List do Waldemara Pawlaka

Witam,

Ponieważ w rządzie to akurat Waldemar Pawlak zajmuje się dość intensywnie zagadnieniami klimatu, to w odpowiedzi na ostatnie wpisy na jego blogu napisałem do niego list/komentarz. Treść tego listu może sie wydawać nieco chaotyczna, lecz wynika to z mojego niedostatecznego skupienia spowodowanego wydarzeniami w sferze osobistej. Niemniej jednak list ten jest wynikiem moich przemyśleń po konferencji PowerRing 2009, która odbyła sie kilka dni temu w Warszawie. Na jej temat przygotuję osobny wpis, ale ze względu na jego wagę, będzie to wpis dłuższy i nastąpi do za czas jakiś. Tymczasem rzeczony list do pana premiera Pawlaka:

====================

Panie Premierze,

Byłem dopiero co na konferencji “PowerRing 2009”. Brylował prof. Żmijewski, któremu należy wypomnieć nadmierne przejęcie się swoim własnym ego, chociaż nie można odmówić mu obycia i inteligencji. Niemniej jednak – najlepiej wyrazil to Edwin Bendyk – w zasadzie jest już posprzątane i Polska – chce czy nie – musi jakoś zaadoptować program 20/20/20, który bezrefleksyjnie przyjął Pan Prezydent, chociaż nie do końca pewne jest, czy mógł zrobić inaczej. Teraz Polska i jej rząd musi określić się wobec zastanej rzeczywistości administracyjnej. Wiadomo, że będzie ciężko, jeśli nie beznadziejnie. Raport McKinseya nie pozostawia tutaj złudzeń – to będzie wielki narodowy wysiłek, który oczywiście częściowo się opłaci, ale częściowo będzie jedynie odpowiedzią na ideologiczne wyzwanie. Wiadomo, że realizacja programu 20/20/20 doprowadzi do ogromnych napięć społecznych a nasz rząd – dzięki min. Nowickiemu – nie ma nawet najprostszej analizy skutków społecznych rzeczonego procesu. Niedawno odwołany minister odpowiedział był prof. Żmijewskiemu, że – tu cytuję – “taka analiza nie jest wcale potrzebna” – więc ja się cieszę, że go odwołano, bo to nie jest rozsądna postawa jak na ministra.

Wydaje się nieomal pewnym, że rewolucja ekologiczna, której jesteśmy świadkami nie wynika wprost z dramatyzmu okoliczności (na świecie wcale nie dzieje się nic takiego, co uzasadniałoby aż tak daleko idące zmiany w dziedzinie polityki ochrony środowiska) ani z ustaleń naukowych (kto jest w branży, dobrze wie jak bardzo sami naukowcy spierają się w zakresie zbierania i interpretacji danych na temat klimatu).

Niebywały “tracking” – po polsku powiedzielibyśmy “przełożenie” haseł ekologicznych na praktykę władzy w społeczeństwach zachodnich nie wynika wcale z okoliczności fizycznych, lecz ze zbiegu okoliczności politycznych: kryzysu ekonomicznego, który obnażył immanentne problemy gospodarki liberalnej opartej o eksponencjalny wzrost PKB oraz pojawienia się nowych rozwiązań technologicznych umożliwiających powrót pomysłów związanych z ideą państwa panoptycznego, w którym dzięki zaawansowanej technologii można śledzić i kontrolować w zasadzie każdy ruch obywatela.

Ekologizm wypełnia pustkę światopoglądową pozostawianoą w społeczeństwach zachodnich po tracącym na znaczeniu Chrześcijaństwie, umożliwia elitom rządzącym oddalenie od siebie odpowiedzialności za niepowodzenia gospodarcze, korporacjom przemysłowym daje do eksploracji nowe, silnie dotowane obszary, aparatowi policyjnemu daje do ręki nowe, niebywałe mechanizmy kontroli i wpływu w postaci sieci Smart-Grids, które monitorują i analizują każdy nasz wydatek energetyczny, co wiąże się z całokształtem naszych zachowań wyznaczonych stylem życia i indywidualnymi przyzwyczajeniami.

Ponadto, rewolucja ekologiczna pozwala na spore zamieszanie kasą, co pozwoli wielu nowym graczom zbić fortunę na całkowicie odrealnionych co do ekonomicznej opłacalności pomysłach, co nie byłoby możliwe w paradygmacie normalnej gospodarki.

Wobec takich uwarunkowań Polska musi umieć się znaleźć – Jak skonsolidować odpowiednie umiejętności wizerunkowe i propagandowe tak, aby wdrażając konieczny i pożyteczny plan minimum (modernizujący gospodarkę) przeciwdziałać naciskom na realizację zabójczego dla naszego przemysłu planu pełnego dostosowania naszej gospodarki do reżimu 20/20/20 do roku 2020?

Uważam, że koniecznym elementem takiej rozgrywki musi być zdecydowane podjęcie przez nasz rząd strategii komunikacyjnej wykraczającej poza granice terytorialne Polski – odwołującej się wprost do paneuropejskiego elektoratu z pominięciem struktur europejskich – wykorzystując narastające wobec europejskiej administracji resentymenty i widoczną w sondażach niewiarę w oficjalne przekazy na temat globalnego ocieplenia.

Oczywiście, Polska nie powinna robić tego za pomocą struktur rządowych, lecz za pomoca specjalnie w tym celu powołanej organizacji (think-tanku) pozarządowej, która powinna zająć się badaniem społecznych skutków walki z globalnym ociepleniem na terytorium CAŁEJ Unii Europejskiej i która dzięki temu będzie miała wiarygodny powód do publikacji swoich wyników, które będą z pewnościa dla Komisji Europejskiej niekomfortowe. Rząd polski powinien jedynie zapewnić tej instytucji odpowiednie finansowanie, które pozwoli na jej dobre funkcjonowanie i prowadzenie skutecznej polityki medialnej na całym terytorium UE (publikacje, wywiady, filmy dokumentalne, konferencje).

Nowo powstała instytucja powinna zająć się robieniem tzw. fermentu, czyli konsekwentnie i rzetelnie informować opinię publiczną WSZYTSKICH krajów UE o negatywnych dla społeczeństwa skutkach drastycznego cięcia limitów emisji CO2 oraz pośpiesznego przechodzenia gospodarki na medel “sustainable growth”. Wymieńmy kilka z nich dla przykładu:

- ubóstwo i głód energetyczny (niedogrzanie mieszkań, w konsekwencji wzrost zachorowań na choroby układu oddechowego, choroby reumatyczne itd.) – wzrost udziału kosztów energii w ogólnych kosztach życia (znaczna część społeczeństwa będzie zmuszona obniżyć skalę wydatków na żywność i opiekę zdrowotną, co spowoduje określone konsekwencje: niedożywienie, awitaminozy, wzrost zachorowań na choroby układu pokarmowego itd.) – wzrost cen paliw i środków transportu (ograniczenie mobilności społecznej, trudności z dojazdami do odległych miejsc pracy, w konsekwencji wzrost bezrobocia i wzrost cen towarów, w tym żywności oraz usług) – wzrost cen żywności (patrz konsekwencje wzrostu udziału energii w kosztach życia) – wyprowadzenie energochłonnych działów gospodarki poza terytorium UE (wzrost bezrobocia, wzrost deficytu handlowego) – obniżenie konkurencyjności gospodarki (wzrost bezrobocia, ucieczka kapitałów, kreacja nowych miejsc pracy, lecz głównie POZA terytorium Unii Europejskiej, a w konsekwencji odpływ wykwalifikowanej siły roboczej poza terytorium UE)

Sądzę, że szczegółowa analiza tych i innych konsekwencji, jeśli będzie starannie komunikowana opinii publicznej spowoduje pojawienie się odpowiedniej przeciwwagi do agendy klimatycznej, co może wymusić na Komisji Europejskiej złagodzenie rygorów związanych z opóźnieniami w realizacji pakietu klimatycznego. Takie kilka lat zwłoki może okazać się krytyczne dla niektórych ważnych firm z sektora energetycznego, chemicznego czy metalurgicznego i pozwoli im np. doczekać uruchomienia energetyki jądrowej (z czym jak wiadomo nie zdążymy do roku 2020).

Jestem głęboko przekonany, że m.in. dzięki pracy takiej instytucji (niech to się np. nazywa Instytut Badania Społecznych Skutków Przeciwdziałanie Globalnemu Ociepleniu) Polska będzie w stanie obronić swój przemysł ciężki przed likwidacją, która będzei nieuchronna, jeśli zdecydujemy się na pełną realizację strategii 20/20/20 w połączeniu z już drastycznymi ograniczeniami w zakresie emisjii, jakie narzuca nam Traktat Akcesyjny. Jestem też przekonany, że Polska znajdzie w Europie wielu sojuszników wspierających pracę takiego instytutu.

Z poważaniem,
Zbigniew P. Szczęsny
Warszawa

Średnia ocena
(głosy: 2)
Subskrybuj zawartość