Odchudzanie.

Tagi:

 

Odchudzanie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

to już nawet nie polityka

tylko zwykła napierdalanaka… napisz coś o kinie


No fakt,

ja też wole jak piszesz o czymś innym.
I jeszcze to “bodajrze”
Brrr….:)


Ja tam mam proste zasady

Nie jestem szczególnie kryształowy, a już nie ustanawiam sobie jakichś szczególnych zasad.

Chcę powiedzieć, że to ja sam ustanawiam sobie zasady. Raz ich przestrzegam, raz nie, potem je naginam tak, żebym to ja miał jakiś tam komfort.

Zawsze mam jednak przeczucie, że jest jakiś punkt, który nazywam przegięcie.

Może dlatego nie patrzę SE, FAKt, Dziennik leży- nie kupuję go, podobnie z “Polską, czy za grosz nie wierzę dyrowi mojego ośrodka kultury w Lubinie (choćby kolo na chuju stanął za nic mu nie uwierzę).

No.

~Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do dnia 21 stycznia na konto wpłynęło
406 300 zł~


Witam Panów :)

Po pierwsze faktycznie przperaszam Grzesiu za bląd ortograficzny popełniony z mojej głupoty. Już lecę go wyśledzić a potem naprawić.

Docencie Stopczyku,

właśnie zauważyłem, że jakoś nie udaje mi się defaultowa dla mojego bloga forma “per Pan” w Twoim przypadku. Jakoś mi dziwnie barejowsko brzmi “Panie Docencie”. :) I jeśli ktoś niedokładnie czyta mógłby wywnioskować, że skłaniam jakieś kobiety do dostrzeżenia i docenienia jakichś tam dziłań :)

Co do kina, to mam w planie przepchnąć na Tekstowisko swoją recenzję “The Devils Rejects” Roba Zombie, bo jestem po świeżym seansie. Ale prócz tego w najbliższym czasie nic. Jak odzyskam swoją płytę z “Primerem” spróbuję wreszcie przełożyć ten film na język blogowej notki. Ale na dzień dzisiejszy pożyczyłem DVD znajomym.

A co do napierdalanki, to jak dla mnie problemem w debacie publicznej jest straszna fantomatyczność przeciwnika po obu stronach. Póki co prawica tworzy sobie obrazek lewaka w który bije także wtedy kiedy nie ma potrzeby. Raż że walczą z czymś co sami sobie wymyślili, dwa że walczą bezmyślnie. A z drugiej strony jest nawet gorzej. Ilość językowych i mentalnych kalek wprost przytłacza. Oczywiście mam na myśli kalkę w rozumieniu nonsensownie kopiowanej opinii. Nie w rozumieniu osoby chodzącej o kulach :)
No i lewica takoż ma przeciwnika fantomowego. Nikt nikomu nie daje zabrać samodzielnego głosu, nikt nie dyskutuje z opinią przeciwnika, bo nikogo ta opinia nie interesuje. Przeciwnik to albo komuch, albo antysemita. Ogólnie, w mojej ocenie, powinno się współczesnych dziennikarzy i publicystów w ramach eksperymentu przerzucić na Antarktydę. I zostawić na dziesięć lat.

Chcesz się założyć, że po tych dziesięciu latach dalej dyskutowaliby o tym, kto jest antysemitą a kto komuchem. Bo jestem niemal pewny, że tak to będzie wyglądać.

Grzesiu,

wiem, że wolisz. Znaczy domyślam się. To, jak zaznaczyłem w notce chyba moje odejście od tego typu spraw w ogóle. Bo każdy kolejny piramidalny kretynizm tego typu skłąnia mnie do schowania głowy pod poduszką i spokojnego przeczekania, póki piekło nie zamarznie.

A prócz tego to wrzucam rzeczy niefilmowe, bo mi moja Niewidzialna Żona powiedziała, że rozczarowała się naszymi tekstami “pojedynkowymi”. Więc się staram zrehabilitować w oczach swego ślubnego szczęścia :)


>Mad

bo ty jesteś bolszewik!

priwiet! :P


He, he,

a czemu się rozczarowała?
Znacyz proszę o uzasadnienie:)
Nie żebym sam nie umiał uzasadnić, ale będzie ciekawiej, jak zobaczę krytykę kogoś innego.


BOLS zewik:-D

tylko butelki mają ostatnio brzydkie.

~Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do dnia 21 stycznia na konto wpłynęło
406 300 zł~


Part two :) Odpowiedzi.

@ Mad Dog (cholera z Tobą mam tak samo. Też mi jakoś nie pasuje to “Pan” do pseudonimu)

Mną żadzą mechanizmy mniej ostre, za to zwykle gdy tracę nerwy, tracę równocześnie zainteresowanie tematem i najdrobmniejsze nawet przejawy kultury wobec uczestniczących w sporze. Znaczy, wezmę “Fakt”, ‘Dziennik”, czy “Wyborczą” do ręki, jesli mnie coś tam zaciekawi. Ale nie bedę miał problemu z nazwaniem jakiegoś autora idiotą, jeśli będzie w mojej opinii wypisywał idiotyzmy. Staram się stosować zasadę okazleczonego sensorycznie drobiu i paszy. Znaczy, nawet jak ktoś jest głupkiem, co już udowodnił i równocześnie nie zasługuje na zaufanie choćby się na fiucie kręcił w rytm marsza cyrkowego, i tak może mieć przypadkowo rację. To działa. Nawet ja kiedyś miałem rację w jakiejś sprawie. ;)

A że każdy moze sobie zarzucić sporo. Toć własnie problem wynika między innymi z tego, że zarówno autorzy z “Dziennika” jak i “Gazety” uwazaja się za model człowieka idealnego, który z nudów spierdolił z Sevres. Ustawiają sobie granice i spójnie działają w ich ramach. Dopiero jak zapytasz o to czemu sobie limesy tak kretyńsko pozakreślali, zbliżasz się do prawdy. Choć i ona zapewne kaleka z powodu choćby ślepoty kury stojącej pośrodku silosa z ziarnem.

@Grześ,

Żona mówi, że inne teksty nasze, który jej się zdarzyło czytać były po wielokroć ciekawsze. I że nie było ani wielkiej manichejskiej walki, ani prawdziwego zaangażowania. Wyszło, jak twierdzi ma miłość, wzajemne polecanie sobie filmów do obejrzenia. Dlatego między innymi napisałem dla niej dobranocna bajkę. By przebłagać :)


>mindrunner

lubię Roba .. .zawsze lubiłem, czy to z czasów White Zombie czy obecnie… ale DxR xwyszło trochę gorzej niż “House of 1k corpses” IMO...

Rob ciekawie zrobił remake “Halloween” ... chodzi mi o takie totalne odhumanizowanie postaci Myersa

poza tym on jest takim “śmieciowym Timem Burtonem” ... chodzi mi o komiksowośc jego sztuki… zresztą to znakomity rysownik tak BTW (Rob Zombie :))


Hm, Mindrunnerze,

coś w tym jest, acz wypadałoby mi polemizować, ale mi się nie chce.

Może ty?
:)


@Docent,

Co do Roba, to może od razu zdradzę, że jak mi przez synapsy przejdzie recenzja “Devils’...” to nie będzie ona przesadnie pozytywna. Ale da mi ten film przyczynek do posmędzenia o naturze filmów grozy w ogóle. A że kocham horrory, mogę mieć do wybełkotania sporo. ‘House of 1000 korpses” obejrzałem juz jakiś czas temu, ale po rozbiegówce mocnej, potem zaczął nudzić. Jak znajdę to pokieruję Cię do recenzji, którą napisała Kasia po wspólnym oglądaniu. A jeśli idzie o “Halloween” to nie widziałem remaka. Teraz przygotowuję się na wieczorne oglądanie “Zombie Holocaust”. Bo “Zombie Strippers” ma świeżo za sobą. I polecam, bo absurd się z tego filmu tak leje po początkowych kiepskich scenach, że się banana z twarzy zmyć nie da.

@Grześ,

no to weź i podyskutuj. Moja niewidzialna Żona wejdzie tu i może się wreszcie zdecyduje dołączyć do zabawy w Tekstowisko :) Ja polemizować o tyle nie mogę, ze się właściwie zgadzam z moją żoną w ocenie naszych tekstów. Choć uważam, ze kodium za skiepszczoną rozmowę spada na mnie. Znaczy, biorę na siebie odpowiedzialność i wstyd za popsucie spraw :)


Mindrunner

To w ogóle fajnie brzmi:

“Panie Pisiorze” na przykład, bo gdzieś mi coś takiego przemknęło:-))))

~Akcja “Potrzebuję nowego płuca”: do dnia 21 stycznia na konto wpłynęło
406 300 zł~


Wytęż mind i...

zrehabilituj się z tą rechabilitacją w oczach ślubnego szczęścia, zanim Ona “tego” nie ujrzy…
Po rehabilitacji możesz przytyk usunąć w niebyt.
:)


@jotesz,

już poprawiłem. A najgorsze jest to, że zauważyłem przed wklejeniem i zdawało mi się, że usunąłem. W ogóle popełniam nie wiem czemu błąd za błędem. Ale przecież nie będę tego ukrywał, bo to tylko ośmiesza, więc przytyk zostawię.

Tja. A przez swój nick to ja już nieraz w tarapaty wpadałem. Mogłem sobie coś sensowniejszego wybrać, ale nostalgia wobec starych ceberpunkowych przygodówek zwyciężyła. :)

@Pam Mad Dog ;)

problem jest taki, że się staram tego raczej trzymać. Znaczy, nie sądzę by coś mi ubywało od zwracania się do kogoś per Pan. A z drugiejs trony czasem zdarzają się nicki, do których to za damski penis nie pasuje na poziomie językowym. Nie brzmi i tyle. I wtedy dopiero mam o czym pisać.


>mindrunner

no to czekam… bo horrory to też lubię. :)


Subskrybuj zawartość