Odchudzanie.

Odchudzanie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A skąd, Panie Midrunnerze,

wzięly się w sklepie odzieżowym gumki-recepturki?

Być może moje pytanie jest glupie, ale na usprawiedliwienie zapodaję, że mam totalna alergię na zakupy. Nie tylko w sklepach z damską odzieżą.

Uklony

abwarten und Tee trinken


Panie Lorenzo

dla mnie to też tajemnica. Jak widać były różnokolorowe, rozmieszczone chaotycznie… Nie wiem po prostu. Chyba już wiedzieć nie będę. Mam je w domu, jeśli ktoś chce przebadać... Pewnie nieługo przylecą wraz ze mną do Krakowa.


Mindrunnerze,

A zamapowałeś je przed zebraniem?
Tyle kontekstów;-)


Panie Mindrunnerze,

to teraz tak będziemy sobie kadzić zaocznie?

Zaraz nas na języki wezmą i co pocznie Pańska niewidzialna żona?

Mam nadzieję, że się obkupiła na zapas.

A gumki widzę w tej Irlandii solidne, nie tam żadne byle co!

Szkoda, że tych ryb Pan nie napotkał. Zawsze to w piątek miło rybę spotkać.

No ale nie każdego dnia święto.

Pozdrawiam serdecznie


Ekhm.

Nie wiem jak zareagowałaby obsługa, gdybym tak spróbował wzeźć do budynku z cyfrowym teodolitem na trójnogu podłączonym do laptopa. A! I ktoś by musiał wcześniej tam z GPS’em wejść i repery mi przynajmniej dwa wyznaczyć :)

No. Zawsze można normalny niwelator, dwie taśmy i narysować plan odręcznie. Też będzie dobrze :)


Oho, Panie Midrunnerze,

jak widzę, sekcja krakowska wyrasta na potęgę.

Już widzę oczyma wyobraźni te obchody uroczyste, rocznice, wjazdy i zjazdy, bale, aplauz tlumów, frenetyczne brawa wdzięcznych czytelników, żywe obrazy, kwiecie rzucane przez mlodzież i damy, chóry akademickie i branżowe wyśpiewujące hymny na cześć i ku pamięci.

Pozdrawiam euforycznie

abwarten und Tee trinken


Sekcja warszawska

już szykuje adres powitalny.
A jak znam życie, to nawet dwa, od obu zwalczających się frakcji.


A kogo Pan zwalcza,

Panie Merlocie?

Tak spytam, z grochowskiego dystansu…


Panie Yayco,

Pana.

Aczkolwiek dość łagodnie, i tylko w niektórych aspektach.
W odróżnieniu.

Nie mieszając w zwalczanie Ochoty, oczywiście.


Panie Merlocie,

z całym szacunkiem, ale proszę mnie nie rozśmieszać.

Ponadto ja jestem pojedynczy awatar, a nie frakcja ( nie każdy potrzebuje wsparcia).

A co może zrobić pojedynczy awatar?

Wyśmiać Pana?

No niby, że tak, ale ile razy można?


Dowolnie wiele razy, Panie Yayco

niech się Pan absolutnie nie krępuje.
Jakoś przestało mi to robić.

Z awatarowym pozdrowieniem,


Jak Panu to nie robi,

to po co się mam męczyć?

Nie każdy zaraz jest taki, żeby robić dla samej roboty, proszę Pana.


Dziękując za zrozumienie

wracam do układania adresu powitalnego.
W końcu powrót Pana Mindrunnera z niewidzialną żoną jest tego wart…


Witam,

“Stałem przez chwilę i wołałem je, lecz moje donośne “łososie, łososie!” nie wywabiło ich z ewentualnych kryjówek.”

Dobre to jest.

pzdr


Mindrunnerze,

stanęła mi przed oczami Zuzanna w stroju bladoróżowym, wprawiająca się do roli w pewnej naszej awangardowej sztuce. W pewnym momencie stwierdziła z powagą “z każdą chwilą czuję się coraz bardziej jak łosoś”.

No cóż, mnie pan yayco zdiagnozował bardzo słusznie jako zacofańca, toteż nic dziwnego, że przy całym synkretyzmie gatunkowym, w pracy reżyserskiej leciałam Stanisławskim.

A w Penisie bywałam, w Swords koło Dublina. Tam z kolei, chociaż wszędzie były napisy fitting room i podążałam za strzałkami jak za białym królikiem, nigdy nie znalazłam żadnej przebieralni. Musiałam zaufać swemu oku i szkiełku. No ale, te ceny typu 1,50 ojro za podkoszulek były dla mnie pokusą nieodpartą.

W lengłydżu się wstydziłam pytać, bo wyszłoby na jaw, że przyjechał debil z Polski i nie ogarnia irlandzkich domów towarowych.

Żeby tylko ich, ja tam w ogóle nic nie ogarniałam… Nie wiem, jakim cudem wróciłam z porządnymi pieniędzmi do ojczyzny.

Tyle dobrego, że to jednak katolicki kraj. Reszta jest okropna, a już zwłaszcza pogoda i te potworne żółte autobusy. Podziwiam Was, że tam wytrzymujecie.

pozdrawiam wesoło Ciebie i Panią Kasię


no ciekawe

skąd tam te gumki?

A swoją drogą fajne miasto, jak łososie pływają (czasami) tak na oczach przechodniów.

A tego dnia może ich nie było, bo wcześniej ktoś je po prostu zbyt głośnym nawoływaniem spłoszył? ;-)

pozdrowienia

End Of Message


Subskrybuj zawartość