Paranoja rafinowana

Zajrzałem na S24 i znalazłem tego tu wypociny:

http://cogito62.salon24.pl/94444,index.html

Jestem pod wrażeniem – młody adept historii popełniłł coś na kształt detalistycznego opisu rzeczywistości alternatywnej, ale z taką weną i pasją, że czyta się jak słynne ‘Locus Solus’ Raymonda Rousella. Nie dałem rady pochłonąć wszystkich części tej frapującej diatryby, ale epizod o wrogu wewnętrznym i demiurgicznej roli Jacka Merkla (urasta na najbardziej tajemniczą postać polskiej polityki: “Osoba Bankiera może być „kluczem” do zrozumienia określonych zjawisk gospodarczych, które występują na naszym rynku telekomunikacyjnym i zbrojeniowym. Jest osobą „operacyjnie” interesującą”) całkowicie mnie pochłonął.

Obywatel Aleksander Ścios urósł w moich oczach – w jego przypadku proces rafinacji opętania paranoidalnego doszedł już do stadium geniuszu, podobnie jak u Jarosława i Antoniego. W jego interpretacji każda wypowiedź politycznego oponenta ma wilelowymiarowe znaczenie – niczym w Kabale spod potoku nic nieznaczących słów przebija imię – w tym wypadku – Bestii.

Autor nie bawi się jednak z nami czczą erudycją, biegłą znajomością kuluarowych rozmów i sekretów służb specjalnych. Nie – jego rozpaczliwym celem jest ostrzeżenie nas przed zagrażającym nam śmiertelnym niebezpieczeństwem:

“Jeśli przed kilkoma dniami Jarosław Kaczyński powiedział otwarcie, że „Tusk chce zdezintegrować naród”, nie należy tych słów pojmować inaczej jak dosłownie. Taktyka realizowana przez partie politycznej agentury wpływu, zawsze zmierza do destabilizacji i dezintegracji państwa, więzów społecznych i narodowych.”

Epicki wymiar opowieści pana Ściosa ma moc obezwładniającą – jest niczym uczta Gargantui. Autor upaja się przenikliwością swego umysłu, który bez trudu ogarnia wielopiętrową strukturę dręczących Polskę spisków i z najwyższą łatwością rozróżnia Przyczajonych Wrogów Narodu, chociażby skrywali się pod płaszczykiem lub za zasłoną. Nic nie umknie czujnemu oku naszego sokoła, wyćwiczonemu w obnażaniu skrytych działań agentury wpływu.

Ech – gdybym ja tak potrafił – może dostałbym nawet literackiego Nobla albo innego Pulitzera – kto wie? Szkoda – nie dała Bozia talentu, oj nie dała…

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość