Miałam kolegę. (Dlaczego “miałam”? – o tym później.) Kolega był fantastycznym facetem i świetnym sportowcem. Pamiętam go z czasów kiedy zdobywał medal olimpijski.
Pełen zapału i idei. Rozżalony na związek sportowy, któremu musiał się spowiadać przed międzynarodowymi zawodami z każdego swojego (pardon) pierdnięcia. Widział kto, gdzie i dlaczego. Wściekało go to strasznie. Chciał zmian… Mijały lata.
Kolega “wkręcił” się do PKOL. Zupełnie inaczej dziś mówi. Również o igrzyskach w Chinach.
Przy okazji, ma już innych znajomych. Większość naszego grona go pożegnała. Z ulgą.
p.s. Panie Lorenzo, to taki przykład “wchodzenia nowych w buty starych”, z naszej rozmowy u Starego. :)
Panowie
Miałam kolegę. (Dlaczego “miałam”? – o tym później.) Kolega był fantastycznym facetem i świetnym sportowcem. Pamiętam go z czasów kiedy zdobywał medal olimpijski.
Pełen zapału i idei. Rozżalony na związek sportowy, któremu musiał się spowiadać przed międzynarodowymi zawodami z każdego swojego (pardon) pierdnięcia. Widział kto, gdzie i dlaczego. Wściekało go to strasznie. Chciał zmian… Mijały lata.
Kolega “wkręcił” się do PKOL. Zupełnie inaczej dziś mówi. Również o igrzyskach w Chinach.
Przy okazji, ma już innych znajomych. Większość naszego grona go pożegnała. Z ulgą.
p.s. Panie Lorenzo, to taki przykład “wchodzenia nowych w buty starych”, z naszej rozmowy u Starego. :)
Magia -- 29.04.2008 - 21:00