tak w ogóle to z przyjemnością przyznaję, że w rozmowach o Bogu to zdecydowanie wolę nie gadać, tylko w milczeniu posłuchać/poczytać, jak ktoś opowiada o swoim spotkaniu z Bogiem, albo o swoim nie-spotkaniu Boga.
Bo jak tu dyskutować i o czym? Spierać się może o doktryny, tradycje, szkoły i brać na tapetę pisma filozofów?
To mi zawsze przypomina jakiś nierzeczywisty teatr, którego uczestnicy są jednocześnie aktorami i widownią, a całość to jedynie umysłowa gimnastyka, nawet jeśli robi wrażenie wirtuozerii.
Duch, a także duchowa rzeczywistość jest gdzie indziej. Chyba ponad tym, zresztą.
Panie Referencie,
tak w ogóle to z przyjemnością przyznaję, że w rozmowach o Bogu to zdecydowanie wolę nie gadać, tylko w milczeniu posłuchać/poczytać, jak ktoś opowiada o swoim spotkaniu z Bogiem, albo o swoim nie-spotkaniu Boga.
Bo jak tu dyskutować i o czym? Spierać się może o doktryny, tradycje, szkoły i brać na tapetę pisma filozofów?
To mi zawsze przypomina jakiś nierzeczywisty teatr, którego uczestnicy są jednocześnie aktorami i widownią, a całość to jedynie umysłowa gimnastyka, nawet jeśli robi wrażenie wirtuozerii.
Duch, a także duchowa rzeczywistość jest gdzie indziej. Chyba ponad tym, zresztą.
s e r g i u s z -- 08.11.2009 - 16:56