Czy ja też mogę trochę pomarudzić?

Czy ja też mogę trochę pomarudzić?

Ja w sprawie tej “kompleksowości” a właściwie jej braku.
Panowie znakomicie pomarudziliście już o przyczynach takich bardziej politycznych, skoncentrowanych na doraźnych celach. Takich: “Aby do następnych wyborów”.

Ja się przypnę do przyczyn naukowych w kontekście tego… ocieplenia i wariackich zmian, które próbuje się wprowadzić w oparciu o te przyczyny. Naukawe bardzo.

Długo trwało zanim się przemogłem i zacząłem krytycznie patrzeć na alarmy, wezwania i tym podobne bajania. Tak sobie myślę, że momentem przełomowym był artykuł w jakimś naukowym periodyku, którego autor zarzucił mędrcom cieplarnianym “ptolemejskie ujęcie” zmian klimatycznych.
Znaczy się, wg zwolenników ludzkiej przyczynkowości zmian klimatu, Ziemia jest pępkiem Wszechświata i nic spoza Ziemi nie oddziałowuje na ziemski klimat. I już. Po czym następowały szeregi liczb, współczynników, stałych i zmiennych, które w podsumowaniu wskazywały jednoznacznie, że Kopernik się nigdy nie urodził.
No baaa! :)

(Ale to było parę lat temu. Czasopismo poszło do recyklingu a archiwalny serwis internetowy jest płatny. Dość słono. W związku z tym mogę się tylko sklerozą zasłonić nie mogąc źródła odtworzyć.)

Na początku ubiegłego roku zapodałem sobie RSS na wiadomości dotyczące naszej gwiazdy z kilkunastu ośrodków naukowych. (Nie, nie Słońca Peru:) No i wygląda na to, że nasze Słonko się na nas obraziło i poszło do “galaktycznej kosmetyczki” żeby twarz sobie z plam oczyścić. Plam, na widocznej stronie, jest jak na lekarstwo.
W tym samym czasie pojawiają się sukcesywnie informacje o obniżaniu się średnich temperatur w naszym ziemskim grajdole.
Ale mainstreamowa część naukowców dalej twierdzi, że aktywność Słońca nie ma żadnego wpływu na zmiany ziemskiego klimatu. (Tylko dlaczego paneliści NASA przedstawiając przewidywania dotyczące 24 cyklu słonecznego – obecnego – odnoszą się też do ziemskiego klimatu by potem zanegować to, co wcześniej powiedzieli?)
Itd., itp.

Gadam, gadam i nie wiadomo do czego zmierzam.
A zmierzam do tego, że “kompleksowość” jest zbędna. “Kompleksowości” należy unikać. “Kompleksowość” może być niebezpieczna. Opinię publiczną należy chronić przed “kompleksowym ujęciem”.
Na pewno opinię publiczną?

Pozdrawiam Panów kompleksowo.


Kij w szprychy albo biednemu wiatr w oczy By: germania (21 komentarzy) 12 listopad, 2008 - 14:35