Że nie tyle spuścili psy ze smyczy, co ich nie pilnowali (bo nie mieli jak, front wschodni i okupacja przerosły ich całkowicie). Skupiali się na kluczowych dla wysyłku wojennego sprawach (linie komunikacyjne, rekwizycje), szaleńcy od Himmlera ścigali “wrogów rasy”, a reszta wlaściwie ich nie obchodziła. Co jakiś czas urządzali dość przypadkowe (z punktu widzenia lokalnej ludności) pacyfikacje, co jeszcze bardziej potegowało anarchię.
Sowieci byli pod tym względem inni (albo raczej – mieli inne możliwości) – ich interesowało podporządkowanie totalne. Dlatego na terenach zajętych w 1939 przez Sowietów nie było żadnej liczącej się konspiracji. Za Sowietów psy prawdziwe i potencjalne albo zostały uśpione, albo wywiezione, albo się pochowały. Tym większa była eksplozja, kiedy Sowieci odeszli.
Z Niemcami powiedziałbym raczej
Że nie tyle spuścili psy ze smyczy, co ich nie pilnowali (bo nie mieli jak, front wschodni i okupacja przerosły ich całkowicie). Skupiali się na kluczowych dla wysyłku wojennego sprawach (linie komunikacyjne, rekwizycje), szaleńcy od Himmlera ścigali “wrogów rasy”, a reszta wlaściwie ich nie obchodziła. Co jakiś czas urządzali dość przypadkowe (z punktu widzenia lokalnej ludności) pacyfikacje, co jeszcze bardziej potegowało anarchię.
Sowieci byli pod tym względem inni (albo raczej – mieli inne możliwości) – ich interesowało podporządkowanie totalne. Dlatego na terenach zajętych w 1939 przez Sowietów nie było żadnej liczącej się konspiracji. Za Sowietów psy prawdziwe i potencjalne albo zostały uśpione, albo wywiezione, albo się pochowały. Tym większa była eksplozja, kiedy Sowieci odeszli.
Barbapapa -- 30.04.2008 - 13:36