Sergiuszu,

Sergiuszu,

“A zupełnie poważnie mówiąc, to uważam, że to jest współczesna forma inwazji/najazdu/podboju, i nie uważam tych określeń za przesadne ani trochę. Raczej zdumiewa mnie traktowanie tych zjawisk bezstresowo i hurtowe łykanie niczym gęś kluski, czy jakoś tak.”

E tam, traktowanie beztresowo i z dystansem nie jest równoznaczne z łykaniem, mnmoże nawet łykanie wykluczać za to olewanie lub tkwienie w swoich niszach.

A co do tego zalewu/podoboju/najazdu, zawsze była jakaś kultura dominująca, obecnie jest to amreykańskie wydanie kultury masowej.

No i co na to można zradzić?

No globalnie nic.
A indywidudalnie?

Chodzic do kina na skandynawskie filmy albo francuksie albo albo hiszpańskie albo angielskie jak są, kupować książki polskich i europejskich autorów, czytać czasopisma kulturalne, promować kulturę wyższą europejską czy polską wśród młodych i nie tylko.

itd

Ale i tak w jakiś sposób z popkultury, kultury masowej i także tej amerykanizacji się nie wyzwolimy, bo jesteśmy jej częścią (przynnajmniej ja)

Wiem, że to obciach pić coca cole, i żaden porządny lewak i nie tylko tegoż robić nie powinien, ale co ja zrobię, że lubię?
Tak samo jak lubie tanie horrory klasy B amerykańskie z lat 80-tych czy 90-tych, uwielbiam różne, niekoniecznie najambitniejsze seriale amerykańskie itd.
W jakiś sposób tkwię w tej (anty)kulturze, ba, czasem, nawet jest miz tym dobrze.
ba, co gorsza, nawet do FuckFooda czy innego MacSyfa mi się zdarza(ło) chodzic i hamburgerami ze smakiem zajadać.
:)
Oczywiście popijać coca-colą.

Taki lajf:), he, he.


Cukierek albo psikus! By: sergiusz (31 komentarzy) 31 październik, 2008 - 20:25