Merlocie – oby to nie

Merlocie – oby to nie

Merlocie – oby to nie było światło pociągu jadącego po tym samym torze:))
Zderzenie myślącego belfra z pasją z naszym systemem oświatowym może być niebezpieczne. Szkoda człowieka.
Nie uważam natomiast, że nauczyciel sam powinien decydować o tym, jaki ma być kanon szkolnych lektur. Miałam do czynienia z panienką po polonistyce – zgroza. Świeżo upieczona “magisterka” nie tylko waliła byki ortograficzne, ale jeszcze oskarżyła komisję kwalifikującą pracowników o to, że złośliwie wyłączyła jej program poprawiający ortografię, a o posadę korektorki się starała. Masz pojęcie, co robiła z polską składnią i gramatyką? Interpunkcja okazała się ponad jej siły już na wstępie – na etapie pisania podania o przyjęcie do pracy. Mikołaj Górecki był postacią, o której nie słyszała nigdy, podobnie jak Bejart i Henryk Tomaszewski. I nie było w niej odrobiny wstydu. Za to była nieprzeciętna uroda. I pójdzie uczyć dziatwę – w pełni wykwalifikowana nauczycielka polskiego. Amen.
Nieco inny przykład – na egzaminie studentka z uporem A-moniaka pisała o pakcie “Ribbentrop-Filantrop”. Egzamin zdała, bo testowy był. Nawet wysoko, bo na czwórkę. Zapytana później przez wykładowcę, spodziewającego się usłyszeć, że to lapsus, powiedziała: “A to on się inaczej nazywał? Jak?” – i było to pytanie zadane absolutnie serio, jaj sobie nie robiła. Znakomity produkt testowego wychowania dla przyszłości. Markowy jakby(sorry, Marku:))

http://defendo.wordpress.com/


Grześ o kanonie lektur najbardziej kanonicznym. By: tecumseh (35 komentarzy) 11 kwiecień, 2008 - 23:26