Najpierw się usprawiedliwię nieco. Musiałam trochę odreagować i odpocząć od dyskusji poważnych, jak na przykład u Oszusta. Chcesz, żeby mi “bezpieczniki” wysiadły? :)
Jaka Polska? – pytasz. Prosta! – odpowiem. Proste jest piękne i eleganckie. Proste jest praktyczne.
Mam od lat wrażenie, że w naszym kraju tematy patologii naszego życia politycznego i społecznego poruszane są tylko po to, żeby o nich mówić.
Czyli, nie chodzi o to, żeby “króliczka” złapać tylko go nieustająco gonić.
Na gonieniu koncentrowały się zresztą również działania poprzedniej ekipy. Ale zadyma była fest! – bo o nią tylko chodziło.
Nie będę się koncentrować na ideach i ideologiach, bo o tym tomy można napisać, z których bez przełożenia na praktykę niewiele będzie wynikać.
Myślę, że każdy z nas (choćby intuicyjnie) wyczuwa “co”, czyli np. własność, równość wobec praw i obowiązków, samorządność, wolność wyznania, słowa i in. w Konstytucji zapisane.
Zacznę gdzieś od środka, choć może to źle. Ale krócej. :)
Otóż IMHO, nigdy nie będzie lepiej jeśli nie zmienimy prawa w taki sposób, żeby w końcu było proste, przejrzyste i nie pozostawiało pola do interpretacji urzędniczych. Tego ostatniego pewnie nigdy nie da się do końca wyeliminować ale – przy odrobinie wysiłku – można sprowadzić do minimum. Nasze życie od prawa się zaczyna i na prawie kończy. Towarzyszy nam na każdym kroku i każdego dnia.
To Prawo dotyczy spraw zarówno fundamentalnych (ustrój państwa np.), jak i spraw całkowicie przyziemnych (np. ferma lisów na osiedlu mieszkaniowym). Złe prawo patologie kreuje, dobre – im zapobiega, a jeśli nawet się pojawią – w prosty sposób je wytyka i karze.
Jednym zdaniem – to złe prawo dało tysiącom urzędasów i politykierów zabawki do rąk, którymi rozwalają naszą piaskownicę i teraz trzeba im te zabawki zabrać, prawo zmieniając.
Tylko tyle i aż tyle. Temu, kto to zrobi sama pomnik wystawię.
Szalony Psiaku
Najpierw się usprawiedliwię nieco. Musiałam trochę odreagować i odpocząć od dyskusji poważnych, jak na przykład u Oszusta. Chcesz, żeby mi “bezpieczniki” wysiadły? :)
Jaka Polska? – pytasz. Prosta! – odpowiem. Proste jest piękne i eleganckie. Proste jest praktyczne.
Mam od lat wrażenie, że w naszym kraju tematy patologii naszego życia politycznego i społecznego poruszane są tylko po to, żeby o nich mówić.
Czyli, nie chodzi o to, żeby “króliczka” złapać tylko go nieustająco gonić.
Na gonieniu koncentrowały się zresztą również działania poprzedniej ekipy. Ale zadyma była fest! – bo o nią tylko chodziło.
Nie będę się koncentrować na ideach i ideologiach, bo o tym tomy można napisać, z których bez przełożenia na praktykę niewiele będzie wynikać.
Myślę, że każdy z nas (choćby intuicyjnie) wyczuwa “co”, czyli np. własność, równość wobec praw i obowiązków, samorządność, wolność wyznania, słowa i in. w Konstytucji zapisane.
Zacznę gdzieś od środka, choć może to źle. Ale krócej. :)
Otóż IMHO, nigdy nie będzie lepiej jeśli nie zmienimy prawa w taki sposób, żeby w końcu było proste, przejrzyste i nie pozostawiało pola do interpretacji urzędniczych. Tego ostatniego pewnie nigdy nie da się do końca wyeliminować ale – przy odrobinie wysiłku – można sprowadzić do minimum. Nasze życie od prawa się zaczyna i na prawie kończy. Towarzyszy nam na każdym kroku i każdego dnia.
To Prawo dotyczy spraw zarówno fundamentalnych (ustrój państwa np.), jak i spraw całkowicie przyziemnych (np. ferma lisów na osiedlu mieszkaniowym). Złe prawo patologie kreuje, dobre – im zapobiega, a jeśli nawet się pojawią – w prosty sposób je wytyka i karze.
Jednym zdaniem – to złe prawo dało tysiącom urzędasów i politykierów zabawki do rąk, którymi rozwalają naszą piaskownicę i teraz trzeba im te zabawki zabrać, prawo zmieniając.
Tylko tyle i aż tyle. Temu, kto to zrobi sama pomnik wystawię.
Magia -- 01.03.2008 - 17:05