Jako rzymsko-katolicki ateista zupełnie nie pasuję do klasyfikacji zarówno Pana Zbyszka jak i Pani Pino. Dla mnie w uproszczeniu ateizm łączy się z religijnością w jakimś dziwnym, może nawet nieistniejącym punkcie, za to na boki szeroko się rozpościerają oba poglądy, dochodząc do skrajnych fanatyzmów.
Ja nie cierpię wszelkich fanatyzmów, więc oba fanatyzmy – religijny i ateistyczny – są mi niemiłe. Umiarkowanie w jedzeniu i piciu oraz głoszeniu poglądów jest mi najbliższe.
Rozumiem Pana Zbyszka, bo wydaje mi się (!), że w Polsce więcej mamy niestety fanatyzmu religijnego, co jest sprawą statystyczną i historyczną. Każdy żyje we własnym świecie duchowych wartości – ważne dla mnie, by być przyzwoitym człowiekiem. W ogólności…
Będąc ateistą wewnętrznym z własnego przekonania i przeżyć jestem też rzymskim katolikiem z urodzenia, bo tak to ukształtowali rodzice, bo wszystkie sakramenty zaliczyłem, poza ostatnim namaszczeniem, bo wielu członków mojej rodziny to katolicy, w różnym stopniu rozżarzenia lub wygaszenia. Darzę ich szacunkiem i ich religijność, o ile nie przesadzają w misjonarskim nawracaniu mnie. Z “rydzykowcami” rodzinnymi nie dyskutuję, bo szkoda czasu i nerwów! Mój ateizm jest moją wewnętrzną i własną, osobistą sprawą i nie jest głoszony, propagowany i udowadniany.
Odrzucam jednak i zawsze odrzucałem ludzi, którzy uzurpowali sobie rolę strażnika mojej duszy! I sędziów mojej duszy, mojej etyki, mojego rozumu, mojego systemu ocen. “Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. To jest jedyne hasło, bo przecież nie religia, które jest dla mnie wyznacznikiem Człowieczeństwa.
Fajna rozmowa...
...choć zupełnie bezcelowa!
Jako rzymsko-katolicki ateista zupełnie nie pasuję do klasyfikacji zarówno Pana Zbyszka jak i Pani Pino. Dla mnie w uproszczeniu ateizm łączy się z religijnością w jakimś dziwnym, może nawet nieistniejącym punkcie, za to na boki szeroko się rozpościerają oba poglądy, dochodząc do skrajnych fanatyzmów.
Ja nie cierpię wszelkich fanatyzmów, więc oba fanatyzmy – religijny i ateistyczny – są mi niemiłe. Umiarkowanie w jedzeniu i piciu oraz głoszeniu poglądów jest mi najbliższe.
Rozumiem Pana Zbyszka, bo wydaje mi się (!), że w Polsce więcej mamy niestety fanatyzmu religijnego, co jest sprawą statystyczną i historyczną. Każdy żyje we własnym świecie duchowych wartości – ważne dla mnie, by być przyzwoitym człowiekiem. W ogólności…
Będąc ateistą wewnętrznym z własnego przekonania i przeżyć jestem też rzymskim katolikiem z urodzenia, bo tak to ukształtowali rodzice, bo wszystkie sakramenty zaliczyłem, poza ostatnim namaszczeniem, bo wielu członków mojej rodziny to katolicy, w różnym stopniu rozżarzenia lub wygaszenia. Darzę ich szacunkiem i ich religijność, o ile nie przesadzają w misjonarskim nawracaniu mnie. Z “rydzykowcami” rodzinnymi nie dyskutuję, bo szkoda czasu i nerwów! Mój ateizm jest moją wewnętrzną i własną, osobistą sprawą i nie jest głoszony, propagowany i udowadniany.
Odrzucam jednak i zawsze odrzucałem ludzi, którzy uzurpowali sobie rolę strażnika mojej duszy! I sędziów mojej duszy, mojej etyki, mojego rozumu, mojego systemu ocen. “Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. To jest jedyne hasło, bo przecież nie religia, które jest dla mnie wyznacznikiem Człowieczeństwa.
Pozdrowienia i powodzenia
jotesz -- 07.01.2009 - 13:36