane z kolei jako dowód na to, że mam przewrócone w głowie, albo, mówiąc prościej, że jestem zwyczajnie głupia. No i co z tego?
Zesłało Pana Coś na tekstowisko, by siał Pan ferment i grozę. W takiej, a nie innej, ustawił się Pan konwencji.
A teraz Pan płacze, że nie ma monopolu zapewnionego i dominujacej pozycji na rynku.
Doprawdy, Panie Referencie…