Lisbon Story [(p)rezydent popuszcza?]

Tagi:

 

Znowu natchnął mnie bloger Banan, a konkretnie tytuł jego wpisu o tangu w rozkroku. W Portugalii tańczy się chyba fado, ale (p)rezydent wszystkich pisuarów nawet chodzonego by skaleczył, więc co za różnica…

Póki co zabawa trwa, Lechujarek mówi, że na razie nie popuści, ale czy na pewno?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Docencie,

Podtrzymuję ogólne poparcie dla Twojego parszywego charakteru i wredności totalnej, ale mój limit na rechoty z Kaczorów wyczerpał się do odwołania. Oczywiście wszystkiemu winna jest Renata – Ty jesteś tylko ofiarą i skutkiem ubocznym...

Pozdrawiam w rytmie fado


Szanowny Docencie

Podpisuję się pod panem Merlotem.
Albowiem perfidnie zamachnąłeś się Pan na mnie….
Właśnie podniosłem się z podłogi, na którą ze śmiechu spadłem z fotela.

Z poranną rosą pozdrawiam bluesa słuchając


Panowie!

jako że niedługo wybywam do Czech (do czech to ja mam za darmo … :P) więc odpoczniecie od mojej wredoty, PIS odpocznie, Polska odpocznie … a ja popiję sobie Budvarka

pozdrawiam i już nie mogę się doczekać poniedzieli :D

panie merlocie

ze względu na pana do czasu wyjazdu Kaczory to u mnie temat tabu. biorę się za słońce Peru … ;-)

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Docencie,

fado się zdecydowanie bardziej śpiewa niz tańczy. To tak gwoli…

A sam dowcip – mimo okolicznosci jezykowych w pełni go uzasadniajacych – dla mnie, zdecydowanie nieprzyswajalny.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Anna Mieszczanek

no cóż, faktycznie zaczynam skręcać w niebezpieczne rejony … ale jak PISałem, wyjadę, zapomnę, wrócę zupełnie innym człowiekiem …

życzę co najmniej tego samego :)

a ha dziękuję za uwagi w sprawie fado, na pewno zaśpiewam :)

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Jedź, śpiewaj i wracaj!

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Subskrybuj zawartość