Mnie bardziej martwi, że mało coś takich Nicponiów dostrzegam. Każda społeczność potrzebuje dynamicznych i chętnych do ‘bitki’ skrajnych skrzydeł, bo inaczej grzęźnie w mule inercji, niczym mucha w kisielu.
Każdy kto Nicka poznał trochę w realu, raczej wie, że on się nie kreuje, on taki jest jak widać, mówiący to co myśli, pokazujący swoją zbójecką gębę bez makijażu, a taka integralność zwiększa oczywiście “siłę przekazu” czy tam “wyrazu” wielokrotnie, bo to się jakoś jednak wyczuwa, nawet jak się człowiek z Nickiem nie zgadza częściowo lub zupełnie.
To raczej “ludzie środka”, czyli letni, bo ani zimni ani gorący, mają problem, bo kontakt z takim skrajnym skrzydłem burzy im poczucie ulubionej równowagi i ogólną nawigację w bliższej i dalszej okolicy.
Tymczasem realny świat (i nie mówię tu wcale tylko o przyrodzie, ale też o biznesie, polityce, a nawet pracy na niepewnym etacie!) to właśnie żywioł o różnej skali natężenia, zwarcia na stykach, napięcia i wyładowania, tarcia prowadzące w końcu do trzęsień ziemi, kły, pazury, pot i krew. Nie wszystko dosłownie i nie zawsze w takiej kolejności, ale jak się dobrze przyjrzeć, to nie ma sfery życia realnego wolnej od całego tego “dyskomfortu”, i Nicka pisanie i gadanie jest właśnie takie – na żywca, bez znieczulenia, co siłą rzeczy powoduje u niezwyczajnego czytelnika dyskomfort szybko przechodzący w panikę, która odbiera zdolność jakiej takiej percepcji, nie mówiąc o sensownej interakcji z “troglodytą”, prawda.
Oczywiście można próbować takiemu Nicponiowi obsikać nogawki czy w inny sposób zlekceważyć, ale jest to tak cienkie jak bas posła Biedronia ;)
To naprawdę nie sztuka unikać tego z czym sobie nie umiemy poradzić emocjonalnie i/lub intelektualnie, a jak już nie unikać, to co najwyżej obsikać – też nie sztuka.
Nicponie oraz anty-Nicponie (i inne dranie) tego świata są tym, co ten świat utrzymuje w ruchu, dzięki czemu tworzy się dynamika nie pozwalająca odlecieć ludziom środka w kompletny letarg.
Ta dynamika może być zarówno konstruktywna jak i destruktywna, ale jak wie dobrze każdy architekt i każdy ogrodnik – rzadko się zdarza taki komfort, żeby dało się coś zbudować bez uprzedniego zburzenia (lub zaburzenia) czegoś innego, i rzadko daje się coś posadzić bez wyrwania czegoś, co rosło wcześniej. Delikatnie nie da rady!
Nicek da radę, i rodzinka też
Mnie bardziej martwi, że mało coś takich Nicponiów dostrzegam. Każda społeczność potrzebuje dynamicznych i chętnych do ‘bitki’ skrajnych skrzydeł, bo inaczej grzęźnie w mule inercji, niczym mucha w kisielu.
Każdy kto Nicka poznał trochę w realu, raczej wie, że on się nie kreuje, on taki jest jak widać, mówiący to co myśli, pokazujący swoją zbójecką gębę bez makijażu, a taka integralność zwiększa oczywiście “siłę przekazu” czy tam “wyrazu” wielokrotnie, bo to się jakoś jednak wyczuwa, nawet jak się człowiek z Nickiem nie zgadza częściowo lub zupełnie.
To raczej “ludzie środka”, czyli letni, bo ani zimni ani gorący, mają problem, bo kontakt z takim skrajnym skrzydłem burzy im poczucie ulubionej równowagi i ogólną nawigację w bliższej i dalszej okolicy.
Tymczasem realny świat (i nie mówię tu wcale tylko o przyrodzie, ale też o biznesie, polityce, a nawet pracy na niepewnym etacie!) to właśnie żywioł o różnej skali natężenia, zwarcia na stykach, napięcia i wyładowania, tarcia prowadzące w końcu do trzęsień ziemi, kły, pazury, pot i krew. Nie wszystko dosłownie i nie zawsze w takiej kolejności, ale jak się dobrze przyjrzeć, to nie ma sfery życia realnego wolnej od całego tego “dyskomfortu”, i Nicka pisanie i gadanie jest właśnie takie – na żywca, bez znieczulenia, co siłą rzeczy powoduje u niezwyczajnego czytelnika dyskomfort szybko przechodzący w panikę, która odbiera zdolność jakiej takiej percepcji, nie mówiąc o sensownej interakcji z “troglodytą”, prawda.
Oczywiście można próbować takiemu Nicponiowi obsikać nogawki czy w inny sposób zlekceważyć, ale jest to tak cienkie jak bas posła Biedronia ;)
To naprawdę nie sztuka unikać tego z czym sobie nie umiemy poradzić emocjonalnie i/lub intelektualnie, a jak już nie unikać, to co najwyżej obsikać – też nie sztuka.
Nicponie oraz anty-Nicponie (i inne dranie) tego świata są tym, co ten świat utrzymuje w ruchu, dzięki czemu tworzy się dynamika nie pozwalająca odlecieć ludziom środka w kompletny letarg.
Ta dynamika może być zarówno konstruktywna jak i destruktywna, ale jak wie dobrze każdy architekt i każdy ogrodnik – rzadko się zdarza taki komfort, żeby dało się coś zbudować bez uprzedniego zburzenia (lub zaburzenia) czegoś innego, i rzadko daje się coś posadzić bez wyrwania czegoś, co rosło wcześniej. Delikatnie nie da rady!
Taki lajf, bejbe!
s e r g i u s z -- 23.11.2012 - 21:04