WUJEK JANEK (11.12.09, 15:01)


 

Na wzgórzu spod którego wybrano cały piach, tam gdzie kiedyś mały referent jeszcze dziecko biegał z niegroźnym łukiem z orzecha, nie ma już pięciu sosen. Zostały zdekapitowane, w miejscu sterczą poszczerbione siekierą kikuty. Kto to zrobił? Może jeszcze stary Łuzdak, kiedy żył. Może jego syn, kolega małego referenta jeszcze dziecka, z którym pewnego sobotniego ranka udało mu się wytyczyć idealną trasę zjazdową dla sanek, a nawet nart. To był rzeczywiście piękny zimowy ranek, jasny i mroźny, śmigali między sosnami do samego południa… Nigdy później coś takiego się już nie powtórzyło.

vvg_-_stara_sosna.jpg

Wujek Janek też je pamiętał, bo to on odcinał ze sznura młodego Fijewskiego. Mały referent jeszcze dziecko szykował się wtedy do szkoły. Nocny chłód właśnie ustępował, a słońce rozpalało się coraz mocniej, zapowiadając kolejny gorący dzień. Na ulicy panowało nieopisane poruszenie, ludzi ogarnął jakiś dziwny niepokój. Stara Jankowska stała z babcią małego referenta przy furtce i ponuro zerkała w stronę fatalnych drzew, skrytych teraz za szeregiem jednorodzinnych domów. Babcia powiedziała do referenta: — Pawełek, szykuj się do szkoły szybko… Jankowska szepnęła do babci: — Śmierć jest na ulicy, mówię pani, że weźmie jeszcze jedną osobę i to niedługo.

— Głupoty pani opowiada. Tylko dziecko pani straszy… No, Pawełek, leć po tornister i do szkoły…

Mały referent jeszcze dziecko zrobił jak kazała babcia, ale przestał się bać dopiero po śmierci Jankowskiego, który niepodziewanie przewrócił się tydzień później w ogródku i już go nie odratowali.

-
Obrazek: Vincent van Gogh, Sosna

Średnia ocena
(głosy: 7)

komentarze

Panie Referencie

Och, myslalam ze poznamy przygody niesfornego kogucika:)
A tu powialo smutkiem. Szkoda drzew:(

Cyprysy z pewnoscia ocalalyby.


-->Agawa

Nie jestem pewny, czy nie podziliłyby losu. Kiedy wycina się stare drzewa, to chyba (dla tnącego) nie ma większego znaczenia co idzie pod siekierę. Drzewo jest drzewo, choć osobiście nie przepadam za topolami ;) Przy czym, generalnie, rzecz jest faktycznie o drzewach.

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Dobre,

przejmujące. Grafika doskonała.

Przyjaciel znajomych powiesił się latem. Cykliczna depresja, w przerwach funkcjonował znakomicie. Za słabo go trafiło, miał siłę związać pętlę.


Ty Sosna...

grafika doskonała, nie?:)


A w czym rzecz?


Sorki,

myślałem że to krypto-lans.
Widzę, że przed snem zdrowiej się wyciszyć a nie myśleć.:)

DOBRANOC


Skąd takie pomysły,

ani nie umiem rysować, ani nie kolaboruję z Bulzackim :P

dbrnc


Ojej...

Aż mnie dreszcze jakieś przeszły!
Nie zdziwiłabym się, gdyby pomimo śmierci Jankowskiego – nadal się bał....


-->dorcia blee

O! Dawno nikt nie napisał do mnie takiego miłego komentarza ;) Chyba, że chodziło o deszcze, nie o “dreszcze”.

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


-->Pino, Yassa

Grafika doskonała. Rysuje dla mnie młody van Gogh.

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


referat Bulzacki

A co powiesz na to:

Mów do nmie jeszcze
bo mam dreszcze…

Może być? OdemniedlaCiebie :-)


-->dorcia blee

Muszę to ukryć, żeby referentowa nie zobaczyła, ale nielicho… ;)))

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


-->dorcia blee

Tak sobie myślę jeszcze o tym strachu małego referenta jeszcze dziecka i przeszło mi do głowy, że różnie bywało. Żeby nie było, że całe życie ciągnęła się za nim trauma ;) Słowem, znasz to?

***

Dach kurnika wychodził na działkę Tabaczyńskiego. Mały referent jeszcze dziecko spojrzał w dół i zakręciło mu się w głowie. Wolno przesunął się w stronę domu, gdzie zwykle stała drabina. W tym momencie kogut znowu wyskoczył, zostawiając w powietrzu chmurę kurzu i pierza. Poskrobał jeszcze pazurami po deskach, kilka razy dziobnął obite blachą schody i zaczął szykować się do kolejnego ataku. Kury niespokojnie kłębiły się pod ścianą garażu, z oddali przyglądając się całej scenie, tak jakby przeczuwały, że swoje niepowodzenia w lotach kogut za chwilę powetuje sobie na nich. Tylko ponuro pogdakiwały, życząc małemu referentowi jeszcze dziecku wszystkiego najgorszego, a najbardziej żeby spadł.

Tymczasem referentowi zachciało sie jeść. Rozejrzał się i ocenił swoją sytuację jako trudną. Drabina leżała na ziemi w poprzek podwórka; przecież sam ją odepchnął, kiedy kogut ze zwinnością cyrkowca wdrapywał się za nim na dach. Do Tabaczyńskiego zeskoczyć się nie dawało, bo i za wysoko, i wszędzie agrest…

— Wuuujkuuu! — krzyknął przeraźliwym głosem, ile sił w płucach. — Wujku, wujku, wuuujkuuu…

Wujek Janek wyjrzał z okna i burknął: — Czego się dżesz, że czego dżesz…

— Wujku, wujku! — twarz referenta rozpromieniła się. — Wujku, przynieś mi kromkę chleba z masłem i cukrem. Głodny jestem.

— A jak tyś tam wlazł? — wujek Janek dopiero teraz zobaczył, że referent siedzi na dachu kurnika.

— Głodny jestem… — powtórzył cicho referent i wydawało się, że zaraz się rozpłacze.

— Dobrze, zaraz ci przyniosę, wezmę od razu ziarna, to nakarmię kury…

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Dzielny maly referent

‘Kury….. jakby przeczuwały, że swoje niepowodzenia w lotach kogut za chwilę powetuje sobie na nich. Tylko ponuro pogdakiwały, życząc małemu referentowi jeszcze dziecku wszystkiego najgorszego, a najbardziej żeby spadł. ‘

Kogut mial wyjatkowo paskudny charakter.


Subskrybuj zawartość