"Bracia". Osiem.

Dawno nie było kontynuacji “Braci”. Nie ukrywam, że to rzecz bardzo niszowa, a po czasie okazuje się, że jednak warta szlifowania.
W każdym razie to, co tu wrzucam to kilkunasta wersja tekstu, a i tak skończy się pewnie na dwudziestej.

No dobra, lecimy.

_________________________________________________________________

Mariusz zatrzymał opla przy drewnianym barze.

Chata wyglądała, jakby żywcem przeniesiona gdzieś z odległych gór. Z komina wydobywał się gęsty, biały dym. Dach pokryty gontem porastał mech, co nadawało całości dodatkowego uroku.

Siadł na schodach prowadzących do wejścia. Zapalił papierosa, spojrzał przez otwarte drzwi w głąb budynku. Ze środka dochodziły odgłosy muzyki z filmu „Underground”. Odlot.

Po chwili z baru wyszedł wysoki mężczyzna.
Miał śniadą cerą, kruczoczarne włosy, tylko skronie pokryła siwizna. Facet miał szczerą twarz. Patrząc na niego wiedziało się, że ma za sobą wiele, nie zawsze dobrych przeżyć. Niósł w rękach tacę z piwem i sokiem. Przywitał się z Mariuszem, siadł na ławce.

- Witaj Goran- uśmiechnął się Mario podając gospodarzowi dłoń.

Goran uśmiechnął się. Wymienili mocne uściski. – Późno. Zjesz coś?- rzekł. – Nie, dzięki. Stały klient zwiększył zamówienie. – O! Gratulacje! – Czekaj, w zamian chciał, bym spuścił z ceny, więc tłumaczyłem gostkowi, że na promocję, to niech se do sklepu idzie, nie. – Zrób mu kartę stałego klienta- uśmiechnął się Goran. – Jasne, a do co trzeciej kuli kolorki gratis. Obyśmy w lepszych czasach żyli.
Wzniósł kufel. Wypili. Pomlaskali trochę, pomilczeli. – Obejrzałem wczoraj wasz film- odezwał się wreszcie Goran.
Mariusz uniósł brwi. Zapalił papierosa. – „Nienasycenie”- odparł Goran. – Zajebisty co?- odrzekł Mario wydychając dym z papierosa.- tylko wiesz co? Co z tego, jak media go wpierdoliły.
Goran założył noga na nogę. – Właśnie, Mario. Co się z wami dzieje? Jak czytałem te wasze gazety, aż po oczach biło, że pismaki tylko czekały, że by ten film zajebać. Przecież oni nawet tego nie oglądali. – Kogo zajebać, Goran? Film, czy twórcę? – No sam widzisz. Przecież jak ja kogoś nie lubię, to przestaję się nim interesować. No nie jest logiczne to? – No jest, jest… I co z tego. U nas bracie osobowości się niszczy. Wiesz, takie zero, jak zacznie napierdalać w kogoś wielkiego, to przestaje być zerem, nie. Im mniejszy tym myśli, że jest większy. – Mario, ale tak na żywca?
Mariusz wzruszył ramionami. Goran kontynuował. – Najpierw zatłukliście tego krawca… Jak mu było? – Arkadius. – No. Potem żeście mało na rozgnietli tej, jak jej było, Górniak. A teraz ścigacie się, co by rozstrzelać tego, co wam film zrobił. Wy, Polaki, dziwni jesteście. Jak tylko ktoś wybije się ponad przeciętność, robicie wszystko, żeby go zajebać. Dopiero nad trupem zastanawiacie, się, czy warto było. – Co zrobisz…a to Polska właśnie.

Zapadło milczenie. Goran wyjął zza pazuchy gruby pakunek. Wręczył go Mariuszowi. Ten wcisnął mu w dłoń zwinięte w rulonik banknoty. Goran wstał. – Czekaj.

Znikł w barze. Po chwili wrócił z kolejnym kufelkiem piwa i kolejną szklanicą soku. Siadł koło Maria. Spojrzał na niego. – Mam nowe słówko dla twojego przyjaciela.- rzekł.

Mariusz zaciekawił się. – Co to jest: mebel, na którym śpi prawosławny duchowny. – Co ty kombinujesz? Mów. – Popiełuszko.

Mariusz wyszczerzył zęby w uśmiechu. Żartobliwie pogroził Goranowi palcem. – Nio, nio.- rzekł z udawaną przyganą- gdyby bin Giertych cię usłyszał, wisiałbyś na krzyżu. – Niech spierdala do Afganistanu i z Macierewiczem se tam republikę zrobi. Ode mnie wara.- uśmiechnął się. Przez takich ludzi rozpoczęły się rzezie na moich Bałkanach. – Dobra, fajnie się gada, ale praca czeka. – Powiem ci tylko bracie, że w normalnym kraju taki Macierewicz byłby leczony psychiatrycznie, a u was gościu stanowi prawo. A Giertych… czy to nie wasza konstytucja mówi, że organizacje faszystowskie mają szlaban.

Mariusz westchnął. Co miał powiedzieć? Przecież Goran miał rację. Wstał. Już miał siadać w samochodzie gdy zatrzymał go Goran. – Czekaj! Pamiętasz?

Mariusz przytaknął. – Powtórz. – No kurwa, wujek, przecież wiesz. – Powtórz- rzekł Goran z naciskiem.

Mariusz robi taką minę, jakby chciał powiedzieć „daj spokój, nie odpierdalaj scen”. Nie wróżący nic dobrego wzrok Gorana świadczył jednak o tym, że jednak lepiej będzie, gdy Mario da głos. Sapnął z niezadowoleniem.

- Oj, ty mój psychologu. Tylko dla japiszonów i komorniczego ścierwa.

Pozdrowił Gorana wyciągniętą w górę zaciśniętą pięścią. Goran odpowiedział mu skinieniem głowy.

Gdy opel zniknął za zakrętem, Goran siadł na schodach i długo wpatrywał się w łopoczącą na dachu flagę Starej Jugosławii.

Długo się Mariusz nie najechał. Zaszumiało mu w głowie. Pomyślał, że pewnie starzeje się, bo wypił tylko dwa kufelki, a tu już szumu w główce. Zwolnił.

Rozejrzał się, by znaleźć miejsce, na którym mógł się zatrzymać tak, by nikomu nie przeszkadzał, ale i przy okazji by inni mu nie przeszkadzali. Ze szczególnym uwzględnieniem policji. Na nieszczęście nigdzie nie było nawet pobocza. Na szczęście znał tę okolicę od dzieciństwa.

To przecież tu, na Małomicach, dziecięcem będąc biegał z kolegami po podmokłych łąkach. Szukali zaskrońców, organizowali wyścigi ślimaków, wdeptywali w krowie placki. Kiedyś jeden drugiemu próbował wyrwać kleszcza z jajek. Jeden wył z bólu, pozostali ze śmiechu. Dopóki do innego jajka nie dorwał się kleszcz. Ale i tak nic nie równało się do największej atrakcji Małomic, Lubina i całego regionu Zagłębia Miedziowego. Wielki, wspaniały, zawsze wypełniony gwarem i zabawą...

Mariusz skręcił w zarastającą drogę. Przejechał kilkadziesiąt metrów. Wjechał w kępę krzewów. Zatrzymał auto. Spojrzał na pasące się krowy. Uśmiechnął się. Pewnie przypomniał sobie gówniarskie czasy. Był coraz bardziej rozleniwiony. Zanim zdrzemnie się i ruszy dalej, musi jeszcze zadzwonić. Sięgnął po komórkę.

Wystukał numer, poczekał na połączenie. Jest! – ... No cześć Grzesiu! Jak poszło? ....Eeeee… następnym razem się uda, zobaczysz…...no wiem, że ile można, wiem, skąd ja to znam, stary…Ale pocieszę cię... Słuchaj, prezydent nie po to został prezydentem, żeby pracował, pierdolot. Zresztą, jak kiedyś dostąpisz zaszczytu rozmowy z nim, powiedz mu, żeby zżarł ci ser z chuja! To akurat tekst na jego poziomie, więc nie powinien mieć nic naprzeciwko he he…Taaa, jasne… też mi się włącza czasem frustrator. Słuchaj, dziś w knajpie po południu, dobra? Ja stawiam. Zadzwonię tylko po Bohuna. A póki co, zrób tak jak lamy w Tybecie, jak są wkurwieni, wiesz, takie „MMMMMMMMM”. No. Cholernie uspokaja. Zawsze tak robię, jak wchodzę do domu. No to cześka.

Rozłączył się. Wyłączył aparat. Odsunął siedzenie do tyłu, rozłożył oparcie. Zasnął.

_________________________________________________________________

Poprzednie części “Braci” tutaj:

część pierwsza:
http://tekstowisko.com/maddog/51224/rozpoczynam-nowy-cykl-plus-ilustracj...

część druga:
http://tekstowisko.com/maddog/51509/nowy-cykl-dwa

część trzecia:
http://tekstowisko.com/maddog/51745/nowy-cykl-trzy

część czwarta:
http://tekstowisko.com/maddog/52103/powiesc-bracia-cztery

część piąta:
http://tekstowisko.com/maddog/52346/powiesc-bracia-piec

część szósta:
http://tekstowisko.com/maddog/52712/powiesc-bracia-szesc

część siódma:
http://tekstowisko.com/maddog/53391.html

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Kurde, pogubiłem się już,

by wiedzieć o co chodzi, przeczytałem 7 część, ale chyba wszystkie trza mi przeczytać...
A i po co ci te wątki polityczne?

Ogólnie albo wybiłem się z rytmu albo nie jest to najbardziej udany fragment w tej powieści.


Masz rację.

Dlatego ten fragment będzie tak obrobiony, by przy użyciu innych argumentów zachować wymowę.

Human Bazooka


Subskrybuj zawartość