ja, to w żadne tam związki przyczynowo skutkowe nie wierzę. Ale ten, co mnie wymyślił (pisałem już o tym) ma z tym pewien kłopot. Zazwyczaj załatwia to metodologią, twierdząc, że on bada te związki jak są, a braku związków, przypadku i innych sił nie neguje (trzeba zaznaczyć, że w niedziele uczęszcza), ale prywatnie. Natomiast zawodowo, to on narzędzi nie ma, aby potwierdzić, albo nawet i zaprzeczyć. Więc stanowiska stanowczego nie zajmuje.
A z Chandlerem się zobaczy. Szanse małe. Już prędzej napiszęj, ak dziadek został przemytnikiem na starość, albo jak drugi z niewoli uciekł, a potem ją gonił, żeby wrócić. prostacki empirysta:
Panie Referencie,
ja, to w żadne tam związki przyczynowo skutkowe nie wierzę. Ale ten, co mnie wymyślił (pisałem już o tym) ma z tym pewien kłopot. Zazwyczaj załatwia to metodologią, twierdząc, że on bada te związki jak są, a braku związków, przypadku i innych sił nie neguje (trzeba zaznaczyć, że w niedziele uczęszcza), ale prywatnie. Natomiast zawodowo, to on narzędzi nie ma, aby potwierdzić, albo nawet i zaprzeczyć. Więc stanowiska stanowczego nie zajmuje.
A z Chandlerem się zobaczy. Szanse małe. Już prędzej napiszęj, ak dziadek został przemytnikiem na starość, albo jak drugi z niewoli uciekł, a potem ją gonił, żeby wrócić.
yayco -- 17.12.2007 - 21:59prostacki empirysta: