Hm, tak w ogóle to czasem pusta manifestacja sympatii

Hm, tak w ogóle to czasem pusta manifestacja sympatii

jest potrzebna, tylko nie wiem, komu bardziej, czy manifestującem (bo przecież moje komenty jeszcze bardziej się do tego ograniczają) czy temu, któremu manifestujemy (bo np. mi to czasem radość sprawia np, nawet jak pisze jak zwykle przekornie, że nie i że w ogóle jestem beznadziejny czy tekst jest beznadziejny)

A tu jest jak dla mnie klucz, czemu tak czasem trudno się gada w necie i nie tylko:

“Jak nas uwiera czyjś obraz świata, to często mamy skłonność do głośnego protestu. Do głośnego oświadczenia, że on głupi jest. Trudniej jest, jeżeli go lubimy, choć trochę. Wtedy zdarza się, że równie głośno stwierdzamy, że wykryliśmy szczwany plan i że wiemy, że sam autor nie wierzy w to, co pisze. Że sobie jaja robi, poniekąd. Bo tak naprawdę, to jesteśmy tacy jak on, myślimy tak jak on i wiemy jak on myśli. A jego sprzeczanie, jest sprzeczaniem dla samego sprzeczania.

W ostrej fazie dochodzi do tego, że odmawiamy bliźnim prawa do uczuć. Nie mogą się obrazić, urazić, oczarować, bo przecież my nie widzimy żadnych podstaw do takich uczuć”

Jakoś odmawiamy czesto innym prawa do ich autonomii, wydaje nam się, że jak ja coś wiem/czuję/myślę, to przecież nie można myśleć inaczej.

Ja tak czasem mam, że coś przeczytam i sobie myślę, kurde, jak ten gość może pisać takie rzeczy, jak można mieć takie poglądy, tak myśleć i w ogóle?
A tu można, ba, czasem okazuje się, że ten gość, co myśli na milion tematów inaczej niż ja, jest całkiem fajnym gościem.
Albo mi się wydaje, że jest fajnym.

No a to zejście do podziemi ponowne mnie nie cieszy, ale teksty mnie cieszą.
Jak właściwie zwykle.


Ja i moje lustro: ja, czy nie ja? By: yayco (19 komentarzy) 1 listopad, 2008 - 16:08