Ależ nie muszę, Panie Wiesławie, czytać bloga od początku. Od dawna mam wyrobione swoje zdanie na temat konfliktu polsko-ukraińskiego. Nie zaprzeczam jednak, że czasem sięgam do starszych artykułów. Moje wątpliwości nie mają służyć “wybieleniu zbrodni”, bo niezależnie, czy polskich ofiar OUN/UPA było 60 czy 120 tys. – skala jest i tak przygnębiająca. Razi mnie tylko podkreślana na każdym kroku dysproporcja w danych, straty polskie są zawyżane, straty ukraińskie zaniżane, a każdy przypadek mordu, dokonanego przez formacje polskie – właśnie “wybielany”, jako “słuszny odwet” czy działanie w “samoobronie”. Według mojej wiedzy tak całkiem czarno-biało to nie było. Zresztą w miarę przybliżone dane o stratach ukraińskich poznamy dopiero po zakończeniu prac przez Wjatrowycza czy przez komisję SBU.
Zgadzam się natomiast z Panem, że Sowieci zaniżali własne straty w żołnierzach czy funkcjonariuszach różnych innych formacji – dla celów propagandowych. Reguła ta nie miała jednak zastosowania do ofiar cywilnych. Ta liczba – 21,5 tys. (według mnie zawyżona) obejmuje wszystkie straty ukraińskiej ludności cywilnej, poległej z rąk UPA/OUN, większość z tych ofiar przypada na lata 1944-1948 (a dokładniej – od lutego 1944 roku). Posłużyłem się danymi z opracowania Grzegorza Hryciuka “Przemiany narodowościowe i ludnościowe w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1931-1948” Wyd. Adam Marszałek, Toruń 2005.
Panie Wiesławie – ja jakoś nie dyskredytuję metod pracy np. Ewy Siemaszko, nie podważam jej kwalifikacji, a Pan metody i efekty pracy Caruka dość pogardliwie jakby traktuje ….
@ Wiesław
Ależ nie muszę, Panie Wiesławie, czytać bloga od początku. Od dawna mam wyrobione swoje zdanie na temat konfliktu polsko-ukraińskiego. Nie zaprzeczam jednak, że czasem sięgam do starszych artykułów. Moje wątpliwości nie mają służyć “wybieleniu zbrodni”, bo niezależnie, czy polskich ofiar OUN/UPA było 60 czy 120 tys. – skala jest i tak przygnębiająca. Razi mnie tylko podkreślana na każdym kroku dysproporcja w danych, straty polskie są zawyżane, straty ukraińskie zaniżane, a każdy przypadek mordu, dokonanego przez formacje polskie – właśnie “wybielany”, jako “słuszny odwet” czy działanie w “samoobronie”. Według mojej wiedzy tak całkiem czarno-biało to nie było. Zresztą w miarę przybliżone dane o stratach ukraińskich poznamy dopiero po zakończeniu prac przez Wjatrowycza czy przez komisję SBU.
Zgadzam się natomiast z Panem, że Sowieci zaniżali własne straty w żołnierzach czy funkcjonariuszach różnych innych formacji – dla celów propagandowych. Reguła ta nie miała jednak zastosowania do ofiar cywilnych. Ta liczba – 21,5 tys. (według mnie zawyżona) obejmuje wszystkie straty ukraińskiej ludności cywilnej, poległej z rąk UPA/OUN, większość z tych ofiar przypada na lata 1944-1948 (a dokładniej – od lutego 1944 roku). Posłużyłem się danymi z opracowania Grzegorza Hryciuka “Przemiany narodowościowe i ludnościowe w Galicji Wschodniej i na Wołyniu w latach 1931-1948” Wyd. Adam Marszałek, Toruń 2005.
Panie Wiesławie – ja jakoś nie dyskredytuję metod pracy np. Ewy Siemaszko, nie podważam jej kwalifikacji, a Pan metody i efekty pracy Caruka dość pogardliwie jakby traktuje ….
Pozdrawiam.
orest -- 04.10.2009 - 19:04