Koniec końców sam Odysie napisałeś w okrągłych zdaniach, że wiara czyni cuda – nawet przepis na ciasto półfrancuskie można odczytać jako słowo boże a opisane tam proporcje i piekarskie operacje potraktować jako wielką alegorię i wyciągnąć zeń moralne prawa. Ross O’Grodnick, bohater książki Kosińskiego w jakimś stopniu ukazuje nam takie możliwości. Objawień można doszukiwać się wszędzie a wierzącego żadne argumenty nie są w stanie przekonać, że fakty są inne a to co ludzie mówią nijak ma się do faktów.
Dzieciątko mogło się narodzić w grudniu lub w czerwcu, w Belejem lub w Aszkalonie, pod nową gwiazdą lub starą pochodnią, w obecności mędrców lub karczmarza, w stajni lub w domu, z dziewicy lub wielorodzicy. Fakty są tu tak nieważne, że aż zbyteczne. Ważne, że historia piękna i ludzie chcą w nią wierzyć...
Pozdrawiam serdecznie raz jeszcze i już całkiem milknę.
@Odys
Koniec końców sam Odysie napisałeś w okrągłych zdaniach, że wiara czyni cuda – nawet przepis na ciasto półfrancuskie można odczytać jako słowo boże a opisane tam proporcje i piekarskie operacje potraktować jako wielką alegorię i wyciągnąć zeń moralne prawa. Ross O’Grodnick, bohater książki Kosińskiego w jakimś stopniu ukazuje nam takie możliwości. Objawień można doszukiwać się wszędzie a wierzącego żadne argumenty nie są w stanie przekonać, że fakty są inne a to co ludzie mówią nijak ma się do faktów.
Dzieciątko mogło się narodzić w grudniu lub w czerwcu, w Belejem lub w Aszkalonie, pod nową gwiazdą lub starą pochodnią, w obecności mędrców lub karczmarza, w stajni lub w domu, z dziewicy lub wielorodzicy. Fakty są tu tak nieważne, że aż zbyteczne. Ważne, że historia piękna i ludzie chcą w nią wierzyć...
Pozdrawiam serdecznie raz jeszcze i już całkiem milknę.
Zbigniew P. Szczęsny -- 10.01.2009 - 18:37