Ja jeszcze chcę zwrócić uwagę na to, że do ludobójstwa doszło na Wołyniu, gdzie ciemnota i zacofanie było największe, i że był to zabór rosyjski gdzie ludność wogóle nie znała żadnych tradycji demokratycznych i samorządowych, inaczej niż w Galicji.
Panie Igło, w Galicji Wsch. w sumie zginęło więcej ludzi niż na Wołyniu tylko kompletnie się o tym nie mówi. I też doszło do ludobójstwa. Też był rozkaz wybijania.
Z Galicją i Wołyniem było wręcz odwrotnie, niż Pan pisze.To liberalne warunki zaboru austriackiego pozwoliły rozwinąć się nacjonalizmowi. Na Wołyniu nie doszłoby do ludobójstwa, gdyby nie “desant” z Galicji. Większość kadry dowódczej UPA na Wołyniu to byli Galicjanie. Sam Klaczkiwśkyj był Galicjaninem.
Wołyń był pierwszy, bo nacjonalistom nie opłacało się wzniecać rewolucji w Galicji, gdzie Niemcy dali im dużą swobodę.
W jednej sprawie kompletna niezgoda
Ja jeszcze chcę zwrócić uwagę na to, że do ludobójstwa doszło na Wołyniu, gdzie ciemnota i zacofanie było największe, i że był to zabór rosyjski gdzie ludność wogóle nie znała żadnych tradycji demokratycznych i samorządowych, inaczej niż w Galicji.
Panie Igło, w Galicji Wsch. w sumie zginęło więcej ludzi niż na Wołyniu tylko kompletnie się o tym nie mówi. I też doszło do ludobójstwa. Też był rozkaz wybijania.
Z Galicją i Wołyniem było wręcz odwrotnie, niż Pan pisze.To liberalne warunki zaboru austriackiego pozwoliły rozwinąć się nacjonalizmowi. Na Wołyniu nie doszłoby do ludobójstwa, gdyby nie “desant” z Galicji. Większość kadry dowódczej UPA na Wołyniu to byli Galicjanie. Sam Klaczkiwśkyj był Galicjaninem.
Wołyń był pierwszy, bo nacjonalistom nie opłacało się wzniecać rewolucji w Galicji, gdzie Niemcy dali im dużą swobodę.
dawniej KriSzu
Dymitr Bagiński -- 30.04.2008 - 08:04