Musi być jakiś sposób rozpakowania, bo czyta plik jak swój. Podejmuję próby i nic, a Merlot się wyalienował z rozentuzjazmowanego tłumu. W końcu mnie sporowokuje i zadzwonię do niego, bo chcę to przeczytać. Także sprawa nie jest beznadziejna choć jest trudna. :)
Zaprzyjaźniamy się z jabłuszkiem snu pełnym od jakiegoś czasu, lecz takiego wyznania jeszcze nie miałam.
On ma blaszaka najwyżej użyczy. Takie są uroki bycia w stałym związku . Trzeba się dzielić. He he.
I co?
Makówka, tak? Makówka?!
Oj czekaj Ty, czekaj.
Musi być jakiś sposób rozpakowania, bo czyta plik jak swój. Podejmuję próby i nic, a Merlot się wyalienował z rozentuzjazmowanego tłumu. W końcu mnie sporowokuje i zadzwonię do niego, bo chcę to przeczytać. Także sprawa nie jest beznadziejna choć jest trudna. :)
Zaprzyjaźniamy się z jabłuszkiem snu pełnym od jakiegoś czasu, lecz takiego wyznania jeszcze nie miałam.
On ma blaszaka najwyżej użyczy. Takie są uroki bycia w stałym związku . Trzeba się dzielić. He he.
:))
Gretchen -- 17.02.2009 - 22:48