Zdaje się , że “dziękując za komentarze”, mój komentarz olałaś. :)
Skądinąd wcale mnie nie dziwi Twoja odpowiedź na koment p. Maciejowskiego.
Ten człowiek nie ma pojęcia o MK-ultra, ale – jak zawsze – musi wetknąć swoje “trzy grosze”.
Ale dlaczego uważam, że p. Maciejowski nie ma najmniejszego pojęcia o tym zagadnieniu? – mógłby ktoś zapytać.
Ano dlatego, że gdyby choć blade pojęcie miał, nigdy nie pierniczyłby w tym kontekście o freudyzmie. W projekcie MK-Ultra psychoanalitycznych bredzeń nie było. I trudno żeby były. Specjaliści od psychomanipulacji od początku wiedzieli, że “teorie Freuda” to pseudonauka dla artystów i “ciemnego luda”.
W tym barbarzyństwie było za to mnóstwo skinnerowskiego behawioryzmu.
Dobra, zostawmy “didaskalia” pana Jerzego na boku.
Natalio, gdzie tylko mogę zaglądam i wszystko sprawdzam. Również na S24. Taka już “wredna” jestem.
Stary Wiarus prawidłowo zgłosił zastrzeżenia. I na nic zdały się Twoje tłumaczenia: „podobno”, „ponoć”, „rzekomo”, „domniemany”, „twierdzi”, „wierzy”, „utrzymuje”
Uświadom sobie Natalio, że Twój tekst – mimo tego, że sążnisty – dla każdego, kto przynajmniej poważnie zainteresował się tym tematem, jest tekstem osoby, która dopiero zaczyna wchodzić w temat.
Naprawdę wiele rzeczy o tym świadczy. Również to, jak wiele miejsca poświęcasz bredzeniom Davida Icke’a et al.
Dlatego, Twoje pisanie z pozycji “specjalisty”, co objawia się np. w tym passusie: “Osoby, które pragną rozpocząć samodzielne badanie mediów i kultury, powinny się zapoznać z artykułem [...], brzmi groteskowo.
Uczulałam Cię na treści pomieszczane na “project camelot” nie bez kozery.
Rozpisujesz się też na temat wywiadu z Duncanem O’Finioanem.
Tak, tak. Oczywiście “ograniczasz komentarze odautorskie do minimum”. Ble, ble, ble.
Piszesz jednakże o tym wywiadzie, w formie twierdzącej. A to oznacza, ni mniej ni więcej, że zgadzasz się z tym co mówi ten “wojownik”. Nadto, nie linkujesz do źródła, żeby potencjalny Czytelnik mógł sam wyrobić sobie zdanie na ten temat. To błąd (mówiąc eufemistycznie). Przestali tego uczyć na “dziennikarce”? Jest aż tak źle?
Casus O’Finioana, z którego nabijałam się już lata temu, jako żywo przypomina przypadek innego njuejdźowego wojownika… z Kudowy Zdroju.
Pan O ‘O’Finioan jest równie bezkrytyczny co pan Tomasz z Kudowy (i vice versa). Obaj są święcie przekonani o wszczepieniu im jakichś czipów ale żaden nie pofatygował się by te rewelacje sprawdzić!
Na temat bredzeń pana Tomasza wywnętrzałam się na blogu prof. Jadczyka: Polskie doświadczenie, czyli nie łatwo być konsultantem
oraz Myląc własną żonę z kapeluszem.
Skoro (to założenie), zmarnowałaś czas na obejrzenie bredzeń “wojownika Duncana”, to nie powinno Cię obruszać zaproszenie do zmarnowania kolejnych 43 minut życia na opowieść pana Tomasza.
Ergo: wchodząc w jakiś temat nie pisz notki z pozycji “wszechwiedzącej”, bo nawet te zabezpieczenia, na które powoływałaś się w komentarzu do St. Wiarusa, brzmią niewiarygodnie.
Najpierw zdobądź wiedzę, poddając źródła krzyżowemu sprawdzaniu, a dopiero później pisz.
Nie dobieraj wrzaskliwych tytułów, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością (patrz pierwsze zdanie mojego wcześniejszego komentarza), o ile nie chcesz być traktowana na równi z debilami z tabloidów.
Natalio
Zdaje się , że “dziękując za komentarze”, mój komentarz olałaś. :)
Skądinąd wcale mnie nie dziwi Twoja odpowiedź na koment p. Maciejowskiego.
Ten człowiek nie ma pojęcia o MK-ultra, ale – jak zawsze – musi wetknąć swoje “trzy grosze”.
Ale dlaczego uważam, że p. Maciejowski nie ma najmniejszego pojęcia o tym zagadnieniu? – mógłby ktoś zapytać.
Ano dlatego, że gdyby choć blade pojęcie miał, nigdy nie pierniczyłby w tym kontekście o freudyzmie. W projekcie MK-Ultra psychoanalitycznych bredzeń nie było. I trudno żeby były. Specjaliści od psychomanipulacji od początku wiedzieli, że “teorie Freuda” to pseudonauka dla artystów i “ciemnego luda”.
W tym barbarzyństwie było za to mnóstwo skinnerowskiego behawioryzmu.
Dobra, zostawmy “didaskalia” pana Jerzego na boku.
Natalio, gdzie tylko mogę zaglądam i wszystko sprawdzam. Również na S24. Taka już “wredna” jestem.
Stary Wiarus prawidłowo zgłosił zastrzeżenia. I na nic zdały się Twoje tłumaczenia: „podobno”, „ponoć”, „rzekomo”, „domniemany”, „twierdzi”, „wierzy”, „utrzymuje”
Uświadom sobie Natalio, że Twój tekst – mimo tego, że sążnisty – dla każdego, kto przynajmniej poważnie zainteresował się tym tematem, jest tekstem osoby, która dopiero zaczyna wchodzić w temat.
Naprawdę wiele rzeczy o tym świadczy. Również to, jak wiele miejsca poświęcasz bredzeniom Davida Icke’a et al.
Dlatego, Twoje pisanie z pozycji “specjalisty”, co objawia się np. w tym passusie: “Osoby, które pragną rozpocząć samodzielne badanie mediów i kultury, powinny się zapoznać z artykułem [...], brzmi groteskowo.
Uczulałam Cię na treści pomieszczane na “project camelot” nie bez kozery.
Rozpisujesz się też na temat wywiadu z Duncanem O’Finioanem.
Tak, tak. Oczywiście “ograniczasz komentarze odautorskie do minimum”. Ble, ble, ble.
Piszesz jednakże o tym wywiadzie, w formie twierdzącej. A to oznacza, ni mniej ni więcej, że zgadzasz się z tym co mówi ten “wojownik”. Nadto, nie linkujesz do źródła, żeby potencjalny Czytelnik mógł sam wyrobić sobie zdanie na ten temat. To błąd (mówiąc eufemistycznie). Przestali tego uczyć na “dziennikarce”? Jest aż tak źle?
Casus O’Finioana, z którego nabijałam się już lata temu, jako żywo przypomina przypadek innego njuejdźowego wojownika… z Kudowy Zdroju.
Pan O ‘O’Finioan jest równie bezkrytyczny co pan Tomasz z Kudowy (i vice versa). Obaj są święcie przekonani o wszczepieniu im jakichś czipów ale żaden nie pofatygował się by te rewelacje sprawdzić!
Na temat bredzeń pana Tomasza wywnętrzałam się na blogu prof. Jadczyka:
Polskie doświadczenie, czyli nie łatwo być konsultantem
oraz
Myląc własną żonę z kapeluszem.
Skoro (to założenie), zmarnowałaś czas na obejrzenie bredzeń “wojownika Duncana”, to nie powinno Cię obruszać zaproszenie do zmarnowania kolejnych 43 minut życia na opowieść pana Tomasza.
Ergo: wchodząc w jakiś temat nie pisz notki z pozycji “wszechwiedzącej”, bo nawet te zabezpieczenia, na które powoływałaś się w komentarzu do St. Wiarusa, brzmią niewiarygodnie.
Magia -- 23.04.2013 - 16:29Najpierw zdobądź wiedzę, poddając źródła krzyżowemu sprawdzaniu, a dopiero później pisz.
Nie dobieraj wrzaskliwych tytułów, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością (patrz pierwsze zdanie mojego wcześniejszego komentarza), o ile nie chcesz być traktowana na równi z debilami z tabloidów.