myśleć o Powstaniu analitycznie. Bór i Monter to dla mnie abstrakcja.
Widzę tylko Zosie, Janków, maturzystów z tajnych kompletów, dzieciaki w helmach opadających na oczy. Czytam ich listy z poczty powstańczej. Patrzę na ich uśmiechnięte twarze.
I zaraz potem, nie ruszając się z miejsca oglądam zwinięte kłebki ciał rozrzuconych na opustoszałej ulicy. To jest moje Powstanie. Co roku.
Na zbiórkach harcerskich śpiewalismy powstańcze piosenki. Znaliśmy wszystkie. Dwie z nich odziedziczyliśmy po naszych starszych kolegach z drużyny. Napisali je w czasie wojny. Jedną – podczas Powstania.
Wtedy wiedziałem na pewno, że gdybym urodził się odpowiednio wcześniej, byłbym razem nimi. I że robiłbym wszystko, żebyśmy to Powstanie wygrali.
Ale to było wtedy. Dziś nie mam tej stuprocentowej młodzieńczej pewności.
Jednego jestem tylko pewien. Że oni szli do Powstania, żeby wygrać. I z tą myślą umierali…
Ja nie umiem
myśleć o Powstaniu analitycznie. Bór i Monter to dla mnie abstrakcja.
Widzę tylko Zosie, Janków, maturzystów z tajnych kompletów, dzieciaki w helmach opadających na oczy. Czytam ich listy z poczty powstańczej. Patrzę na ich uśmiechnięte twarze.
I zaraz potem, nie ruszając się z miejsca oglądam zwinięte kłebki ciał rozrzuconych na opustoszałej ulicy. To jest moje Powstanie. Co roku.
Na zbiórkach harcerskich śpiewalismy powstańcze piosenki. Znaliśmy wszystkie. Dwie z nich odziedziczyliśmy po naszych starszych kolegach z drużyny. Napisali je w czasie wojny. Jedną – podczas Powstania.
Wtedy wiedziałem na pewno, że gdybym urodził się odpowiednio wcześniej, byłbym razem nimi. I że robiłbym wszystko, żebyśmy to Powstanie wygrali.
Ale to było wtedy. Dziś nie mam tej stuprocentowej młodzieńczej pewności.
Jednego jestem tylko pewien. Że oni szli do Powstania, żeby wygrać. I z tą myślą umierali…
merlot -- 31.07.2008 - 21:25