Podbój nie podbój, skutki jak przy podboju,

Podbój nie podbój, skutki jak przy podboju,

nawet jeśli to się dzieje przy okazji prozaicznej ekspansji na nowe rynki zbytu. Nie jestem skłonny demonizować tu intencji sprawców, raczej interesują mnie realne skutki tego procederu.

To w miastach już wiadrami oblewają? Koniec świata! To na mojej wsi nadal zupełnie tradycyjnie, bo najwyżej pistolety na wodę.

Te wiadra to może schamienie czy też brutalizacja wynikająca ze stępionej miejskim nadmiarem bodźców (dźwiękowych, zapachowych oraz stłoczenia na metr kwadrat) wrażliwości, której próg się tam nadmiernie podniósł? Tak sobie gdybam, ale pewnie jakieś racjonalne wyjaśnienie istnieje?

Też się skłaniam do uznania prawdziwości reguły, która w starszej wersji brzmi coś jakoś, że człowiek po wygnaniu demona, a nie wypełniony Duchem Bożym staje się jak pusty dom, do którego kolejnym razem nie jeden, a siedmiu diabłów się wprowadzi chętnie. Natura nie znosi próżni, fakt.

Pozdrowienia


Cukierek albo psikus! By: sergiusz (31 komentarzy) 31 październik, 2008 - 20:25