Organiczna żywność - zabawka dla snobów

To nie jest tekst własny, lecz odsyłacz do zawsze celnego pisma Sp!ked:

http://www.spiked-online.com/index.php/site/article/7222/

Tekst w języku angielskim.

Czołówka leci tak:

Last week, the UK Food Standards Agency (FSA) published two reviews comparing the nutritional content and health benefits of organic and conventionally grown foods. It found that organic food was not significantly healthier than normal grub. For many people the results confirmed that organic food is a con; for pro-organic campaigners it was simply evidence of a ‘cancerous conspiracy’ in government circles in favour of conventional farming and industrialised food.

Pozdrówko!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

tekst jak tekst ale jakie reklamy

Schizofrenia – porady
Farmaceuci i lekarze o chorobie. Tutaj znajdziesz bezpłatne porady.

Czujesz sie przygnębiony?
Bóg chcę ci pomóc. Musisz go tylko poprosić.

Jakaś tutaj “conspiracy” działa – jak nic.

Autorowi życzyć “smacznie modyfikowanego plastiku”? No to smacznego.


@MegaBit

Jestem w kropce – w ogóle nie łapię o co MegaBitowi chodzi.
Ktoś wie?


Ale o co chodzi?

Istnieje żywność nieorganiczna?


No właśnie: a o co Autorowi chodzi? Nie wiadomo.

To chciałem zilustrować swoim komentarzem, w którym nie wiadomo o co chodzi. Lusterko.

Może ktoś inny potrafi czytać w myślach. Moim zdaniem równie dobrze można “wróżyć z reklam”. Teraz jaśniej?

Nie widzę sensu robienia takich “wrzutek dla domyślnych” zamiast napisania pełnowymiarowej notki, w której byłoby wiadomo o co chodzi.


@All

Żywność tzw. organiczna, to jest stara koncepcja – lejdi Eve Balfour w latach 40-tych zeszłego wieku popełniła książkę pt. Żyjąca Gleba (Living Soil) oraz założyła tzw. Soil Association – organizację promującą żywność produkowaną bez użycia sztucznych nawozów, środków ochrony roślin, itd.

Wspomniany przeze mnie artykuł omawia wyniki badań brytyjskiej Agencji d/s Żywności, które są jednoznaczne – przy znacząco wyższej cenie żywność organiczna nie jest ani zdrowsza ani bardziej energetyczna niż żywność produkowana prawidłowo stosowanymi metodami współczesnego rolnictwa (badania nie dotyczyły smaku :-) Podważa to mit o rzekomo wielkiej różnicy jakościowej między tymi dwoma rodzajami pożywienia. W komentarzu, publicysta Sp!ked wysuwa tezę, że rosnąca popularność żywności organicznej wynika z potrzeby snobowani – ludzie bardziej zamożni mogą sobie pozwolić na ten rodzaj pożywienia co pozwala im zdystanować się stylem życia od warstw mniej zamożnych.


@Magia

Co za g… mi tu Pani podrzuca – jakąś propagandową nawijkę bazującą jedynie na własnych przekonaniach autorki i sprowadzające się do tego właśnie o czym pisze Sp!ked: co z tego, że np. organiczny seler zawiera więcej karotenu niż produkowany tradycyjnie, skoro i tak seler – jaki by nie był – zawiera tego karotenu mało. Dobrym źródłem karotenu jest za to marchew i tutaj znaczących różnic w zawartości karotenu między uprawami organicznymi a tradycyjnymi nie ma. I tak można to ciągnąć bez końca. Przywołany przez Panią artykuł ma za to wszystkie cechy agitki politycznej, która stara się przede wszyskim wywołać wrażenie, że podważający cudowne właściwości organicznej żywności raport napisany jest przez niekompetentny urząd jedynie w celu zdyskredytowania tego “dobrodziejstwa” w imię pokrętnych interesów wrażych korporacji. jednym słowem typowe lewacie pitolenie dla otępiałych umysłowo matron, które media codziennie straszą jak nie frontem burzowym, to pedofilami albo promieniowaniem kosmicznym…

Piszę to nie po to, aby kogokolwiek zniechęcać do tego czy innego typu żywności, lecz po to, aby ludzie zrozumieli, że to właśnie żywność produkowana metodami przemysłowymi jest prawdziwym dobrodziejstwem, ponieważ jeśli produkuje się ją zgodnie ze standardami, to jest dobra i tania. W odróżnieniu od organicznej, która być może jest odrobinę lepsza, lecz za to znacznie, znacznie droższa.


@MegaBit

Drogi Panie – nie chce mi się pisać streszczeń czy tłumaczyć na polski długich, lecz bardzo nieraz ciekawych tekstów w obcych językach. Wrzucam zajawkę a kto chce, to sobie poczyta. A kto nie chce, to nie. A jak ktoś chce, ale języków nie zna, to jego strata.


Subskrybuj zawartość