[FOTO+opis] Czarnogóra część 1 (cała naprzód ku nowej przygodzie)

Pamiętacie czarnogórską przepalankę? To ona tak mocno namieszała w głowie Frankowi Dolasowi i nakonfabułował tak, że jugosłowiańscy partyzanci wzięli go za “polskiego bohatera”. Nie dane mi było niestety spróbować, ale Czarnogóra namieszała mi we łbie nie mniej niż zacny trunek bałkańskich górali…

Zanim zamoczyłem nogę , ups nie będę kłamał. Zanim spojrzałem na Adriatyk. Trzeba było tam dotrzeć i o tym będzie ta krótka blogonotka.

Z Lublina wyjechaliśmy o 22.00. Barwinek, Słowacja, Węgry. Noc. Około 6 byliśmy tuż pod Budapesztem. Kawka na stacji. Piwko za ubiegłoroczne forinty. Knapeczka … Standard, nieodłączny element każdego wyjazdu. Zero romantyzmu dawnych partyzanckich czasów, kiedy to zawiany po całonocnej podróży człowiek wysiadał na obcej stacji kolejowej. Niestety benzynowa to już nie to …

W Godolo tanku tanku. Rachunek ponad siedem tauzenów forintów. Denominacja już się nie opłaca. Jadymy dalej. Kierunek Osiijek, bo po usilnym naleganiu moim i żony mej wymogliśmy na współtowarzyszach wariant bośniacki.

Na przejściu węgiersko chorwackim śmieszna scenka. Chorwaci trzepią belgijskich hipisów. Klasyczny VW T1, graty na wierzchu … nie wiem czemu nie robiłem fotek. Chyba magia granicy :P

Wczesnym popołudniem jesteśmy w Osijeku.

Jeżeli miałbym jednym słowem opisać pierwsze wrażenie to chyba najlepsze będzie – przytulne. Chociaż nasz kumpel cały czas twierdził że jesteśmy nie w tej części miasta, w której powinniśmy być :)

Ale sami powiedzcie, czy te tramwaje nie wyglądają jak zabawki?


Facet przed chwilą wylądował w fontannie, ale fajki nie wypuścił ...

W Osijeku zabawiliśmy zbyt długo, bo to i kawa i dziecko się zesrało (pardą)... Szybko trzeba było więc poginać do Bośni …

To most graniczny.

A to już sama Bośnia. Foty z samochodu nie są jednak najlepsze …

Zaczęło się robić deko późnawo, ale fartownie znaleźliśmy nocleg. Tanio, sucho, w miarę czysto (no może łazienka na dorobku). Pokoje były na górce, a na dole knajpka, więc co robić? Oczywiście hop szklankę piwa.

Po lewej piwo słoweńskie, dwa pozostałe bośniackie. Najlepsze Sarajevsko. Niestety mają dziwny zwyczaj niemania piw w normalnych flaszach, ale to szczegół. Za to winko w 200-tkach ok!

Trzeba jechać dalej. Drogi jak w naszych Bieszczadach więc nie trudno o poślizg.

Ale jakoś dajemy radę i docieramy do Sarajeva. Tu pomagają nam funkcjonariusze

i miasto omijamy bokiem, jakimiś przemysłowymi zadupiami.

No i zaczyna się jazda po górach. Zakręty, zakręty, zakręty i wkurwienie (pardą) kierowców. Kulminacją jest 10 kilometroy odcinek “drogi” do przejścia w Humie. Wąsko, zakręty, nawierzchnia pamiętająca rodziców Tity itd. Na przejściu dostajemy pakiet ulotek, uiszczamy opłatę klimatyczną i jesteśmy w Montenegro!

Powitanie z grubej rury bo od razu wjeżdżamy w kanion Pivy.

Kierunek Podgorica. Po drodze obiadek. Już za ojros. Za to w towarzystwie łowiecek.

A przed samą Podgoricą wpadamy w sidła drogówki. 50 ojro w plecy… :). Adriatyku nie będzie bo nad morze dotarliśmy w nocy. Cudem dotarliśmy do miejsca gdzie byliśmy poprzednim razem. Zjechaliśmy drogą do wsi, zatrzymujemy się coby przemyśleć co dalej, a tu jakiś dziwny człowiek pyta czy pomóc. Mówimy w czym rzecz, a on: “Poczekajcie”.

Po jakichś 3 minutach przyjeżdża jeszcze dziwniejszy facet. Na motorku, broda, fajka… Kapitan?

No ale o tym w części 2…

a ha. autorem dwóch ostatnich fot jest mój kolega Wojtek, nie ja :).

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Fajnie tematycznie

i bez wycieczek

no Docencie, widoki zapierające dech

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


>max

widoki zapierające dech to my mieliśmy potem. i to takie, że 3 razy żegnałem się z życiem :).

ale o tym w swoim czasie :)


Nareszcie!

Już myślałam, że się nie doczekam.

Kanion Pivy to jest coś. Naprawdę coś.

Już mi się w głowie telepie i jakoś pionu złapać nie mogę.

Natomiast latarnie!


Yooooooo Serwerze

Dostaniesz bana w końcu.

Znaczy doigrasz się.

Tylko pamiętaj, że jesteś niezbędny. Pamiętaj.

I walcz o większy limit literek dobowych.

:)


>Gretchen

albo ja czegoś nie wiem, albo Ci się notki pomyliły :) ale nic to!


Stopczyku

Jak już tak siedzimy obok siebie to nie mogę nie zapytać, czego nie wiesz wnioskując, że notki mi się pomyliły?

Wyjaśnię, tylko daj mi szansę :)


:)

nie wiem, bo może tak miało być? :) a mi coś umknęło…


Yooooooo!

krzyknął Serwer jadąc po bandzie

A niech się dzieje co chce.
Ci moi Admini dziwni są.
Jak ja bym chciał niusy i polit-plotki poczytać, to bym sobie poszedł tam gdzie je serwują z dużej rury takiej.
Nie wiem po co oni dają takie rzeczy na peron pierwszy.
Ja to ludzi chyba nigdy nie zakumam.
No i dobra, mam nowy limit literek, przecież jest świeżo po północy :)


Hm, świetne zdjęcia

i nawet tekst jest zajebisty (pardą)
:)

pozdrówka.


>Gretchen

sory ale nie zakumałem … durny ja. więcej u Ciebie :)


Stopczyku

:))

Zastanawiałam się czy bardziej poplątałam w w sprawie, że yoooooo serwerze ! , czy raczej w tej natomiast latarnie ! :)

Skoro wszyscy, wszystko kumają to czekam cierpliwie na część kolejną.


okej

wrócę z robo to zasiędę do, prawda, komputera :P


A ten pośliźnięty, Docencie,

na obrazku to wy, czy jakiś inny biedak?

Pozdrawiam serdecznie


>Lorenzo

inny, ale czy biedak? nie. facet był radosny. cieplutko było to na pewno szybko, prawda, obsechł


piękny jest ten świat

już tymi fotkami można się zachłysnąć z zachwytu, czekam na kolejne


>Mad

któren? Bull’segg czy Needle?


Prawdziwy, taki z osełedcem

złamanym nosem, gołym po pas i milionem blizn!

Nie dzieci, nie:-DDDD

www.malamoskwa.pl


Ty

A słyszałeś nowe Hajdamaki?

www.malamoskwa.pl


>Mad

niet :D

a fajne?


Dobre,

zwłaszcza marihuanowa wersja “Wicher wije” :-D

www.malamoskwa.pl


podaj tytuł

to sobie pożyczę ;)


"Kobzar"

www.malamoskwa.pl


danke


Subskrybuj zawartość