Dowodzenie, że czegoś nie ma lub nie było jest na ogół dość trudne. Nikomu np. nie udało się jak dotąd udowodnić, że nie ma pciem i murkwi i że św. Franciszek nie latał wokół kościelnej wieży. Natomiast próba nazwania NIEWIARY w jakieś dziwy niesłychane “INNĄ WIARĄ” jest erystycznym nadużyciem, na którego akceptację jako racjonalista nie mogę sobie pozwolić.
Pan może powiedzieć, że jest Pan zdecydowany w coś wierzyć, pomimo braku przekonujących faktów i/lub znacznej niepewności źródeł. Natomiast nie ma Pan prawa żądać ode mnie abym udowadniał, że było inaczej niż w przechodzącej przez setki ust i uszu relacji jakiegoś szewca czy rybaka dwa tysiące lat temu, skoro nie mówi ona o rzeczach codziennych, lecz o rzeczach niesłychanych i nieprawdopodobnych. To ja mam prawo powiedzieć, że owemu szewcowi lub rybakowi nie daję wiary i już. A jeśli jednak Pan uważa, że warto nadal mnie ewangelizować, to proszę mi wskazać przekonujące argumenty świadczące za tą relacją a nie manipulować nią tak, że raz coś okazuje się zgodne z prawdą a innym razem jest to jednak alegoria lub metafora. Proszę pamiętać, że Kościół wciąż chętnie angażuje się w twardą obronę biblijnych sformułowań – tak było w przypadku Kopernika i Galileusza i nadal jest w przypadku teorii Darwina. Nauka już niejednokrotnie zderzała się z wiarą i zazwyczaj była to bardzo twarda walka, więc proszę mi nie wmawiać, że są to jeno niewinne spory. W tej walce bezwzględnie niszczono ludzi – nie ograniczano się do samych poglądów! Proszę sobie przypomnieć jak zażarcie spierano się o wiek Ziemi – całkiem niedawno! Dopiero, kiedy siła argumentów naukowych okazała się miażdżąca, Kościół wycofał się rakiem i postanowił, że zapisy Genesis to jednak jakaś alegoria i że nie należy ich czytać dosłownie.
Rybka albo pipka, Panie Odys !
(oczywiście postawiłem Pana w roli “wierzącego uogólnionego”, więc nie o wycieczki osobiste mi chodzi, lecz o pogląd).
@Odys
Dowodzenie, że czegoś nie ma lub nie było jest na ogół dość trudne. Nikomu np. nie udało się jak dotąd udowodnić, że nie ma pciem i murkwi i że św. Franciszek nie latał wokół kościelnej wieży. Natomiast próba nazwania NIEWIARY w jakieś dziwy niesłychane “INNĄ WIARĄ” jest erystycznym nadużyciem, na którego akceptację jako racjonalista nie mogę sobie pozwolić.
Pan może powiedzieć, że jest Pan zdecydowany w coś wierzyć, pomimo braku przekonujących faktów i/lub znacznej niepewności źródeł. Natomiast nie ma Pan prawa żądać ode mnie abym udowadniał, że było inaczej niż w przechodzącej przez setki ust i uszu relacji jakiegoś szewca czy rybaka dwa tysiące lat temu, skoro nie mówi ona o rzeczach codziennych, lecz o rzeczach niesłychanych i nieprawdopodobnych. To ja mam prawo powiedzieć, że owemu szewcowi lub rybakowi nie daję wiary i już. A jeśli jednak Pan uważa, że warto nadal mnie ewangelizować, to proszę mi wskazać przekonujące argumenty świadczące za tą relacją a nie manipulować nią tak, że raz coś okazuje się zgodne z prawdą a innym razem jest to jednak alegoria lub metafora. Proszę pamiętać, że Kościół wciąż chętnie angażuje się w twardą obronę biblijnych sformułowań – tak było w przypadku Kopernika i Galileusza i nadal jest w przypadku teorii Darwina. Nauka już niejednokrotnie zderzała się z wiarą i zazwyczaj była to bardzo twarda walka, więc proszę mi nie wmawiać, że są to jeno niewinne spory. W tej walce bezwzględnie niszczono ludzi – nie ograniczano się do samych poglądów! Proszę sobie przypomnieć jak zażarcie spierano się o wiek Ziemi – całkiem niedawno! Dopiero, kiedy siła argumentów naukowych okazała się miażdżąca, Kościół wycofał się rakiem i postanowił, że zapisy Genesis to jednak jakaś alegoria i że nie należy ich czytać dosłownie.
Rybka albo pipka, Panie Odys !
(oczywiście postawiłem Pana w roli “wierzącego uogólnionego”, więc nie o wycieczki osobiste mi chodzi, lecz o pogląd).
Zbigniew P. Szczęsny -- 11.01.2009 - 13:02