Obawiam się, że za chwilę będę musiał tłumaczyć swoje żarty, co zwykle powoduje, że biedactwa przestają być zabawne. Możliwości są wówczas dwie: (a) żart przyciężki, (b) słuchacz “przyciężki” (pardą). Roboczo przyjmuję pierwszy wariant, zastrzegając sobie jednak prawo do zmiany stanowiska.
Z moich obserwacji wynika, że ludzie w Krakowie rzeczywiście chodzą po ulicach w garniturach. Jeśli ktoś wyjątkowo nie założył przynajmniej marynarki, musi być – natknęliśmy się na turystę. Doskonale to rozumiem. Planty zobowiązują. Jakże wyjść na spacer po Plantach bez krawata.
-->Lorenzo
Obawiam się, że za chwilę będę musiał tłumaczyć swoje żarty, co zwykle powoduje, że biedactwa przestają być zabawne. Możliwości są wówczas dwie: (a) żart przyciężki, (b) słuchacz “przyciężki” (pardą). Roboczo przyjmuję pierwszy wariant, zastrzegając sobie jednak prawo do zmiany stanowiska.
Z moich obserwacji wynika, że ludzie w Krakowie rzeczywiście chodzą po ulicach w garniturach. Jeśli ktoś wyjątkowo nie założył przynajmniej marynarki, musi być – natknęliśmy się na turystę. Doskonale to rozumiem. Planty zobowiązują. Jakże wyjść na spacer po Plantach bez krawata.
referent
referent Bulzacki -- 24.02.2009 - 09:40