Steve Jobs, to był nie wizjoner, tylko mały cwaniak. Przypadkiem spotkał na swojej drodze geniusza komputerowego, twórcę pierwszego komputera osobistego Steva Woźniaka, którego najnormalniej w świecie oszukał. Tak na dobry początek. Steve Woźniak dowiedział się tego po latach, bo inaczej pewnie nie byłoby firmy Apple.
Co do wypalenia się blogowania i ćwierkania, to zgadzam się z Panem. Coraz trudniej wykrzesać z siebie energię i entuzjazm by pisać. Niemniej nie wiemy, co nas czeka, bo wchodzące pokolenie może nas zaskoczyć. Ich świat jest zupełnie inny niż nasz był, gdy byliśmy piękni i młodzi. Dla nich media społecznościowe, to sposób kontaktowania się ze znajomymi i bawienia się. Mnie przeraża zlewanie spraw wspólnych przez młodziaków, bo to nudne…
Ja sobie poczytuję za zasługę wprowadzenie do słownika internetowego form grzecznościowych, bo to jest niezbędne dla trzymania poziomu, gdy społeczność się rozrasta.
Panie Sergiuszu!
Steve Jobs, to był nie wizjoner, tylko mały cwaniak. Przypadkiem spotkał na swojej drodze geniusza komputerowego, twórcę pierwszego komputera osobistego Steva Woźniaka, którego najnormalniej w świecie oszukał. Tak na dobry początek. Steve Woźniak dowiedział się tego po latach, bo inaczej pewnie nie byłoby firmy Apple.
Co do wypalenia się blogowania i ćwierkania, to zgadzam się z Panem. Coraz trudniej wykrzesać z siebie energię i entuzjazm by pisać. Niemniej nie wiemy, co nas czeka, bo wchodzące pokolenie może nas zaskoczyć. Ich świat jest zupełnie inny niż nasz był, gdy byliśmy piękni i młodzi. Dla nich media społecznościowe, to sposób kontaktowania się ze znajomymi i bawienia się. Mnie przeraża zlewanie spraw wspólnych przez młodziaków, bo to nudne…
Ja sobie poczytuję za zasługę wprowadzenie do słownika internetowego form grzecznościowych, bo to jest niezbędne dla trzymania poziomu, gdy społeczność się rozrasta.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 14.10.2012 - 22:18