co pisze Poldek. Jedynie tzw. rozwód kościelny (to się inaczej nazywa ;) powinien być nieco łatwiejszy w uzyskaniu…
Ja jestem zdania takiego, że “lepiej siedzieć w karczmie i myśleć o Kościele niż siedzieć w Kościele i myśleć o karczmie”.
Podobnie z małżeństwem sakramentalnym. Lepiej żyć w cywilnym i marzyć o sakramentalnym niż odwrotnie.
Po co się pakować w coś do czego nie ma się przekonania. Lepiej być wiernym swoim przekonaniom niż, udawać, że się ma inne. Dlatego bardziej lubię ateistów którzy wiedzą dlaczego nie wierzą niż wierzących udających, że wierzą lub łudzących się.
No i kto powie, że w tym nie ma racji?
Już nie przesadzajmy z tą krzywdą ludzi… trochę odpowiedzialności, każdy sobie spierdala życie na własne życzenie
Ale to ma sens,
co pisze Poldek. Jedynie tzw. rozwód kościelny (to się inaczej nazywa ;) powinien być nieco łatwiejszy w uzyskaniu…
Ja jestem zdania takiego, że “lepiej siedzieć w karczmie i myśleć o Kościele niż siedzieć w Kościele i myśleć o karczmie”.
Podobnie z małżeństwem sakramentalnym. Lepiej żyć w cywilnym i marzyć o sakramentalnym niż odwrotnie.
Po co się pakować w coś do czego nie ma się przekonania. Lepiej być wiernym swoim przekonaniom niż, udawać, że się ma inne. Dlatego bardziej lubię ateistów którzy wiedzą dlaczego nie wierzą niż wierzących udających, że wierzą lub łudzących się.
No i kto powie, że w tym nie ma racji?
Już nie przesadzajmy z tą krzywdą ludzi… trochę odpowiedzialności, każdy sobie spierdala życie na własne życzenie