Pierwsza to taka, że wspomniany Watykan ma te parę lat doświadczenia w branży poltycznej i wie, że lepiej będzie się jednak ułożyć z Chinami w perspektywie bardzo prawdopodobnej może nie tyle dominacji na świecie, ale bardzo szybkiego i poważnego wzrostu znaczenia tego kraju. Te kilkadziesiąt milionów katolików chińskich daje jakąś tam gwarancję minimalnego (ale zawszeć jakiegoś) wpływu. Wygłaszanie więc jakichś tam protestów w sprawie Tybetu (a na dodatek w obronie niekoniecznie zaprzyjaźnionej filozofii buddyjskiej) byłoby niecelowe, a nawet błędne. Skończy się to zapewne jakimś wezwaniem do rozsądku czy czegoś takiego i tyle.
Natomiast co do drugiej sprawy, czyli oceny przez Ciebie zalet lub wad innej cywilizacji. Oceniasz ja oczywiście ze swojego doświadczenia cywilizacyjnego. Problem w tym, że oni robią to samo w stosunku do Ciebie i do mnie. Gdy zaczną dominować to może się zrobić nieprzyjemnie.
Rzeczywiście, drogi Igło,
są tu dwie sprawy.
Pierwsza to taka, że wspomniany Watykan ma te parę lat doświadczenia w branży poltycznej i wie, że lepiej będzie się jednak ułożyć z Chinami w perspektywie bardzo prawdopodobnej może nie tyle dominacji na świecie, ale bardzo szybkiego i poważnego wzrostu znaczenia tego kraju. Te kilkadziesiąt milionów katolików chińskich daje jakąś tam gwarancję minimalnego (ale zawszeć jakiegoś) wpływu. Wygłaszanie więc jakichś tam protestów w sprawie Tybetu (a na dodatek w obronie niekoniecznie zaprzyjaźnionej filozofii buddyjskiej) byłoby niecelowe, a nawet błędne. Skończy się to zapewne jakimś wezwaniem do rozsądku czy czegoś takiego i tyle.
Natomiast co do drugiej sprawy, czyli oceny przez Ciebie zalet lub wad innej cywilizacji. Oceniasz ja oczywiście ze swojego doświadczenia cywilizacyjnego. Problem w tym, że oni robią to samo w stosunku do Ciebie i do mnie. Gdy zaczną dominować to może się zrobić nieprzyjemnie.
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 17.03.2008 - 16:13