Szkoda, że jeszcze na Filtry nie zawędrowałaś... Od placu Narutowicza już tylko parę kroków ulicą tegoż i można dojść do jakże urokliwej Raszyńskiej, he he. Trzy lata tamtędy wędrowałam i były to niewątpliwie bardzo interesujące czasy…
A co do poszatkowania, to ponoć na dachu budynku na rogu Raszyńskiej i Filtrowej w czasie Powstania ukrywało się kilka osób; mieli dostęp do wody i jakieś tam zapasy żywności, po prostu siedzieli na tym dachu i patrzyli jak miasto ginie.
Moje “miasto w mieście” z kolei to Bielany i darzę je podobnymi uczuciami, co Ty Ochotę; nie bardzo sobie wyobrażam, żeby żyć w Warszawie i mieszkać w innej dzielnicy (no jeszcze Żoliborz ewentualnie wchodzi w grę).
:)
Szkoda, że jeszcze na Filtry nie zawędrowałaś... Od placu Narutowicza już tylko parę kroków ulicą tegoż i można dojść do jakże urokliwej Raszyńskiej, he he. Trzy lata tamtędy wędrowałam i były to niewątpliwie bardzo interesujące czasy…
A co do poszatkowania, to ponoć na dachu budynku na rogu Raszyńskiej i Filtrowej w czasie Powstania ukrywało się kilka osób; mieli dostęp do wody i jakieś tam zapasy żywności, po prostu siedzieli na tym dachu i patrzyli jak miasto ginie.
Moje “miasto w mieście” z kolei to Bielany i darzę je podobnymi uczuciami, co Ty Ochotę; nie bardzo sobie wyobrażam, żeby żyć w Warszawie i mieszkać w innej dzielnicy (no jeszcze Żoliborz ewentualnie wchodzi w grę).
pozdrawiam
Pino -- 24.06.2008 - 10:03