Tak bym skrótowo ujął podejście Antka M. i jego zwolenników do sprawy wywiadu i kontrwywiadu. Zakłada ono a priori, że ludzie w służbach zarówno przed jak i po 89 roku to jeden w drugiego rosyjscy i sowieccy agenci. Jest to totalna bzdura, bowiem nawet w czasach PRL sowieci nie ufali polskim służbom, a te odwzajemniały im się rodzajem ułomnego, ale polskiego patriotyzmu. Dla Antoniego sam pobyt na Wschodzie to już delikt główny.
Działania wywiadu z samej swej istoty, to procesy długofalowe, a nie nagłe i krótkie wypady na obce terytorium. Zdobywanie zaufania informatorów, znajomości zawierane w kręgach estblishmentu i biznesu, poznawanie różnych miejscowych obyczajów społecznych i towarzyskich, to kapitał na który pracuje się latami.
Dlatego też pragmatyczni Amerykanie nie wybrzydzali przejmując organizację Gehlena. Nawet ideowi bolszewicy nie zrezygnowali z ludzi caratu, o ile ci chcieli współpracować.
To co zrobili Macierewicz i Kaczyński to zgodnie ze znaną definicją, gorzej niż zbrodnia, to głupota. Nie dziwię się komentatorom uznającym Macierewicza za człowieka niezrównoważonego. Cóż bowiem trzeba mieć we łbie, żeby dla nigdy nie potwierdzonych (urojonych) podejrzeń o rzekomej infiltracji polskich służb przez Rosjan (NATO było ślepe i głuche!), wywalić na śmietnik cały dorobek polskiego wywiadu wojskowego i zablokować możliwość jego odbudowy na Bóg wie jak długo. Bo tak się dziwnie składa, że agenci ujawniający swoje źródła nie maja czego szukać na tym podłym świecie.
Jackmal
Ignorancja i uprzedzenia
Tak bym skrótowo ujął podejście Antka M. i jego zwolenników do sprawy wywiadu i kontrwywiadu. Zakłada ono a priori, że ludzie w służbach zarówno przed jak i po 89 roku to jeden w drugiego rosyjscy i sowieccy agenci. Jest to totalna bzdura, bowiem nawet w czasach PRL sowieci nie ufali polskim służbom, a te odwzajemniały im się rodzajem ułomnego, ale polskiego patriotyzmu. Dla Antoniego sam pobyt na Wschodzie to już delikt główny.
Jackmal -- 22.02.2008 - 16:56Działania wywiadu z samej swej istoty, to procesy długofalowe, a nie nagłe i krótkie wypady na obce terytorium. Zdobywanie zaufania informatorów, znajomości zawierane w kręgach estblishmentu i biznesu, poznawanie różnych miejscowych obyczajów społecznych i towarzyskich, to kapitał na który pracuje się latami.
Dlatego też pragmatyczni Amerykanie nie wybrzydzali przejmując organizację Gehlena. Nawet ideowi bolszewicy nie zrezygnowali z ludzi caratu, o ile ci chcieli współpracować.
To co zrobili Macierewicz i Kaczyński to zgodnie ze znaną definicją, gorzej niż zbrodnia, to głupota. Nie dziwię się komentatorom uznającym Macierewicza za człowieka niezrównoważonego. Cóż bowiem trzeba mieć we łbie, żeby dla nigdy nie potwierdzonych (urojonych) podejrzeń o rzekomej infiltracji polskich służb przez Rosjan (NATO było ślepe i głuche!), wywalić na śmietnik cały dorobek polskiego wywiadu wojskowego i zablokować możliwość jego odbudowy na Bóg wie jak długo. Bo tak się dziwnie składa, że agenci ujawniający swoje źródła nie maja czego szukać na tym podłym świecie.
Jackmal