Odchudzanie.

Odchudzanie.

Good for him! – jak to mówią w krajach anglosaskich.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Mindrunnerze,

ja o tym że jestem humanistą, dowiedziałem się dopiero w klasie maturalnej klasy eksperymentalnej matematycznej.

Moim zdaniem, lepiej późno niż wcale. Nie muszę się męczyć z rachunkami (kolegów ścisłych pozdrawiam ironicznie), a logika formalna nie raz mi się w życiu przydała. No i umiałem sobie policzyć rozkład χ² w czasach przedkomputerowych.

Chi, chi…

Pozdrawiam, jako przedstawiciel dyscyplin rozrzedzonych


re: Szkoła

Panie yayaco, ja z kolei miałem przyjemność zdawania matury w klasie o profiu informatycznym z j.angielskim i rosyjskim. To się nazywa konstrukt.


Studenci

Ściślaki a zwłaszcza inżynierkowie z politechniki są na ogół beznadziejnie nieobyci z kulturą. Są po prostu prowincjonalni do bólu i nawet o tym nie wiedzą. Typowy student politechniki, to niestety żywy dowód tzw. awansu społecznego… I nie chodzi o to, że ktoś jest ze wsi, ale o to, że mentalnie jest ze wsi nawet, jeśli jest z Warszawy…

Humaniści z kolei mają przewrócone w głowie i nie dociera do nich, że nauki ścisłe są oświeceniową odpowiedzią na głód poznania i mają szerszy wymiar niż tylko utilitarny. Powiem wprost – utylitarny i w związku z tym protekcjonalno-ironiczny stosunek niektórych tzw. humanistów do nauk ścisłych jest wyrazem prymitywizmu ich intelektualnej formacji.

W efekcie – mamy od liceum podział i praktycznie zanik komunikacji pomiędzy różnymi środowiskami społecznymi. W efekcie nie trzeba cenzury – i tak nikt się z nikim nie umie dogadać...


wszystko przez nauczycieli

wpędzają ludzi w ramki, a ci jak te stada bezmyślnych baranów zaprogramowani zostają na całe życie. Nie wiedziałem, ze mam taką moc. Teraz rozumiem na czym polega moja misja. Obiecuję, ze przestanę narzekać na niskie zarobki. Ot misja:)

ukłony od historyka po biol-chemie:)


re: Szkoła

Ja nie chciałem oskarżać o nic nauczycieli Panie sajonara. Ja chciałem dowiedzieć się i podyskutować o tym podziale na humanistów i ścisłowców. Poważnie. Jako nauczyciel mógłby Pan sporo wnieść do rozmowy.

Proszę ne zachowywać się,jakbym gdzieś na swoim blogu usiłował wciskać ludziskom prawdę objawioną. Nie próbuję, bo nie posiadam takowej.

Swoja drogą, czy Pan jako nauczyciel widzi różnicę iedzy uczniami przebiegającą na tej płaszczyźnie?


mindrunner

ja trochę zakpiłem, bom uczulony jest na to jak mi (osobnikowi z kasty) dopina się kolejne medale. Mam uczyć, wychowywać, rozwijać, kierunkować, być miły, ale też srogi, być wrażliwy, ale nie przesadnie, bo zaraz pedofil, umieć śpiewać, tańczyć i zmawiać zdrowaśki i tak dalej a wszystko to wciągu 2-3 minut dziennie.
No faktycznie misja :)

Co do głównego pytania: czy Pan jako nauczyciel widzi różnicę iedzy uczniami przebiegającą na tej płaszczyźnie?

Jasne, ze zauważam, tak jak zauważam różnicę miedzy blondynem i rudym, praworęcznym i mańkutem, wesołkiem i smutasem. Jak mi trzeba zrobić chórek aniołków to poproszę blondynów do zaśpiewania. Oczywiście takich blondynków co potrafią śpiewać, bo między śpiewających i beczących tez jest rozróżnienie i to obserwowalne.

Czy to ma oznaczać, że ktoś będzie w anielskim chórze do końca jego dni. tym, którym się spodoba pewnie tak, ci którzy nie znajdą pomysłu na siebie pewnie też, ale jak który zechce być górnikiem to choćby srały skały nie zrobię z niego aniołka mimo jego predyspozycji. Więc nie przesadzajmy z rolą nauczycieli. Ja mogę wyciągnąć pomocna dłoń, lekko popchnąć w danym kierunku, mogę podpowiedzieć, ale ostateczna decyzja należy do JEDNOSTKI. Na niej i jej rodzinie spoczywa GŁÓWNY ciężar odpowiedzialności.


jeszcze do tekstu głównego

Jak nauczyciel rozpoznaje humanistę, czy ścisłowca? Czy możliwa jest pomyłka i przydzielenie dziecka do złem “grupy”? Czy lepiej by osoby należące do tych dwóch istniejących grup miały podobne, czy zupełnie różne toki nauczana?

Przecież to nie nauczyciel decyduje o profilu, zresztą w dzisiejszej szkole profilowanie jest pozorne. Różnica jednej czy dwóch godzin w tą czy tamtą to żadne profilowanie.

Fałszywy jest też pogląd, ze humanista to niedojda z magistratu za to ścisłowiec to jakis hiperajnsztajn z prostym życiorysem zmierzającym do życiowej prosperity.
Mam wrażenie, ze świeży politolog stanął przed dylematem co dalej i lekko zagubiony szuka straconej szansy obwiniając innych zamiast siebie.

Tymczasem humanista niedojda z magistratu taki jak ja czuje się świetnie, bo robi to co lubi spełnia się pod każdym wzgledem i może wymienić kilkunastu kolezków z roku, z których ani jeden nie został belfrem mimo skończonych pedagogicznych studiów i ci niedoszli belfrzy znaleźli kilkanaście różnych sposobów na życie niekoniecznie za granicą.


@sajonara

Hmmm. Czy to profilowanie, będące bardziej iluzją, jak Pan zaznaczył jest w Pana ocenie potrzebne, czy nie?

Co do kwestii czysto osoistych (o nich w sumie nie chciałem dyskutować) to mam poczucie, że jakieś tam miejsce znalazłem. Znaczy, nie narzekam, bo jest dobrze. Czasami trudno, ale żadnego wyboru w życiu nie podejmowałem myśląc, że będzie łatwo. Ja tutaj nie narzekam na nic. Ot jak napisałem w samej notce:

“To powyższe to taki model. Operujący przybliżeniami. Niedokładny i bałamutny zapewne. Jak każdy model. Przykro mi, ale póki co nie potrafię świata inaczej opisać”.

Humaniści-niedojdy i mądrzy-ściśli to taka mąrość ludowa. Na każdą z takich mądrości można znaleźć sto jeden kontrprzykładów, ale nie zmieni to faktu, że z czegoś ona wynikła. Chciałem trochę o tym podyskutować, ale jeśli woli pan doszukiwać się moich problemów życiowych w tym tekście, nic nie poradzę. Pozdrawiam :>


ee tam

moja percepcja tekstu jest mniej ważna. nie mam zamiaru psychologizować i tworzyć słomianych kukieł ze strzępów iluzji, które mogły powstać po przeczytaniu tekstu i komentarzy. to był tylko taki test ;> bez urazy.

Mądrości ludowe są mądre, ale ten podział na humanistów i ścisłowców to żadna mądrość tylko zwykłe dorabianie legendy, pewnikiem wynikająca stąd, ze humanistą może być każdy, tak jak każdy jest politykierem czy znawcą futbolu. Za to o całkach trudno sie wymądrzać.

Jeśli chodzi o profilowanie to w obecnym kształcie często nie ma to sensu. natomiast jestem jak najbardziej za “profilowaniem” już nawet na etapie gimnazjum. Odsyłam do mojego tekstu
http://tekstowisko.com/sajonara/52081.html


@sajonara

tekst z dostarczonego linku przeczytałem i się intuicyjnie z Panem zgadzam. Jak wcześniej podkreślałem, nie mam dość wiedzy o pracy pedagoga/nauczyciela, by wypowiadać się autorytatywnie.

Nie mogę np. powiedzieć: “Odpowiedzialność nauczycieli powinna zamykać się na poziomie stanu wiedzy uczniów z wykładanego przedmioty.” Napiszę to i sam nie będę wiedział czy mam rację.

Jeśli napiszę coś w stylu: “Architektura NetBurst była błędem firmy Intel, bo zaniedbano fakt iż wydłużenie potoku wykonawczego powoduje częstsze występowanie konieczności opróżniania tego potoku i tym samym mimo zwiększenia częstotliwości taktowania rdzenia, procesory oparte o jądra Willamette, Northwood, czy Prescott nie skalują się odpowiednio.” to będę w stanie przytoczyć argumenty za swoją wypowiedzią i ogólnie rzecz biorąc będę w nią przynajmniej wierzył.

Ale wracając do naszych baranów:

Zwiększenie stopnia odpowiedzialości za kształt edukacji dziecka na rodzinę wydaje mi się dobrym pomysłem. W najgorszym razie, jeśli zostanie ono zmuszone do podjęcia złych decyzji, będzie miało uwagi do rodziców, a nie do abstrakcyjnego bytu :)

No i głęboko wierzę, że postulaty nauczycieli nie zamykają się tylko na kwestiach płacowych. Zbyt wielu nauczycieli chcących zmian poznałem.

Pozdrawiam.


mindrunner

“Odpowiedzialność nauczycieli powinna zamykać się na poziomie stanu wiedzy uczniów z wykładanego przedmioty.” Napiszę to i sam nie będę wiedział czy mam rację.

Podpowiem, ze nie będziesz miał racji. Takie zawężenie roli nauczyciela sprowadzi go do jeszcze jednej pomocy dydaktycznej typu kreda, książka czy projektor. Wtedy będzie go można wymienić na program multimedialny.

Proszę spróbować uczyć się języka obcego z korepetytorem i potem porównać to z nauką z programem komputerowym.


Subskrybuj zawartość