Anegdota bardzo urokliwa, naprawdę. Odpowiedź jednak bardzo jednoznacznie brzmi: nie.
Dlaczego nie, wyjaśniałam już kilka razy.
Bardzo mi przykro, ale przeciw Twoim wyjaśnieniom mam dziesiątki przykładów z życia wziętych, świadczących o tym, że może być inaczej.
Po pierwsze, w prasie można sobie od czasu do czasu poczytać o groteskowych wyrokach dla rodziców czy opiekunów na zachodzie.
Oczywiście, czemuż miałoby się to powtarzać u nas…
A czemu nie?
Polska to jakaś wyspa, czy co?
Po drugie, również z prasy można było wyczytać, że lawinowo wzrasta w Polsce ilość oskarżeń ojców o pedofilię... przy okazji spraw rozwodowych. Istnieją poważne podstawy, że to taka łatwa metoda zniszczenia znienawidzonego małżonka i gwarancja skutecznego odebrania mu praw do kontaktu z dziećmi.
Doprawdy, ten projekt nie daje żadnego pola do tego typu nadużyć?
Po trzecie: znów anegdotka z życia wzięta.
Zamówiliśmy w szpitalu zdjęcie dziecka tuż po porodzie. Robione jest za pomocą aparatu ustawionego na stałe nad stolikiem do zawijania noworodka.
Zdjęcie dostała teściowa. Zachwycona babcia pochwaliła się koleżankom z pracy.
A pracuje jako ławniczka w stołecznym sądzie.
Potem, rozmawiała z nami już bez zachwytu na twarzy, za to ze szczerą troską: kto robił to zdjęcie? Bo to pornografia dziecięca. Wyjaśnienia, że to nonsens, że zdjęcie zrobił automat po pociągnięciu za sznurek przez pielęgniarkę niewiele pomogło.
Padła uwaga, że powinni to cenzurować, w tym szpitalu.
Gretchen, te panie, które uznały tę fotkę z pornograficzną orzekają w sprawach rodzinnych.
Gretchen
Anegdota bardzo urokliwa, naprawdę. Odpowiedź jednak bardzo jednoznacznie brzmi: nie.
Dlaczego nie, wyjaśniałam już kilka razy.
Bardzo mi przykro, ale przeciw Twoim wyjaśnieniom mam dziesiątki przykładów z życia wziętych, świadczących o tym, że może być inaczej.
Po pierwsze, w prasie można sobie od czasu do czasu poczytać o groteskowych wyrokach dla rodziców czy opiekunów na zachodzie.
Oczywiście, czemuż miałoby się to powtarzać u nas…
A czemu nie?
Polska to jakaś wyspa, czy co?
Po drugie, również z prasy można było wyczytać, że lawinowo wzrasta w Polsce ilość oskarżeń ojców o pedofilię... przy okazji spraw rozwodowych. Istnieją poważne podstawy, że to taka łatwa metoda zniszczenia znienawidzonego małżonka i gwarancja skutecznego odebrania mu praw do kontaktu z dziećmi.
Doprawdy, ten projekt nie daje żadnego pola do tego typu nadużyć?
Po trzecie: znów anegdotka z życia wzięta.
Zamówiliśmy w szpitalu zdjęcie dziecka tuż po porodzie. Robione jest za pomocą aparatu ustawionego na stałe nad stolikiem do zawijania noworodka.
Zdjęcie dostała teściowa. Zachwycona babcia pochwaliła się koleżankom z pracy.
A pracuje jako ławniczka w stołecznym sądzie.
Potem, rozmawiała z nami już bez zachwytu na twarzy, za to ze szczerą troską: kto robił to zdjęcie? Bo to pornografia dziecięca. Wyjaśnienia, że to nonsens, że zdjęcie zrobił automat po pociągnięciu za sznurek przez pielęgniarkę niewiele pomogło.
Padła uwaga, że powinni to cenzurować, w tym szpitalu.
Gretchen, te panie, które uznały tę fotkę z pornograficzną orzekają w sprawach rodzinnych.
odys -- 08.02.2009 - 17:31