Jacek, jeszcze jedno, jednak do tego wrócę. Zobacz, sytuacja jest dosyć czytelna, tak jak ja to widzę.
Pisało tu… powiedzmy 40 osób. Ten stan utrzymywał się od roku. Z małymi wahnięciami. Dziś odeszło, zamierza odejść, rozważa odejście – połowa (upraszczając). Zostanie połowa i będzie pisać dalej. Możliwości są dwie: portal przetrwa albo portal nie przetrwa. Domyślam się, że to dociera do wszystkich, w tym do właścicieli. Schemat jest bardzo prosty i oczywisty.
Zamierzam zostać i pisać (jak czas pozwoli). Nigdy nie łaknąłem kontaktu z halberowcami i resztą kamandy, a jeśli oni chcą się teraz gromadnie wyautować, to ich sprawa. Z mojego punktu widzenia nic się nie zmieni. Nie mam nerwobólów z powodu braku komentarzy. Nie zakładam też, że nie pojawią się inny podróżnicy po sieci. Wszystko powinno być funkcją tekstów, a nie koleżeńskich układów i samozakłamania, że jesteśmy klimatyczne równiachy, które maja monopol na klimatyzowanie miejsca. A jeśli sprawa pierdyknie? To pierdyknie. Myślisz, że gdyby mnie tu nie było, to do tego “starcia” by nie doszło? Sądzisz, że to wina twoich “rozmów” z chuliganami? Moim zdaniem – nie. Każdy ma granice wytrzymałości i od pewnego momentu mówi – stop, koniec wchodzenia na głowę.
-->JJ
Jacek, jeszcze jedno, jednak do tego wrócę. Zobacz, sytuacja jest dosyć czytelna, tak jak ja to widzę.
Pisało tu… powiedzmy 40 osób. Ten stan utrzymywał się od roku. Z małymi wahnięciami. Dziś odeszło, zamierza odejść, rozważa odejście – połowa (upraszczając). Zostanie połowa i będzie pisać dalej. Możliwości są dwie: portal przetrwa albo portal nie przetrwa. Domyślam się, że to dociera do wszystkich, w tym do właścicieli. Schemat jest bardzo prosty i oczywisty.
Zamierzam zostać i pisać (jak czas pozwoli). Nigdy nie łaknąłem kontaktu z halberowcami i resztą kamandy, a jeśli oni chcą się teraz gromadnie wyautować, to ich sprawa. Z mojego punktu widzenia nic się nie zmieni. Nie mam nerwobólów z powodu braku komentarzy. Nie zakładam też, że nie pojawią się inny podróżnicy po sieci. Wszystko powinno być funkcją tekstów, a nie koleżeńskich układów i samozakłamania, że jesteśmy klimatyczne równiachy, które maja monopol na klimatyzowanie miejsca. A jeśli sprawa pierdyknie? To pierdyknie. Myślisz, że gdyby mnie tu nie było, to do tego “starcia” by nie doszło? Sądzisz, że to wina twoich “rozmów” z chuliganami? Moim zdaniem – nie. Każdy ma granice wytrzymałości i od pewnego momentu mówi – stop, koniec wchodzenia na głowę.
Pozdrawiam,
referent Bulzacki -- 22.03.2009 - 12:18referent