Od dawna, jeszcze zanim powstało TXT, nosiłem się z zamiarem założenia kącika enologicznego.
To, że się nie znam na winie nie było przeszkodą, bo przecież od tego są blogi, żeby pisać o tym, na czym się człowiek nie zna.
Przeszkoda była inna. Nie chciałem zaczynać od mojej wyższej półki (to znaczy, od średniej) . I tak mam nienajlepszą opinię, a opisywanie Egri Merlot Selection z winnic Egri Korona Borhaz, albo nawet Chateau Red z doliny Bekaa, nie tylko ujawniłoby moją niską kompetencję, ale na dodatek umocniłoby moją opinię snoba i wysferzeńca.
Czekałem na coś bardziej ludowego, można by rzec codziennego. Do pizzy. Ale godnego polecenia. I oto mam.
Szukając nowych wynalazków, zaglądnąłem onegdaj do sklepu pewnej krakowskiej sieci (głownie po to, żeby kupić sobie Kukułki na czystej wódeczce), gdzie – trochę z nudów, a trochę z ciekawości, zajrzałem do ichniego działu winnego. Dużego, ale zabałaganionego. Ominąłem pomysły byłego aktora na szybki zysk i kupiłem kilka wynalazków z wielu odległych krajów świata..
Najtańszy z wynalazków, kupiłem, po prawdzie, dlatego, że nie widziałem ceny(16.90). Bo gdybym zobaczył, to bym się przestraszył i nie kupił. I to właśnie było to wino, któremu chciałbym poświęcić inauguracyjny enologiczny felietonik. Quara Tannat, rocznik 2006.
Nieco kiczowaty (co zawsze mnie przyciąga) obrazek na etykiecie, przedstawiający zwierzę z bródką i dużymi uszami, w zasadzie powinien mnie ostrzec. Ale miałem nienajlepszy dzień za sobą i zlekceważyłem to. Podobnie zlekceważyłem długi i kompletnie bez sensu opis wina, na dodatek uczyniony w naszym ojczystym języku. To świadczyło, że ktoś ten rynek potraktował poważnie, a to zazwyczaj wróży nienajlepiej. Ale przecież, my tutaj na TXT promujemy patriotyzm, więc zignorowałem i to. Oglądałem toto dalej, a im dalej tym było gorzej.
Tannat – jeden z moich ulubionych szczepów nowego świata. Mam w nosie tannaty francuskie, tak jak wina francuskie w ogólności. Ale tannaty urugwajskie to jest poezja. Klasycznie robione. W dębie leżakowane. Ze względu na wysoką zawartość tanin, skręcające język w trąbkę… Raczej drogowate jak na codzienne wino.
A ten był z Argentyny, co prawda przyzwoicie północnej (dolina Cafayate), gdzie są duże dzienne amplitudy temperatur. To dobrze robi zazwyczaj, ale to wino było tanie. Nie wiedziałem jak bardzo, ale sądząc po towarzystwie chilijskich cabernetów, było za tanie.
Ponieważ mnie korciło, delikatnie uszkodziłem banderolę i blachę na korku i… potwierdziły się moje przewidywania: plastikowy korek, chociaż z tych lepszych, gąbczastych. Powinienem odstawić to dziwne coś na półkę. Ale nie odstawiłem. Przyniosłem do domu i położyłem najniżej jak mogłem. Poniżej klasy pizza.
Dziś sobie przypomniałem o tym wybryku spontaniczności, a ponieważ jutro robie jakieś mięso, więc postanowiłem wynalazek dzisiaj otworzyć, wychodząc z założenia, że jak się okaże kwasem przykrym, to zamarynuję w nim mięso i wszyscy będą zadowoleni, a najbardziej mięso.
Pierwszy łyk. Taki najpierwszy, kwalifikujący: do picia, czy do marynaty. Wino nieodstane, ale co ja tam będę czekał na dotlenienie sikacza za siedemnaście złotych, nie? Ślady bukietu, jakby delikatny przebłysk czarnego bzu. Taniny wyraźne, smaczne. OK.: do picia.
Pierwszy kieliszek po dziesięciu minutach. Otwiera się! Jerzyny i ten bez, czemu nie. Taniny wyraziste, ale jakby lekko złagodzone delikatną kwaskowatością. Nic dziwnego, w końcu to młode wino. Ciemno rubinowy, wpadający w jeżynowy kolor. Ciemne, ale klarowne.
Sery. Bawarski brie i Carski z Hajnówki (coś jak półstary holenderski). Wino idealnie pasuje, ma długi smak i wciąż się otwiera. Bukiet staje sie przyjemny. Niestety, na ostateczny proces otwarcia było go za mało.
Wydaje mi się, że byłoby dobre do pieczonego mięsa i dojrzewających kiełbas. Sprawdzę wnet, bo chyba już w poniedziałek kupię skrzynkę. I wam też radzę.
Ale dajcie mu pooddychać godzinkę. To nie jest duuuże wino, ale daje dużo prostej przyjemności. Wystarczająco dużo, żeby przy oglądaniu niezłego filmu chcieć je głośno pochwalić. A przy swoich 13, 5%, całkiem nieźle kopie, to znaczy, chciałem powiedzieć: sprzyja dobremu humorowi.
A jeśli przyjmujecie snoba na kolacji, to też się nada. Tylko wlejcie je w dekanter. Bo snob, jak zobaczy plastikowy korek, to źle o was pomyśli. A w dekanterze wino sobie odetchnie. A snob w życiu nie zgadnie, że został tanio potraktowany.
Zresztą: olać snoba! Dajcie mu jakieś francuskie siarkowe popłuczyny, a tannat wypijcie sami, albo we dwoje.
Polecam!
Super kącik!
poważnie, co do wina to mam dobre skojarzenia i jak już przyjdzie odpowiedni czas to śmigam na kurs sommelierski- normalnie marzę o tym, kurs dla radochy- oznacza to tyle że bez kursu znawcą win nawet łatwiej zostać:)
p.s czytałem świetny jak na mój gust artykuł we Wprost (pod koniec roku się ukazał) o winnicach południowo-amerykańskich. Zachwycony jestem. Samym artykułem i nawet zbiram się coby takie ochłapy jak z gazetki Makro poczytać co tam wypisują
p.s 2
olać snoba- snob nie odróżni zwykłego jabcoka od francuskiego- i taniej wyjdzie
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 10.02.2008 - 00:25Dopytam
kupujesz czasami może na ul.Felińskiego?
Prezes , Traktor, Redaktor
max -- 10.02.2008 - 00:51Panie Maxie
to strasznie daleko ode mnie, a poza tym ja w zasadzie nie pijam francuskich win.
Za słabo się znam, żeby znaleźć tanie a dobre i uważam, że są dwa razy droższe od tej samej klasy, albo lepszych win portugalskich, urugwajskich, że o meksykańskich nie wspomnę.
yayco -- 10.02.2008 - 09:14Mało precyzyjny byłem
chodziło mi o wina węgierskie, które mój znajomy (daleki:)) sprzedaje poprzez tamtych ludzi, na stronce chwali się ze jest kupcem a nie handlowcem – podobno to spora różnica
max -- 10.02.2008 - 09:58Prezes , Traktor, Redaktor
A, już wiem!
Kideyś już Pan dawał mi namiar!
yayco -- 10.02.2008 - 10:05Jeszcze się nie wybrałem, ale mam zapamietane, żeby zaglądnąć.
Czy można
prosić o kilka wskazówek/poleceń dotyczących niedrogich win białych. Wytrawnych i półwytrawnych. Niestety mój żołądek źle znosi garbniki zawarte w winach czerwonych.
Igła -- 10.02.2008 - 10:07Takie coś do sączenia albo do ryby czy mięsa.
Igła
Igle chodzi...
...nie o żadne garbniki, tylko o to jak można się tanio a smacznie nasmarować i jeszcze uchodzić za intelektualistę w osiedlowym sklepie bo dotychczas pani Jadzia tylko słyszała- “ zgrzewkę jareckiego poproszę” a pani Jadzia z osiedlowego sklepu nie dość że apetyczna to jeszcze Prousta pod kasą czytuje ukradkiem, co zauważył Igła i sprytnie ją chce podejść & zbałamucić.
Kolacja przy świecach to nie to samo co jareckie z puszki za sklepem przy świetle latarki.
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com
Jacek Jarecki -- 10.02.2008 - 10:16Proszę Jareckiego
piwo z puszki spożywam tylko w podróży.
Igła -- 10.02.2008 - 10:23Nie jestem też ani prymitywnym Jankesem ani prowincjuszem, z butelki nie piję używam jej tylko do transportu.
Piwo piję z kufla lub szklanki.
Igła
yayco
nie będę ukrywał że mam w tym swój cel, wysłać człowieka obeznanego w temacie coby sprawdził jakość tego węgierskiego wina, obiektywnie:)
max -- 10.02.2008 - 10:29Prezes , Traktor, Redaktor
Panie Igło,
ja sporadycznie białe wina pijam. Ostatnio piłem coś fajnego i niedrogiego, idealnego do ryby, ale już nie pamiętam co to bylo.
Ale będę pamiętal, i jak pójdę do sklepu, to sobie zapiszę i zapodam
Teraz mam na półce Gewürztraminer z Izraela, ale jeszcze nie piłem, więc nie wiem czy wart był swoich pieniędzy. Nie bardzo tani.
yayco -- 10.02.2008 - 10:57Ekhm
Mam wrażenie, że inaczej rozumiemy pojęcie tanie wino :)
[ost. Czekam na TK]
Futrzak -- 10.02.2008 - 10:57Panie Jarecki,
nie będę się czepiał przy Pańskich imieninach, ale chyba jednak coś z oczami u Pana dostrzegam
To koniecznie jednak był Prus, a to dla zaocznej matury.
Ten coś go Pan wspomniał to niezdatny jest do czytania w pracy, z powodu nadmiernej ilości tomów, które czynią rzecz bezskuteczną...
yayco -- 10.02.2008 - 11:00Panie Maxie
obiecuję, że zaglądnę tam, ale nie wiem kiedy.
W najbliższych tygodniach będę miał zawracanie głowy niestety, więc się nie zapowiada…
yayco -- 10.02.2008 - 11:02Panie Yayco (dawniej zwykły Yayco )
Mylisz się jak zwykle. Właśnie zdatny jak mało który autor. Przecież na raz czyta się przeważnie jeden tom. Na pozostałych, ułożonych jeden na drugim, wygodnie sobie siedzimy. No chyba, że ktoś ma bardzo długie nogi albo co.
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com
Jacek Jarecki -- 10.02.2008 - 11:45Panie Solenizancie Jarecki,
to znaczy, że wedle Pana Szanownego, kobieta na sześciu tomach siedzi, siódmy tom czyta, jareckie temu Igle sprzedaje i jeszcze go sztorcuje, żeby nie podjadał magdalenek z pudełka bo liczone?
A tenże Igła, mimowolnie po udach się plaska i oczami przewraca?
Pomijając już zadziwiającą podzielność uwagi, wspominanej przez Pana kobiety, to musi być to osoba tak bardzo niskiego wzrostu, że dziwnym się wydaje, iż w sklepie piwem tanim handluje, a żadnego ważnego stanowiska w Kancelarii nie sprawuje.
Powiadasz Pan, że takie nieduże i politycznie niezaangażowane Igła uważa? Ciekawy to jest przyczynek do dziejów rodów zbliżonych do wirów i porohów , ciekawy…
yayco -- 10.02.2008 - 12:14Drogi Yayco
Być może jest to“talent” przez kancelaryjnych łowców jeszcze nie wykryty. ale doskonale Pan zauważył, że teraz to się centymetrem krawieckim mierzy.
Jak tak dalej pójdzie za ochroniarzami trza się będzie po cyrkach rozglądać.
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com
Jacek Jarecki -- 10.02.2008 - 12:35Zważ Pan jednak, Panie Jarecki Solenizancie,
że jest to niegłupi pomysł, zwłaszcza w warunkach bunkra atomowego, gdzie zazwyczaj jest ciasno i nisko.
Dodać też trzeba, że osoba nieduża mniej tlenu zużywa, co też swoje znaczenie w sytuacja kryzysowych przedstawia.
A co do cyrkowców, to problemu być nie powinno, bo o wiele mnie pamięć nie myli, cyrkowcy najszybciej uprawnienia osiągają emerytalne, więc powinno być wielu skocznych i silnych w rękach obywateli niskiego wzrostu pragnących sobie dorobić.
Wyobraź Pan sobie Panie jarecki sytuację konfliktową, w której jaczejka jakąś zbrodnicza pragnie coś złego uczynić. Wypada onaż z za roku, ta jaczejka i nic nie widzi, bo za wysoko patrzy!
A Kancelaryjna ochrona raz dwa ich w kostkach powiąże, sklepowa zrobi remanent i już!
yayco -- 10.02.2008 - 12:56panie yayco
tanie wina są dobre bo są tanie i dobre :)
u mnie na wsi największy popyt na niejabolowe “wina” zaspokaja coś takiego jak Fresco … z takich w miarę zjadliwych jest mołdawska Dusza Monacha i chilijskie Gato Negro*
a ja i tak wolę hand made wino z własnych winogron, a jaki winiaczek z niego …pyszota!
*) pił pan? a jak tak to co pan, panie yayco, o tym trunku myśli? że tak zapytam experta…
“Stay Rude, Stay Rebel”
Docent Stopczyk -- 11.02.2008 - 15:41Panie Docencie Stopczyku
Primo, nie jestem ekspertem, tylko tak sobie kupuje i popijam…
Secundo, to tak dużo tego dobrego jest na świecie, że postanowiłem sobie postawić ograniczenia.
Po pierwsze: nie pić win francuskich. Wyjątek czynię dla Alzacji, bo jestem za jej powrotem do macierzy.
Po drugie, stosować się do zasady ABC, która ma dwie wersje.
Białą: anything, but chardonnay.
I czerwoną: anything, but cabernet sauvignon.
Nie ujmuję nic tym szczepom, ale coś trzeba było odrzucić.
Dlatego nie piłem. W ogóle przez te zasady mało win z Chile gości na mym stole…
A poza tym: koty to dranie.
Natomiast przyznam, że bardzo mnie zaciekawił wątek o brandy własnej roboty. Bardzo…
Pozdrawiam
yayco -- 11.02.2008 - 17:17he he he
no Gato jest Merlot albo Cabernet Sauvignon właśnie
a brandy? super. w tym roku niestety nie robiłem wina, ale rocznik 2006 leży w beczułce :)
koty to dranie – fakt, ale jakie urocze …
“Stay Rude, Stay Rebel”
Docent Stopczyk -- 11.02.2008 - 17:21Właśnie post
przerwał moje winne odkrywanie Argentyny.
Powiedziałam: post?
Agnieszka -- 11.02.2008 - 17:35Jeśli spotkam Merlot,
to spróbuję i się sprawozdam
yayco -- 11.02.2008 - 17:38Pani Agnieszko,
jeśli Argentyna, to (dla mnie) Malbec.
Ale to duży kraj i bardzo winiarsko urozmaicony, jest co poznawać...
yayco -- 11.02.2008 - 17:41Panie Yayco,
do bliższych kontaktów z produktami kraju boskiego Diego zachęciło mnie wino Caracter. Tanie wielce :)
Agnieszka -- 11.02.2008 - 17:54Na nalepce stało: Shiraz, Malbec.
ja za to pokochałem wina
z ojczyzny Tego-Co-Usta-Słodsze-Miał-Od-Malin … raczej bardzo tanie nie są (super drogie też nie) ale przewyborne!
no i tradycja wyrobu win jest tam bardzo stara
“Stay Rude, Stay Rebel”
Docent Stopczyk -- 11.02.2008 - 18:07Gruzińskich nie znam
Nowy trop.
Agnieszka -- 11.02.2008 - 18:14Jak dobrze, że trwa post :)
Co prawda nie jestem pewna, czy w marcu już dostanę tę styczniową podwyżkę obiecaną przez rząd, bo że nie będzie to 10% to już sobie wyliczyłam. Nic to – na wino wydam, na wino – za cuda!
naprawdę polecam wina gruzińskie
są zupełnie inne. nie znam się za bardzo ale mi mocno posmakowały.
“Stay Rude, Stay Rebel”
Docent Stopczyk -- 11.02.2008 - 18:19Gruzińskie są OK, ale to co u nas jest
bardzo nierowne.
Przerabiałem je jakiś czas temu i polecam Mukuzani i Napareuli. Mnie najbardziej podchodziło takie sprzedawane pod marką Marani.
Shiraz i Malbec? Dobry kupaż, ale prosze kiedyś spróbować samego Malbeca, Pani Agnieszko
Pozdrawiam
yayco -- 11.02.2008 - 18:37Panie Igla
Biale i niedrogie, niewysokiej klasy, ale dosc przyjemne.
Viña Albali , Valdepeñas, Hiszpania.
Pozdrawiam:)
rollingpol -- 13.02.2008 - 21:09No to jest
miód na moje serce.
WSP Yayco szanuję Pana podwójnie,ba nawet potrójnie,bo słowa Pan dotrzymujesz,a …słowo,rzecz pieniędzy warta..
Pozdrawiam serdecznie
Zenek -- 29.02.2008 - 05:37Dziękuję Panie Zenku,
będę sę starał nie zawieść.
yayco -- 29.02.2008 - 16:08Panie Yayco
dobrzy ludzie czytają:)
http://kwik.salon24.pl/97346,index.html
prezes,traktor,redaktor
max -- 13.10.2008 - 08:47Panie Maxie,
zawsze mam mieszane uczucia, kiedy ktoś mnie cytuje.
Z jednej strony jestem dumny i blady, z drugiej – odczuwam pokusę złożenia oświadczenia.
A zatem – oświadczenie, w sprawie caberneta.
Po pierwsze, prawdą jest, jakobym w ogóle starał się nie pijać win, które są one robione wyłącznie ze szczepu Cabernet Sauvignon i nie ma znaczenia, czy są one chilijskie, czy nowozelandzkie. Węgierskich też nie pijam.
Po drugie, lubię Cabernet Franc i lubię kupaże obydwu szczepów. Zwłaszcza węgierskie, ale zdażyl mi się niedawno francuski i też był dobry (a jak wiadomo, francuskich win nie pijam).
Po trzecie, w świecie win (podobniej jak w każdej dziedzinie, w której decyduje nasz smak i gust) nie ma reguł bez wyjątku. Gdybym jeszcze pisywał o winach, albo o czymkolwiek, to nie wyklucza się, że bym napisał o Peñalolen 2006, dobrym winie, które jest niewątpliwie chilijskie i niewątpliwie zrobiono je ze szczepu Cabernet Savignon.
Czasem wyjątki są dobre do potwierdzania reguł.
Zwłaszcza jeśli rzecz dotyczy wina, które smakuje. Bo dobre wino, to takie, które smakuje.
Dotyczy to nie tylko wina.
Pozdrawiam Pana i autora przywołanej przez Pana notki
yayco -- 13.10.2008 - 14:16Panie Yayco
pokusa zwycięzyła:)
myślę że Ci co się znają będa usatysfakcjonowani (trudne słowo)
pozdrawiam
prezes,traktor,redaktor
max -- 13.10.2008 - 14:27Panie Maxie,
nie bardzo rozumiem, o czym Pan do mnie rozmawia.
Nigdzie nie napisałem, że nie będę rozmawiał z tymi, co zechcą ze mną rozmawiać.
I z którymi ja zechcę.
Pozdrawiam serdecznie
yayco -- 13.10.2008 - 14:52Panie Yayco
coś się mi chyba popętliło
to pewnie przez nadmiar
różnych rzeczy:)
pozdrawiam
prezes,traktor,redaktor
max -- 13.10.2008 - 15:14Panie Maxie,
chyba zacznę Panu zazdrościć tergo nadmiaru.
No chyba, że Pan ma na myśli kisiel.To wtedy nie zazdroszczę.
Ale pozdrawiam zawsze
yayco -- 13.10.2008 - 15:19Od nadmiaru
głowa nie-morowa
a kiślu w nadmiarze? czemu nie?
prezes,traktor,redaktor
max -- 13.10.2008 - 15:35Panie Maxie,
Pan dzisiaj mówi trudnym językiem.
A może je czytam w trudnym?
A co do kiślu (dokładnie tak!), to wolę inny zestaw zawodników
Pozdrowienia
yayco -- 13.10.2008 - 16:12Panie Yayco
zrzucam to na bliżej niedookreślony karb
czegokolwiek:)
proszę o wyrozumiałość
prezes,traktor,redaktor
max -- 13.10.2008 - 18:47Panie Maxie,
ja dziś jestem wyrozumiały jak rzadko.
Właśnie postawiono mnie pod ścianą i zarządano tytułu. A nawet trzech. I nie ja wybierałem.
Ale mam tytuł, a od trzech dni próbowałem wymyślić. A po prawdzie, to nawet dwa tytuły mam, każdy k’czemu innemu…
I proszę nawet nie pytać.
Tabele krzyżowe mnie dziś umęczą, choć na razie piję wino z bodegi Jesusa Diaza. Taniutkie jest to tinto i na dodatek z Madrytu. Gdzie oni to pędzą w tym Madrycie to nie wiem, ale powiem Panu, że fajne jest.
Letkie i charakterne zarazem.
Az żałuję,że o tanich winach już nie piszę, bo takie tinto za 18 złotych by pasowało.
Ale nie, jeszcze długo nie.
Tabele krzyżowe, kurde i istotność asymptotyczna (dwustronna) mnie dziś sen odejmą, cholera, a nie tanie wino.
Pozdrowienia jednakże, ponad karbem przesyłam
yayco -- 13.10.2008 - 19:06