DLACZEGO REFERENCI NOSZĄ DO PRACY BUŁKI Z SZYNKĄ


 

Dziś jest pierwszy dzień nowego roku, więc poruszę temat kiełbasy żywieckiej. Pewnie nie zastanawiacie się nad tym codziennie, ale czy udało wam się kiedyś obrać żywiecką z flaka w taki sposób, żeby całe dobro zostało na miejscu? Mnie zawsze najlepsze kawałki przylepiają się do skóry — te najsmaczniejsze, rumiane i napakowane niczym kabanosy. Czasem zresztą wydaje mi się, że żywiecka to jedyny prawdziwy symbol mocy i szczęścia. Kto żywiecką obetnie, tego najpierw opuszczą siły, a później zazna niewypowiedzianej udręki i poniżenia. W mięsnym nigdy nie podnoszę wzroku, kiedy żywiecka wisi na haku; zawsze piękna jak spleciony z postronka warkocz, jak panna młoda albo młoda panna, jak spacerujące pod okiem wiejskiego koguta stado kur.

Teraz już nie będzie zabawnie, bo za dużo tu tej całej, prawda, uciechy. Będzie o wiszeniu, wieszaniu i gorzkim losie ludzi, których los zapędził nie tam gdzie był powinien, czym wyrządził jednak szkodę bardziej nam, niż wyżej wspomnianym. Cóż, los jest podobno złośliwy…

Kilka dni temu gazety doniosły o śmierci jednego z ważnych państwowych referentów. Jako że nie było w tym specjalnej sensacji, a tylko zwykły ludzki dramat, szybko też o sprawie zapomniały, i w sumie nie mam im tego za złe. Rzecz jest jednak ciekawa i pozwolę sobie wykorzystać to smutne wydarzenie do poczynienia kilku uwag na marginesie, nie odnoszących się — broń Boże — do świętej pamięci referenta.

Co takiego dzieje się w tych referatach, że nawet prostemu chłopu z Podlasia w pewnym momencie odbiera za bezcen rozum, a ten tego w dodatku nie widzi? Przypadkowo chyba wiem. Odpowiedź, jeśli w ogóle istnieje, jest prozaicznie prosta. To wszystko dzieje się za szybko, a czasem ma odłożony skutek.

Referenci są wystawiani na pokusy. Nie ma w tym zresztą niczego dziwnego, ani złego. Jeśli jednak referenci na siebie nie uważają, albo — co gorsza — w ogóle nie wiedzą, że w pewnych sytuacjach powinni uważać, wchodzą na ścieżkę z której nie ma powrotu. To jest… powiedzmy — taka droga jednokierunkowa.

Jedna z owych pokus pojawia się zawsze niespodziewanie, mile łechce, referentowi rośnie od niej ego i kiełkują w głowie różne pomysły. Po dłuższym zastanowieniu okazałoby się, że żaden z tych pomysłów nie jest wcale taki dobry, ale referent się nad tym już nie zastanawia — jest niecierpliwy, podniecony, galopuje na złamanie karku. To może być jakaś konfidencjonalność, niespodziewana życzliwość, prośba o przysługę; coś co zmierza ku zażyłości… Nie da się tego opisać, ani skatalogować. Za każdym razem jest trochę inaczej. Nie, nie mówię o korupcji, w ogóle o tym nie mówię, co też znowu… Staram się opisać chwilę, kiedy referent powoli wychodzi ze swojej roli i staje się zakładnikiem pana, który lubi być zadowolony. To proces stawania się dworzaninem. Rzecz wyjątkowo przykra.

I dlatego — panie Grzegorzu kochany — żeby nie kusić losu, prawdziwi referenci nie jedzą żywieckiej. Noszą do referatu bułki z szynką.

Średnia ocena
(głosy: 5)

komentarze

referent

Mi bułka z szynką kojarzy się z dygnitarzem partyjnym albo milicjantem. Za PRL dzieci tychże nosiły do szkoły bułki z szynką, reszta miała smalec lub masło między dwoma kromkami. O żywieckiej słyszałem wtedy tylko legendy.

szczęśliwego!!!

==============
po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…


-->sir Hamilton

Oj, niedobra komuna, czy jak to się mówi — PRL. Chociaż, polska szynka przyjeżdżała w paczkach od braci burżujów, więc różnie się ludziom układało… ;)

Szczęśliwego!

referent

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Doskonałe,

szacun.


-->Pino

Dobra, dobra. Nie pożyczę na fajki.

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Panie Referencie,

Pan zdaje się być delicyjnym wzorem referenta: pryncypialnym i nieczułym na pokuszenia.

A ja nie jestem przekonany, czy proces stawania się dworzaninem zawsze jest nieprzyjemny.

Na potwierdzenie tej tezy przypomniała mi się historia kresowego pociotka Wańkowicza.
Melchiora Wańkowicza – tego fantasty i kolorysty.

Otóż ów krewny sprowadził sobie z pobliskiego miasteczka grupkę biedoty żydowskiej.
Postawił im lepianki, gwarantował wikt i opierunek. Uszył fikuśne uniformy z szamerunkiem.
W zamian, jedynym ich obowiązkiem było ustawianie się w szpalerze wzdłuż drogi do majątku (w pełnej gali mundurowej) i na jego pozdrowienie: “ Zdarowo Jewreje!”,odpowiadanie chórem:
“Zdarowia żełajem, Wasze Imperatorskoje Wieliczestwo!!!”

Pozdrawiam serdecznie

Ps.
Radośnie witając rok Pino, z żalem żegnamy rok Grzesia, zatem; do siego… Wszystkim Państwu.
Ze szczególnym uwzględnieniem sir H.:)


Ale tam!

Nie pożyczam na fajki od mężczyzn, też coś. Najwyżej przyjmuję łaskawie i z pocałowaniem ręki.


Szanowny Referencie

o robieniu kiełbasy i polityki to wypowiedział się był już dawno temu jeden Pan, Bismarck mu było
O wieszaniu wiem co nieco i jak widzę, to Szanowny Pan również

Korzystając z tego, że tutaj zajrzałem [:)] to pozwolę sobie na odrobinę życzeń
Wszystkiego naj dla Pana i Jego Szanownej Drugiej Połowy
Marek, AD 2010


-->Marek Pl

Panie Marku,

dziękuję bardzo i, prawda, wzajemnie ;)

Temat wieszania był do tej pory przed nami skrywany, a to przecież jedna z naturalnych opcji każdej rewolucji (bo rewolucja przecież była, nieprawdaż?). Można z niej nie korzystać, ale trzeba wiedzieć dlaczego i mieć coś w zamian. Co mamy w zamian? Mimo swej okropności wieszanie to arcyciekawy temat ;) Pozdrowienia!

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


-->Yassa

Zaraz tam nieczułym na pokuszenia… albo pryncypialnym… To brzmi jak obraza. Nasza maszyna jest nieczuła na pokuszenie i pryncypialna. Ale ja… Jeśli nie szpaler pięknych dziewic, to na pewno dobry burgund. Albo stek z wołowiny kobe ;))))

A proces stawania się dworzaninem przeważnie jest bardzo przyjemny. Przecież dworzan jest całkiem sporo, a jeszcze więcej aplikuje. Starałem się to przemycić tu i tam, ale jak widać znowu krew w piach ;) Nieważne. Wszystkiego dobrego w nowym roku!

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Panie Referencie

Szczesliwego Nowego Roku!

Nareszcie poznajemy tajemnice referatu i prawdziwych referentow:)


yassa

dziękuję uprzejmie, są chwile kiedy wracam do normalnego życia, z tych pieluch
pozdrawiam!

==============
po co nasze swary głupie,
wnet i tak zginiemy w zupie…


Subskrybuj zawartość