[FOTO+opis] Czarnogóra 2008 - ludzie

Jestem szczęśliwym podróżnikiem. To znaczy mam szczęście. Raczej… Szczęście polega na tym, że podczas naszej każdej wyprawy udaje nam się spotkać naprawdę fajnych ludzi. Pod tym względem wyjazd do Czarnogóry był więcej niż udany…

Do Kruce, gdzie byliśmy wcześniej trafiliśmy praktycznie po omacku. Było już po 22, ale kiedy stanęliśmy na rozdrożu z jakieś rudery wyszedł dziwny człowiek i zapytał czy pomóc. Dogadaliśmy się i on powiedział “Moment”, po czym gdzieś poszedł. Dosłownie za 3 minuty zajechał do nasz jeszcze dziwniejszy facet na Moto Gucci bez tłumika, ale za to z fajką. Sailor man :).

Sailor man to Karan, u którego zamieszkaliśmy. Rudera to Villa Deponia – najlepszy bar w jakim byłem, a wyszedł z niego Slavko – najosobliwszy barman na świecie.


To Karan w Deponii

Karan jest Chorwatem z Vukovaru, ale mieszka w Nowym Sadzie. To znaczy pomieszkuje bo większość roku spędza w Kruce. Karan utwierdzał nas że w Kruce można wyleczyć się ze wszystkiego, bo spotykają się tu wiatry z nad gór, morza i skądś jeszcze (nie pamiętam).

Karan był kiedyś hipisem więc szybko dogadał się z moją żoną, która też kiedyś była hipisem. Poza tym zaskarbiliśmy sobie jego sympatię, bo uparliśmy się żeby po hipisowsku spać na tarasie. Dostaliśmy wyrka i podczas kiedy nasi współtowarzysze kisili się w pokojach nas owiewały dobroczynne wiatry znad morza i znad gór …

Dobiliśmy targu, to znaczy moja żona wytargowała przyzwoitą sumę, wiec zaprosiliśmy Karana na browara. Moje pierwsze wrażenie po wejściu do Deponii to było – “O, ja pierdolę!” ... Zakochałem się w tym miejscu.
Zbita z desek szopa pokryta eternitem i resztkami palmowych liści. Na zewnątrz stolik z lampką nocną. zdezelowane lodówki, stara kanapa … moc. Poza tym Slavko miał tendencję do znikania na dłużej więc goście obsługiwali się sami, a kasę zostawiało się na stole… Ludziom trzeba ufać, a poza tym, jak mówił Karan, “It’s not for money. It’s for fun”...


A to właśnie Slavko

Slavko jest Bośniakiem, co często powtarzał (Ja sem Bosanac). Za Jugosławii był fotoreporterem. Jest jednym z najlepszych nurków nad Adriatykiem. Bardzo tajemnicza postać, ale niezwykle sympatyczny i miły człowiek. Raczył nas grappą, Gorzkim liściem i muzyką. Ale kiedy zapytywaliśmy “Slavko co to teraz gra?” to przystawał, robił zatroskaną minę i odpowiadał rozbrajająco: “Nie wiem.” :)


Villa Deponia


i Slavko z perspektywy VW Model T2 Karana…

A ten czerniawy z lewej strony to Svetoslav. Sprytny młodzieniec, który zmajstrował bobasa córce swojego pracodawcy – właściciela dyskoteki, czy jakiegoś klubu czym wżenił sie w majątek :).
Sveto jest wielkim fanem muzyki i festiwalu w Guca. Uczył nas róznych słów po serbsku …

Żona Karana nazywa się Rada. Karan wiecznie się z nią kłócił (ale raczej tak dla zasady) twierdząc: “Ta kobieta chce mnie zabić!”.
Rada zrobiła nam fish-party … znaczy mnie nie, ale ja dostałem bakłażany i pieczoną ostrą paprykę ... pycha!


Tu jedziemy na zakupy rybne. T2 ma na imięStefan :)


A to same zakupy


A to Rada

Spotkaliśmy jeszcze innych ludzi. Zwykle u Slavka, bo zamiast nad morze to z żoną skręcaliśmy właśnie tam … ale nie mam niestety fotek, wiec na zakończenie małe impresje … ludzkie :P


Te dwie foty to akurat Dubrovnik


Nimfa z Ulcina :)


a to już było

... pozdrawiam wszystkich Polaków…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Doczekałam się :)

Bardzo, ale to bardzo zachęcające.

I ciepłem takim bucha z tych zdjęć i opisu, zupełnie jakby miało zaraz przyjść lato…

Pierwsze zdjęcie Slavko mistrzowskie.

No i ta nimfa przepiękna, ale to już inni zapewne to lepiej opiszą ode mnie… :)

Dzięki Stopczyku.


>Gre

jeśli masz na myśli ciepło duchowe to tak … natomiast co do ciepła słonecznego to akurat tamten klimat mnie nie zabija, a ja nie znoszę gorąca :)

no nimfa fajna, aż by się chciało przytulić ;-)


A czy ja napisałam, że gorąco?

Że ciepło napisałam. No.

Duchowe zresztą też jest niczego sobie.

W sprawie przytulania do nimfy to ja się nie czuję kompetentna, ale bez wątpienia przyjdą kompetentni. :))


he he he

okej … może przyją, może nie… się zobaczy :)

znalazłem jeszcze jedną zabłąkaną fotkę...

kurcze chciałbym już sobie pojechać ... :)


Fakt - nimfa przepiękna

a całość jest taka palce lizać.
Szacuneczek Docencie :)


Panie Marku

danke … mam więcej fotek tej dziewczyny to potem jeszcze zapodam … a teraz idę pić wódkę :)


Docencie drogi

Focisz az milo!!!;-)
Slavko the best!!!
Zal ze na wodke pojsc nie mozemy razem…
pozdrawiam lekko zasmucony tym faktem


>Borsuku

wielkie dzięki :)

a noż? wiesz ja na ten Izrael cały czas namawiam swoich ludzi … więc może to zaowocuje :)

moja żona lubi Twoje foty tak BTW ;)


No, no, dwa przedostatnie zdjęcia

mie zachwyciły szczególnie, he, he.
A na ostatnim to co ta pani ma na tej tacy, bo nie pamiętam, a chyba już kiedyś pisałeś?

A w ogóle ten Slavk to trochę na Indianera na pierwszym zdjęciu, gdzie jest, wygląda, pozytywne wrażenie robi, jak zresztą i inne osoby.
No a miejsce tez ciekawe.
Tylko te podpisy pod zdjęciami a nie nad mnie myliły,ale zabawny efekt momentami, np. jak się przeczyta “a to same zakupy” i widać na zdjęciu jakąś panią czyli radę, która jest dopiero pod zdjęciem podpisana.

Pozdrówka


>grzesiu

na tacy są jakieś jabłka w polewie. nie odważyłem się kupić :) za to kukurydza z grilla była prima sort …

Slavko to równy gość ... tak właśnie wyobrażałem sobie Bośniaka. taki luzak bez ciśnienia na cokolwiek … Indianin? no coś w tym jest :) Bośniacy to byli tacy Jugoindianie :) ...

a to muzycznie o Bośniakach – Tako Ti Je Mala Moja Kad Ljubi Bosanac :D


Subskrybuj zawartość