Kto dzisiaj robi politykę?

Ta myśl kołacze się w mojej głowie, odbija się wewnętrznych stron czaszki rezonuje i się wzmacnia. Raz na jakiś czas muszę zmniejszyć ciśnienie myśli i wypuścić post, który jej dotyczy. Mówię o polityczności. Nie jest moim zamiarem pisanie „przez polityczność autor ma na myśli”. Niech takie sformułowania pozostaną domeną katedr naukowych, w których gnuśni jajogłowi raz na jakiś czas muszą urodzić jakąś definicję, aby uniwersyteckie wydawnictwo mogło wydać kolejną książkę, studenci musieli ją kupić, a jajogłowi mogli zarobić.

Hanna Lis. Przypadek kogoś, kto ma antenie ma własne zdanie. Nie powinno zdarzać się w to telewizji publicznej. Przynajmniej w programie informacyjnym. Ale zdarza się nagminnie. Jan Pospieszalski. Ma swoje zdanie i zaświadcza o tym całą swoją publicystyczną karierą. Anita Garas. Zdanie ma i daje jemu wyraz w „misyjnych” programach. Nawiasem mówiąc czasami można odnieść wrażenie, że misja TVP realizuje się przez program „Misja specjalna”. Zbieżność nazw zdaje się dla szefostwa telewizji mylić ze zbieżnością intencji. Zbieżność intencji misyjności i „Misji specjalnej” koledzy z Samej Góry przekuwają na intencję zbieżności. I tak oto w polityce TVP odzwierciedlenie znajduje przedwieczna dialektyka, która nie chce dać nam spokoju od kilku tysiącleci, kiedy w państwie środka ktoś wymyślił jin i jang.

Zdanie swoje ma Żakowski Jacek i Najsztub. Zdanie ma Terlikowski, Lis, Semka, siepacz Ziemkiewicz, Magda Środa, Janina Paradowska i siepacz Mikołaj Lizut. To redukcjonizm. Holistycznie wygląda to tak: zdanie ma Rzepa, Wyborcza, TVP, Polsat, Salon24, Nasz Dziennik i ich dziennik- Der Dziennik. Kto nie ma zdania? Redukcjonistycznie: Schetyna, Napieralski, Tusk, Lepper; holistycznie: PO, SLD, Samoobrona, LPR.

Po co ta cała zabawa w domorosłego filozofa? Czy za tym, co wyżej napisane nie kryje się li tylko i wyłącznie sama słoma i mowa trawa właściwa dla intelektualisty wg Eisenhowera? Może. Nie mi to oceniać. Niech oceni to ideologiczny prapraprawnuk Dwighta.

Odnoszę jednak wrażenie, że polityczność w świecie z przedrostkiem „post” zmieniła miejsce swojej obecności. Polityczność przeniosła się od, nazwijmy to, polityki profesjonalnej, do publicystyki i dziennikarstwa. To publicyści dzisiaj uprawiają politykę, a politycy robią wrażenie. Z polityki profesjonalnej polityczność została wyparta przez marketing. Została cyniczną grą w teledemokrację. Politycy wpatrując się w sondaże zachowują się tak jakby patrzyli na wykres EKG. Kiedy dzieje się coś niepokojącego wołają chłopców z marketingowym panaceum i jak tylko wszystko powraca do stanu porządanego, uspokajają się i zasypiają na laurach. W postpolityce nie ma miejsca na polityczność, ponieważ rządzi się ona prawami wolnego rynku. Jeśli jest doraźny popyt na miłość, to uruchamia się doraźna podaż, a ciemny lud konsumuje wszystko, w sposób, w jaki konsumuje nowe telefony komórkowe, modę na sandałki i „trendy żywieniowe”. Polityk stał się bezideowym, technokratą, którego rola w coraz większym stopniu ogranicza się do wydawania pieniędzy na PR i tańczenia, tak jak “młodzi dynamiczni”, “świadomi własnej wartości”, spin doktorzy mu zagrają.

W płynnym świecie polityczność przepłynęła z polityki do publicystyki. Oczywiście polityka przynajmniej od czasów Makiawela była domeną cyników, a publicystyka była polityczną. Chodzi o przeniesienie akcentów. W wirtualnym świecie marketingu nie ma miejsca na porażki wizerunkowe, które mogłyby być związane z głoszeniem idei, których ciemny lud kupić nie chce. Dziwny jest ten świat. Tak oto partie polityczne deklaratywnie są polityczne, a realnie pragmatyczno- technokratyczne, a deklaratywnie neutralne media są polityczne.

Deficyt demokracji w demokracji i polityczności w polityce jest objawem zmian, które zachodzą na świecie. Chyba należy się do tego przyzwyczaić. Jedyną siłą, która mogłaby to zmienić jest siła politycznej decyzji. Ale nie ma na nią miejsca w postpolitycznym świecie. Kto miałby ją podjąć? Politycy, których jedynym zainteresowaniem, jest doskonalenie umiejętności serwowania na falach teledemokracji?

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Uzupełniająco

Wedle mnie Lisowa jest tylko marketingową żoną Lisa.
Niczym więcej niż dopełnieniem.
Historia wirtualną dla brukowych mediów i ich zidiociałych odbiorców..

Firma marketingowa pod nazwą Agitator Lis zawarł spółkę małżeńską z seksowną panną obecnie Lisową.

Spółka medialna Lis & Lisowa sp. bez odpowiedzialności, oddelegowała Lisową do kampanii medialnej w TVP.
Ta stara się jak może skupić uwagę nie na tym co nie ma do powiedzenia, bo nie ma nic, czyli na osobie Lisowej.

Za jakiś czas L&L sp. bez odpowiedzialności, podpisze nowa umowę w innej telewizorni, żeby tam eksponować swój seksapil.

Jeżeli będzie to wymagane dla powodzenia spółki L&L, to spółka może zostać rozwiązana, tylko po to, np aby zostać powołaną na nowo.


Hm,

,, Zdanie ma Terlikowski, Lis, Semka, siepacz Ziemkiewicz, Magda Środa, Janina Paradowska i siepacz Mikołaj Lizut.”

Czemu akurat ci dwaj to siepacze?
Bo nie do końca rozumiem, w sumie w ogóle nie rozumiem, co się tu za słowem tym kryje.

P.S. Hm, Igło, mam wrażenie, że Hanna Smoktunowicz jednak karierę i popularność jeszcze zdobyła przed byciem Hanną Lis.
Jak dla mnie polsatowskie ,,Wydarzenia” (choc tu już pewnie dzięki Lisowi była, który w Polsacie wtedy miał program, apóxniej dyrektorem progarmowym był), szczególnie właśnie wydania z nią były najlepszym programem informacyjym, przy okazji najmniej upolitycznionym (bo Wiadomości TVP były strasznie proPiS-owskie, ,,Fakty” TVN z kolei zaś proPLATFORM-erskie


re: Kto dzisiaj robi politykę?

Politykę robią dziś wszyscy – może więc warto do pytania wprowadzić partykułę modyfikującą: kto dziś nie robi polityki?
W debatach publicznych udział biorą niemal wszyscy, którzy potrafią werbalizować myśli. Pewnie dlatego, że jednak powoli wychodzimy z fazy politycznej anomii. W pewnych okolicznościach wszyscy angażujemy się, inwestujemy czas i intelekt, czasem ryzykujemy nawet prywatność.
Wciąż mnie fascynuje poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, dlaczego jedni staja się politycznymi ekstremistami, a inni zwolennikami liberalnej demokracji, w jakim stopniu dokonujemy racjonalnych wyborów, a w jakim kierujemy się emocjami(racjonalizując potem swoje stanowisko), jak funkcjonują polityczne instytucje w sytuacji konfliktu, jaki jest sposób podejmowania decyzji, dlaczego jedni nie chcą nawet słuchać komentarzy politycznych, a inni odpuszczą sobie brydża, żeby wysłuchać debaty w TV itd.
Wracając do Hanny – trudno nie wykorzystać szansy – na jej miejscu też pewnie próbowałabym zaistnieć, bo czemu nie? Nie zakładam z góry, że publicysta nie może być politykiem, a polityk publicystą. Wielu ludzi ma przecież potrzebę władzy, wpływu, osiągnięć
McGuire nazywa ostatnie dziesięciolecia minionego wieku “erą politycznego poznania i decyzji”(political cognition and decision era) – w przeciwieństwie do poprzednich(ery osobowości i kultury politycznej i ery postaw i zachowań politycznych). To pewnie umożliwia udział w tworzeniu polityki tych, którzy są fachowcami w zakresie nauk pomocniczych.

Defendo


Hm, jednak to już było

Odnoszę jednak wrażenie, że polityczność w świecie z przedrostkiem „post” zmieniła miejsce swojej obecności. Polityczność przeniosła się od, nazwijmy to, polityki profesjonalnej, do publicystyki i dziennikarstwa. To publicyści dzisiaj uprawiają politykę, a politycy robią wrażenie. Z polityki profesjonalnej polityczność została wyparta przez marketing.

pod koniec XIX wieku. W USA i Angli. Obecnie zmieniają się tylko gadżety, unowocześnia socjotechnikę, to za sprawą postępu.
I tak w ogóle to nic się nie zmienia od czasu Gomółki, sekretarzom ktoś pisał, politykierom też piszą
Stąd twierdzenie któregoś z Kaczyńskich (to bracia czy klony?) było prawdziwe – nie ma wolnych mediów!


"Kto dzisiaj robi politykę?"

co za pytanie? ci co zawsze. świnie, złodzieje, agenci i kurwy sprzedajne.

“ludzie, ludzie zwariowałem”


Docent:

To w domyśle, ale musiałem jakoś to ubrać w słowa, żeby przeszło przez moderatorów.

Pozdrawam


defendo:

Politykę mają możliwość robić wszyscy, ale robią nieliczni. Ci co by mogli robić w przytłaczającej mierze oglądają telewizje. Najmniej polityki robią natomiast politycy. Oni robią głównie wrażenie.

Defendo, co do ekstremistów, to jest t dość złożona kwestia. Wchodzi w grę socjalizacja, wrażliwość, umiejętność komunikacji. Jest ciekawa książka po polsku prof Jakubowskiej na ten temat. Chyba nazywa się włąśnie “Ekstremizm”. Ostatnio też osławione badania Adomio. Ale one raczej dotyczą samej orientacji.

Co do racjonalności wyborów, t chyba niewiele w nie już wierzy. Tylko klasyczni liberałowie się ostali, ale są oni w defensywie. Roman Frydman ostatnio popełnił książkę na temat nieracjonalnych wyborów. Jescze jej nie czytałem, ale ostrze soie zęby.

Pozdrawiam


re: Kto dzisiaj robi politykę?

Jakubowską ostatnio mocno zajmuje psychologia polityczna. Mnie o tyle, że szukam przyczyn zachowań wyborczych, zwłaszcza w relacji do – moim zdaniem zdumiewająco wysokiego – poziomu autorytaryzmu Polaków. Szczególnie, że następuje jednak zmiana pokoleniowa – dla coraz większej liczby dorosłych PRL jest już tylko opowieścią lub mglistym wspomnieniem z dzieciństwa. Badania Adorno znam – to elementarz, ale szalenie ciekawy. Ciekawa jest też teoria Rokeacha(konfliktu dwóch wartości politycznych – wolności i równości).
Na temat racjonalności wyborów – Nagrodę Nobla już dawno wręczono ekonomiście, który dowiódł, że kupujący(inwestujący w zakup własne, ciężko zarobione przecież pieniądze) kierują się nie wartością, ceną, jakością towaru czy innymi, racjonalnymi przesłankami, lecz podejmują decyzje głównie pod wpływem emocji. Potem oczywiście włącza się mechanizm racjonalizacji. Dlaczego mieliby podejmować decyzje wyborcze inaczej? Skoro inwestycja jest pozornie zupełnie zerowa(oddanie głosu w wyborach nie kosztuje nic)? Może więc i te decyzje można tak wyjaśniać – zwłaszcza że po wyborach następuje wyraźny wzrost notowań zwycięskiej partii.
Frydmana nie czytałam jeszcze, ale poszukam,dziękuję;)
Defendo


defendo:

Nie, nie. Nie Adorno, chociaż oczywiście i jego warto. Adomio. Adomio jest, jak mi się zdaje neurobiologiem i bezpośrednio w mózgach poszukiwał odpowiedzi z tego co pamięta. Nie zdaje mi się jednak, żeby sama neurobiologia kiedyś przyniosła odpowiedź na pytania związane z orientacją polityczną. Raczej będzie elementem SYSTEMU, jak pisał Korzeniowski.

Frydman ma jakieś powiązania z tym gościem od nobla. Nie pamiętam tylko jakie. Może był jego uczniem, albo pierwszy na szeroką skalę odkrył nieracjonalność ekonomii.

Autorytaryzmu Polaków można uptrywać w ich wychowaniu. Konserwatywni rodzice, których głowy za PRL wietyrzył tylko kościół (trudno to nazwać wietrzeniem, ale to był jedyny wyłom w, nazwijmy to brzydko, monodyskursie) przekazywali swoim dzieciom te wasrtości, które znali, czyli posłuszeństwo i opowieści o papieżu. Reszta zachodniej zgnilizny była dla nich czymś obcym, czym więc mogliby innym nasiąkać młodzi polacy.

Inną kwestią jst polityczna i dekokratyczna apatia młodzieży. Została ona pochłonięta wirtualnym światem i komórkami i nie w głowach im myślenie, a myślenie o polityce już w ogóle. Stoją oni troche na rozdrożu, coraz częściej mainstream mówi o wolności seksualnej, o prawach człowieka, co chciała, nie chciała polska młodzież usłyszeć musi. Z drugiej strony przesiąknięci są oni poglądami swoich rodziców i rodziców swoich rodziców. I dysonans gotowy. Dlatego w badaniach często wychodzi, że młodzież jest jednoczeńnie konserwatywna i wolnościowa. Taki postmodernistyczny misz masz.


Subskrybuj zawartość