Kultura w wersji pop

Jesteśmy kulturą masową otoczeni i osaczeni. Główną cechą kultury masowej/ kultury popularnej/ popkultury jest spłaszczenie. Popkultura jest domeną gassetowskich mas, w których niewidoczna jest jednostka. „Masy to zbiór ludzi niewyróżniających się niczym od innych, będących jedynie powtórzeniem typu biologicznego” pisze Gasset. Popkultura jest emanacją masy. „Dla chwili obecnej charakterystyczne jest to, że umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swojej przeciętności i banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przeciętnymi i banalnymi i do narzucania tych cech wszystkim innym.” Ortega y Gasset przeprowadził z pozycji paternalistycznego konserwatysty wiwisekcję konsumenta kultury masowej. Jego diagnoza liczy sobie już z górą 80 lat, a jedyny zarzut, jaki można jej przedstawić, to zbyt arogancki ton.

Przekazy popkultury muszą być ex definitio jasne dla każdego dyletanta. Kultura masowa tworzy dziwny amalgamat, zawiesinę, w której lepkiej i nieklarownej strukturze zawiera się narracja naukowa, historyczna, muzyczna, ludyczna, a wszystko to przedstawione jest w sposób na tyle uproszczony, aby mogło dotrzeć do jak najszerszego odbiorcy. Pseudonauka filmów SF onieśmiela nastolatków i przyprawia o litościwy uśmieszek naukowców. Muzyka pop powoduje dreszcz emocji u nieosłuchanych odbiorców i grymas pogardy u jazzmanów. Książki w wersji pop powodują pojawienie się wypieków u nielicznych konsumentów popkultury, którzy je czytają i bawią swoim banałem koneserów.Popularność produktu popkultury jest odzwierciedleniem, nie tyle jej wartości artystycznej, ile jego popularności. Przewrotny bon mot Boorsteina „znane z tego, że jest znane” w najbardziej lapidarny sposób opisuje mechanikę działania kultury masowej. Symbole, które się w niej pojawiają zyskują status istotnych przez samą ich multiplikację. Nie jest istotna to, co-jest-zawarte, tylko jak często dany towar w hipermarkecie kultury masowej pojawia się na półkach. To właśnie genezą, powodem i trwaniem jego atrakcyjności. Celebryci są najlepszym przykładem bon motu. „Znani z tego, że są znani” znani są wszystkim. Popkultura premiuje ich tylko i wyłącznie, dlatego, że zajęli poczesne miejsce w jej strukturach.

Popkultura nie jest zjawiskiem spontanicznym (co jest pewnym uproszczeniem). Kultura popularna jest zjawiskiem sterowanym i dość łatwo jest umiejscowić centra decyzyjne. Oczywiście istnieje ona jako proces społeczny obiektywnie i jej mechanika związana jest z pewnymi obyczajowymi ramami. Sama z siebie jednak popkultura się, jako taka, nie reprodukuje. Jest ona reprodukowana przez korporacje, których głównym celem jest czerpanie korzyści z jej reprodukcji. Podobnie jak kultura renesansu była kulturą sterowaną przez majętnych mecenasów, tak popkultura jest sterowana przez globalne centra finansowe. Wokół kultury masowej narósł cały przemysł rozrywkowy.

Tutaj pojawia się kolejna niezwykle istotna dla popkultury kwestia, mianowicie kwestia konsumpcji. Popkultura jest niezwykle silnie sprzężona z konsumeryzmem. Kultura masowa nie istnieje bez konsumpcji, a konsumpcja nie istnieje bez popkultury. Elementy kultury masowej są elementami wymiany handlowej. O ich popularności decyduje ich wartość rynkowa. Dzieje znowu pokąsał Hegel. Korporacje promują, sprzedają i wymieniają elementy popkultury, po to, aby ludzie, którzy nimi kierują mogli się dialektycznie zanurzyć w jej oceanie. W ten sposób jest ona bezalternatywnym i autokatalitycznym procesem. Wzory kultury są przedmiotem pożądania milionów. Wokół każdego elementu narasta procesja kolejnych elementów. Ten nieskończony korowód jest znakomitym towarem, który napędza światową gospodarkę. Sfera baudrillardowskiego simulacrum- kopii kopii kopii kopii, bytu bez oryginału, jest patentem na nieustającą transakcje handlową między konsumentami a producentami, między odbiorcami a beneficjentami, przy czym każdy beneficjen i producent jest jednocześnie konsumentem i odbiorcą. I w ten oto sposób kultura masowa reprodukuje się sama ad infinitum.

Popkultura jest niezwykle elastyczna. Wchłania spontaniczność, mieli ją w swoich trzewiach i wypluwa jako kolejny element wymiany handlowej. W ten sposób Punk Rock i Che Guevara wpisali się na stałe w poczet ikon kultury masowej. Bunt przeciwko masom, który reprezentowany był przez wyżej wymienione elementy został oswojony, spacyfikowany i zaprzężony do wytwarzania zysku. Popkultura zawłaszcza dyskurs spontanicznego buntu.

Niezwykle istotnym elementem kultury masowej jest „ubiernienie” jej odbiorców. Stają się oni li tylko obserwatorami. Ich rola ogranicza się do kontemplacji obrazu. Tutaj ziszcza się maksyma McLuhana: „Środek przekazu jest przekazem”. Ludzie „przenoszą się” w świat środka przekazu. Telewizor staje się istotniejszy od treści, które niesie, a cyfrowy aparat fotograficzny jest istotniejszy od zdjęć, które się nim wykonuje. Na wszelkiego rodzaju eventach coraz więcej czasu poświęca się uwiecznianiu zdarzenia w stosunku do uczestniczenia w nim. Środek przekazu, czy też środek utrwalania staje się protezą tego, co jest utrwalane, a uczestnictwo realizuje się przez oglądanie tego, co utrwalone.

Popkultura nie jest zwartym systemem norm. Jej potęga i słabość jednocześnie zasadza się na jej policentryczności. Jej jedynym determinantem pozostaje zysk. Jeśli można zarobić na kontestacji, kontestacja zostanie sprzedana. Jeżeli można zarobić na czymś obiektywnie interesującym i ciekawym, to coś zostanie sprzedane. Popkultura nie wierzy w nic, poza zyskiem, dlatego sprzeda wszystko, na czym dałoby się zarobić. Nawet, jeśli miałoby to być rewolwer, z którego ktoś by do niej strzelał. Ta policentryczność sensów i narracji wytwarza ogromne pole wolności wyboru. Nawet, jeśli kultura masowa spłaszcza wiele zagadnień, jest na tyle tolerancyjna, że nie zakazuje nikomu „zdrapania farby z obrazu”. Nawet, jeśli jest opresyjna, to jej opresyjność jest ograniczona jedynie do tego momentu, kiedy owa opresyjność przynosi zyski.

Na zadane pytanie, czy popkultura jest bezalternatywna, moja odpowiedź brzmi: tak. Popkultura jest bezalternatywna jako system, sieć połączonych ze sobą węzłów znaczeń, mechanizmów gospodarczych, symboli i produkcji symboli. Jest jednak możliwa alternatywa wewnątrz popkultury. To alternatywa wyboru krajobrazu popkultury.

Powyższy nudnawy esej jest nudnawy, dlatego, że stanowi kompilację fragmentów jednej z moich prac zaliczeniowych.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

pop kultura

jest jak deszcz … spadanie, zmyje to co z wierzchu, ale tak naprawdę nie dotrze do sedna.

chociaż bywały sytuacje odwrotne. chociażby Warchol i cały popart.

z drugiej strony coraz bardziej rozmywa się granica pomiędzy tym co pop, a tym co hard. albo może tolerancja “mas” jest coraz większa … w sumie to dobrze.

w ogóle fajny temat na dłuższe pogadanie :)

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Docent:

Warhol był raczej antypopkulturą. Wciągną do sztuki elementy kiczu cywilizują je, i trochę śmiejąc się z nadętych Arystów. Pop art nie jest w całości popkulturą, tylko przez popkulturę jest uznawany za swoją część. Popart jest refleksją nad popkulturą instrumentami popkultury.

A tolerancja mas się zwiększa. Tylko wraz ze wzrostem tolerancji mas wzrasta ich odmóżdżenie. Wujek Hegel zaiste nie śpi.


Warhol był raczej antypopkulturą.

a gdzie tam! to tylko u nas jego sztuka była postrzegana jako elitarna*. Warchol chciał dotrzeć ze swoim przekazem do każdego. do zwykłego człowieka. dlatego też Warchol tak bardzo zachwycił się Polariodem, albo graffiti (vide Basquiat)...

popart miał być dołownie pop

*) polecam ciekawy wywiad z Lupą w jakimś niedawnym Dużym Formacie

co do mas to masy nigdy nie miały wybitnej inteligencji. odsyłam do wujka Le Bona.

dziś sztuka niekoniecznie dzieli się na elitarną i pop, ale raczej na nisze i pop. z tym że nisze bardzo łatwo są przez pop wchłaniane. takie czasy… wujek McLuhan był zaiste dobrym prorokiem :)

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Wcale nie nudnawe:)

ja bym dodał (jestem zaspany, czytam nieuważnie, jak na wychowanego w popkulturze przystało, więc może dodaję to co już było), że z popkultury nie da się wzywolić, znaczy, tkwimy w niej ciągle i nieustannie, tak jak napisałeś zjawiska niepopkulturowe (np. punk rock) stają się częścią popkultury, ewoluuja i przeradzają choćby w punk pokroju Green Day czy OffSpring.

A i pokultura wchłania bunt, nawet lubi buntowników, autsajderów (choćby widac to na przykładzie muzyków)

No i czy da się uciec od kultury pop?
Pewnie nie, choć sa różne nisze.
A i jeszcze tak mi się skojarzyło, pokultura jest wszędzie, znaczy ogólnoświatowa i nie ma różnic klasowych, np. Nie wiem, Rubika czy Madonny moze słuchać biznesmen, co zarabia dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie, jak i biedna nastolatka z prowincji, co nie za bardzo kasę na dicho ma.

I jeszcze mam wrażenie, że popkultura ma już swą klasykę, to co kiedyś uważane za badziewne i pokulturalne, czesto teraz uważamy za sztukę całkiem wartościową.

To na razie tyle.

Własnie leci mi niepopkulturowy Izrael: ,,Wolny naród”, więc muzycznie nie zilustruję tekstu, choć z drugiej strony reagee to też popkultura w sumie?

Właśnie, co jest, a co nie jest pokulturowe i dlaczego?
I jeszcze jedno, takie osobiste, można byc odbiorcą popkultury (np. seriali jak ja) i jednocześnie czytać nie wiem, Distojewskiego, Tołstoja itd.
Taki eklektyzm.

Tak się zastanawiam, że popkultura znosi (choć właściwie ten podział już romantyzm znosić zaczął) podział na kulturę wysoką i niską, a może jeszcze bardzije go podkreśla?

Sorry za chaos.


>grzesiu

punk w wydaniu Malcolma McLarena był z założenia komercyjny, a więc był częścią popkultury. IMO z “pęt” popu wyrwał punka całkowicie dopiero CRASS (wszystkie ważne kapele punkowe pojawiały się w TV w programie TOP OF THE POPS).

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Ad Warhol:

Docent widzisz: tak to jest, jak ktoś się nie naczyta, tylko filozofuje.


grześ:

Popkultura nawet produkuje buntowników. Oczywiście koncesjonowanych i sztucznych. Te wszystkie bzdury o “autentyczności”, “wolności” etc. Pod warunkiem oczywiście, że wolność i autentyczność owa przejawia się w noszeni modnego ciucha. Ostatnio była moda na styl grunge. Teraz chyba znowu jest moda na hippi.

Znajdź siebie! Bądź autentyczny i wyzwolony. Twoje życie Twój jeans – Big Star.


ezekiel

no właśnie. chodziło mi o to, że w takim przaśnym PyRyLy postrzegano Warhola jako nie wiadomo jaką awangardę. ewidentnie wbrew jego intencjom

“Popkultura nawet produkuje buntowników. Oczywiście koncesjonowanych i sztucznych. Te wszystkie bzdury o “autentyczności”, “wolności” etc. Pod warunkiem oczywiście, że wolność i autentyczność owa przejawia się w noszeni modnego ciucha. Ostatnio była moda na styl grunge. Teraz chyba znowu jest moda na hippi.”

jesteś zupełnie nie freshy. ;-)

grandż to był jak ja miałem 15 lat czyli wieki temu :P a nie ostatnio. w tzw. międzyczasie było jeszcze kupę innych trendów. a teraz na topie jest emo. oczywiście nie ma to nic wspólnego z emocore’m*. ale to znakomity przykład tego jak pop wchłania to co wartościowe i wypluwa w postaci bezsmakowej lekkostrawnej papki.

np. fugazi czy inne kapel z dischord

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Docent:

Nie, nie. Z grunge się nie zgodzę. Pamiętam jak dziś, kiedy oglądałem w zeszłym roku tvn style i panie znający się na rzeczy mówiły, że modny jest styl grunge. I rzeczywiście na ulicy dało się zauważyć panny w kontestatorskim ubraniu (nie będącym bynajmniej emo). To grunge było już grunge oswojonym i wyplutym.

Emo, oczywiście istnieje swoją drogą. Ale emo jest meinstreamem jeśli chodzi o sposób ubierania się. Jeśli chcesz być naprawdę autentyczny musisz hippi. A w zeszłym sezonie grunge.


tak z wyglądu to ja od

jakiegoś czasu (no już dość długo) jestem skinem :) lubię też wygodny dres.

I’d rather be a free man in my grave
Than living as a puppet or a slave


Subskrybuj zawartość